Nietypowo zacznę dziś od notki. Mam pomysł na opowiadanie. Jest opowiadane przez chłopaka. I mam pytanie : chcielibyście coś takiego czytać? Zaczęła bym w ferie, które zaczynają mi się jutro. W sumie to tyle, potem jeszcze dam podsumowanie, lmao miłego rozdziału.
~*~
Szybko zrobiłam obiad. Chłopcy razem siedzieli z moim tatą i opowiadali sobie kawały. Przekonałem się że poczucie humoru mojego brata jest bardziej denne niż moje. Rozmawiali o sporcie. Głównym tematem była oczywiście nie kto inny jak siatkówka. Nie zachwycałam się nią tak jak oni. Gra w moim wykonaniu nie była zła. Jednak należy sprostować że zniewagą byłoby gdybym uważała się za perfekcyjną w tej dyscyplinie. Zaczęli dyskutować również o nadchodzącym meczu.
-Musicie się postarać. To są finały, chłopaki to już nie żarty - mówił tata bardzo przekonywująco.
-Proszę pana ale wie pan że nasz trener jest chory. Nie ma nas kto trenować. - powiedział Liam
-W takim razie ja was będę trenować. - powiedział uradowany.
Na tacy ustawiam naleśniki. Wzięłam też talerze i widelce. Udałam się w kierunku salonu gdzie z boku znajdował się wielki, brązowy stół. Położyłam to wszystko na nim. Ładnie rozłożyłam i odeszłam.
-Obiad. - powiedziałam wchodząc do kuchni - co chcecie do picia?
-Obojętne. - odpowiedziały mi głosy.
Wzięłam więc wodę, sok pomarańczowy, sok jabłkowy, wodę, wodę mineralną niegazowaną i tą gazowaną. Przypomniałam sobie jeszcze o napoju wiśniowym i go też zniosłam.
-Mówiliśmy że obojętne - powiedział Louis
-Masz rację ale z moich obserwacji wynika że to są prawdopodobnie jedne z waszych ulubionych napojów. - powiedziałam uprzejmie uśmiechając się do nich.
-Z twoich obserwacji? - zapytał Zayn
-Umm... Nie chciałam tak tego ująć. Po prostu widzę was na przerwach i widzę co pijecie - powiedziałam czując że na mojej twarzy pojawiają się rumieńce
Moje spojrzenie spotkało się z twarzą Harry'ego. Jego łobuzerski uśmiech przeszywał całe moje ciało. Jego zielone oczy wpatrywałay się w moje. W końcu zrozumiałam co robię. Skarciłam się za to w myślach. Odwróciłam wzrok i zaczęłam bawić się moimi palcami.
-Czyli nam się przeglądasz? - zapytał Harry z jego słynny łobuzerskim uśmieszkiem
-Nawyki żywieniowe mojego brata znam od dziecka a że w zawsze jesteście koło niego to też na was patrzę. - wyjaśniłam starając się nie denerwować
-Powiedziałbym że przeważnie koło niego jesteśmy nie zawsze, panno Lucy - powiedział Harry wpatrując mi się w oczy.
Nie wiem co się dzieje w jego pojebanym mózgu ale wiem że to dobrze nie wróży. Co on wyrabia? Chce mi dociec za "wpadkę" która miała miejsce w kuchni? Mści się za to że go odepchnełam? Poczuł się urażony? Zraniłam go? Ten chłopak to jedna wielka zagadka i nie mam zamiaru myśleć właśnie o nim.
Moje policzki nie paliły mnie od zawstydzenia. Nie byłam także zdenerwowana. Byłam obojętna. Taka właśnie byłam w szkole. Jeżeli o to mu chodziło to, tak "obojętność" jest bardzo podniecająca.
-Lucy a jak tam w szkole? - zapytał tata
Czy on mnie teraz ratuje? Umm tak mi się wydaje. Czemu to robi? Zauważył że jest niezręcznie? Czytaj dalej te swoje poradniki dla rodziców, czytaj.
CZYTASZ
Inna
FanfictionNa korytarzu w mojej szkole czuje się jak duch. Jestem "nowa" a do "nowych" raczej nikt nie gada. Słyszałam już dużo wyzwisk w starej szkole i w tej również. Brat robi tu karierę sportowca w szkolnej drużynie siatkówki. Mnie nikt nie zauważa. Jest...