Nie potrafię stwierdzić, przez jak długi czas mój wzrok utkwiony był w dobrze znanym mi chłopaku, stojącym zaledwie parę metrów ode mnie. Aczkolwiek to było zupełnie inne, w porównaniu do naszych wcześniejszycg kontaktów wzrokowych. Zazwyczaj wpatrywaliśmy się w siebie przez jakiś powód, który oboje jasno potrafiliśmy określić. Teraz jednak tego zabrakło. Nie umiem powiedzieć, co czuję widząc jego osobę, jego symetryczną twarz, hipnotyzujące oczy, czy różowe usta. Wszystko się nagle zatrzymało, a my nie byliśmy w stanie przerwać ciszy panującej między nami. Nie mogłam nawet wyczuć tych męskich perfum, w połączeniu z aromatem kawy. Wydawało się, jakby nasze dusze już dawno opuściły ciała, które utkwiły w swoich pozach już na wieczność, nie mając możliwości ruchu. Może nawet staliśmy się posągami?
Niespodziewanie brunet przełknął ślinę, kierując się w stronę łazienki. I to wybudziło mnie z transu, w którym przebywałam. Przymknęłam oczy biorąc wdech, dopiero teraz zdając sobie sprawę, że mój oddech przez ten czas był bardzo płytki, a może nawet czasami zatrzymywał się gdzieś w gardle.
W końcu postanowiłam wstać, idąc prosto do miejsca, w którym znajdował się chłopak, aż znalazłam się tuż przed ciemnymi, uchylonymi drzwiami. Złapałam za klamkę, nie mając praktycznie czucia w zdrętwiałej ręce. Nie minęła chwila, a ja ujrzałam nie kogo innego jak Powella, odkręcającego wodę w kranie. Jego wzrok od razu spoczął na moich szarych tęczówkach, chwilę później znowu jednak wracając do umywalki. Zrobiłam dwa kroki do przodu, przez co znalazłam się teraz na tyle blisko Zacka, iż mogłam dostrzec jego mocno poobijane knykcie, oraz parę fioletowo-czerwonych siniaków na twarzy.
Westchnęłam cicho, patrząc tym razem w przeciwną stronę.
— Trzeba to czymś przemyć. — machnęłam niedbale ręką w jego stronę.
— Poradzę sobie. — odpowiedział po chwili namysłu, głosem zupełnie wypranym z emocji.
Przewróciłam na to jedynie oczami, podchodząc do szafki tuż koło lustra, z której w mgnieniu oka wyjęłam wodę utlenioną oraz watę. Zakręciłam kran, zaraz później ostrożnie przenosząc dłonie bruneta na blat łazienki. Nalałam trochę przezroczystej substancji na uformowaną, białą kulkę. Szybko przeleciałam wzrokiem zaschniętą krew oraz liczne strupy na skórze zielonookiego, zakładając przy tym kosmyk włosów za ucho. Zaczęłam przemywać dokładnie rany na dużych dłoniach, ciągle czując na sobie uważne spojrzenie Powella, które nie opuszczało mnie nawet na krok.
— To mnie rozprasza. — zaczęłam pewnym głosem, wyrzucając zużytą watę do kosza.
Usłyszałam ciche, gardłowe parsknięcie chłopaka, niedługo po wypowiedzieniu moich słów.
— Co cię rozprasza? — nie patrzyłam mu prostu w twarz, ale dałabym sobie uciąć głowę, że spogląda na mnie teraz tym swoim wywyższającym się spojrzeniem z irytującym uśmiechem na ustach.
— Twój natarczywy wzrok. — po raz kolejny zamoczyłam miękką kulkę w wodzie utlenionej, chwilę później wycierając zaschniętą krew na jednej z dłoni.
Brunet oparł się bokiem o umywalkę, nie spuszczając ze mnie oczu. Starałam się jednak nie zwracać na to uwagi, skupiając się na swoim zajęciu. Zmieniło się to jednakże w momencie, kiedy wyrzuciłam kolejny, różowo-czerwony kawałek waty do kosza, kończąc przy tym opatrywanie rąk chłopaka i uniosłam głowę. Od razu zauważyłam ponownie na jego twarzy liczne, krwawo-fioletowe zabarwienia, na których widok mimowolnie zagryzłam lekko wargę.
— Więc dlaczego to robisz? — zapytał zachrypniętym głosem, co zmusiło mnie do spojrzenia w te zielone tęczówki, czego zaraz potem pożałowałam.

CZYTASZ
Dream
Teen Fiction~ To miało być tak proste, jak zwykła gra w karty. Każdy nasz ruch wydawał się być przemyślany, przecież wszyscy razem spokojne mogliśmy wygrać. Jednak wtedy przyszedł on, chaos. I jego as w rękawie zmiótł wszystko, co spotkał na swojej drodze, a w...