28. Jeśli mówiłaś prawdę, to nie mogę cię za to winić.

137 12 43
                                    

Przekręciłam głowę w bok, łapiąc kontakt wzrokowy z moim bratem. Przez około dwie minuty starałam w jakiś sposób mu przekazać pytanie o to, co mamy zrobić, czyli czy powinniśmy iść do przedpokoju i przywitać się z rodziną, czy może po prostu stać w miejscu, gdzie szczerze wolałam tą drugą opcję. Na początku próbowałam do niego mówić, jednak kiedy zauważyłam, że zupełnie to nie działa, zaczęłam gestykulować rękami, na co on dalej odpowiadał mi niemym "co?" lub marszczeniem swojej twarzy w niezrozumieniu. Westchnęłam zrezygnowana, chcąc wejść do salonu nie zauważona przez osoby znajdujące się przy wejściu, jednak kiedy usłyszałam głos mojego wujka, wyraźnie wołającego moje imię, zatrzymałam się w miejscu, spoglądając zakłopotana na Briana, który śmiał się bez głosu, dalej siedząc na kanapie. Przewróciłam na to oczami, po czym odchrząknęłam, kierując się ze spuszczoną głową do mojej rodziny.

— Lea! Ale się zmieniłaś. — zaczął entuzjastycznie, na co uniosłam głowę patrząc w jego piwno-zielone oczy z udawanym uśmiechem, przelatując przy tym wzrokiem po wszystkich innych twarzach osób z mojej rodziny, przy czym mocno starałam się, by mój już i tak fałszywy uśmiech nie zszedł mi z twarzy.

Rodzina Evansów składała się z czterech, zupełnie różnych osobowości, z których jedynie parę cech nawzajem ze sobą dzielą. Ocenająca i zdecydowanie za pewna siebie Delphine w zestawieniu z cholernie, powiedziałabym że nawet za bardzo miłym Noahem to mocno wybuchowa kombinacja. Na pierwszy rzut oka widać, że to właśnie siosta mojej matki dominuje w tym małżeństwie, co bardzo często wykorzystuje w różnych kwestiach, takich jak nawet manipulowanie swoim mężem. Są swoimi zupełnymi przeciwieństwami, zaczynając od charakteru, a kończąc nawet na wyglądzie. Delphine ma proste, blond włosy sięgajace do obojczyków oraz niebieskie, bezlitosne oczy. Posiada zarysowane kości policzkowe oraz szczękę, jak i wąskie, zazwyczaj pomalowane na czerwono lub burgundowo usta. Jest mniej więcej mojego wzrostu, przy czym posiada zgrabną figurę, nawet po urodzeniu dwójki dzieci. Noah za to ma ciemnobrązowe włosy oraz piwno-zielone oczy, a jego oliwkowa karnacja mocno różni się od tej Delphine, która z drugiej strony jest bardzo jasna. Ma wysoką, szczupłą i lekko zgarbiona posturę, którą zazwyczaj zakrywa koszulą. Na lekko skrzywionym nosie nosi kwadratowe, czarne okulary, które jeszcze bardziej dodają mu miłego wyrazu twarzy.

I jest jeszcze moje rodzeństwo cioteczne, czyli Brooklyn i Nathan Evans. Są to osoby, do których od zawsze pałałam nienawiścią, a przynajmniej w przypadku Brook. Jest to ta typowa, popularna jak i wredna dziewczyna ze szkoły, która zdecydowanie jest bardziej zakochana w sobie niż kimkolwiek innym. Już od najmłodszych lat zawsze starała się na siłę udowodnić, że jest ode mnie lepsza w różnych aspektach, które na przełomie lat cały czas się zmieniały. Zaczynało się od jej wyśmiewania moich zabawek, kiedy ona miała ładniejszą lalkę od mojej, a ciągnęło dalej z tym ilu chłopaków się w niej kocha, czy z iloma się całowała lub spała. Mam wrażenie, że ona sama czasami się zastanawia co robi w zielonym narodzie, ponieważ tak - może zawsze jest szczera w różnych kwestiach, jak my wszyscy, jednak czy na pewno pasuje do okreslenia najmadrzejszego z żywiołów? Nie powiedziałabym. Dziewczyna z wyglądu jest praktycznie kopią swojej matki, ponieważ również posiada ciemne, niebieskie oczy i blond włosy, sięgające jej tym razem około do pasa. Jest ode mnie niższa o może trzy centymetry, co też zawsze było jej powodem "chwalenia się", jak zresztą i wszystko inne, co tylko zdołała wymyślić. Brooklyn tak samo jak ja - ma sidemnaście lat, przy czym może wyjdę teraz na egoistkę, jednak od dawna wydawało mi się, iż znajduje się wyżej pod względem poziomu intelaktualnego od niej.

Nathan za to jest osiemnastoletnim chłopakiem, chcącym cały czas być w centrum uwagi, czasami zachowując się przy tym jak ostatni dupek. Jest ogromną, wręcz toksyczną w tym duszą towarzystwa, która praktycznie całe życie jest na imprezie lub spotyka się ze swoimi znajomymi. Ja sama chyba rozmawiam z nim najmniej z całej rodziny Evansów, co mocno mi odpowiada, bo prawda jest taka, że raczej nie dogadywalibyśmy się ze sobą za dobrze, ale w tym samym momencie na poziomie relacji, w której jesteśmy, nic do siebie nie mamy. Mój brat z drugiej strony zawsze więcej czasu spędzał z Nathem, nie sądze by z własnej woli, bo jednak kiedy już od dzieciństwa tak było, to potem każdy do tego chcąc nie chcąc się przyzwyczaja. Od kiedy pamiętam oboje mocno się ze sobą kłócili, z czego przez dwa lata różnicy to zazwyczaj ten starszy je wygrywał, przez różne teksty opierające się na tym, iż to on ma te dwa lata więcej od mojego brata, więc ma automatycznie rację, co jest zdecydowanie nie w porządku, ale tak to właśnie zawsze działało wśród dzieci. Oboje nawzajem sobie dogryzają lub czasami po prostu się ignorują, z czego to drugie jest zdecydowanie tą lepszą opcją w ich przypadku. Nathan z wyglądu ma około metr osiemdziesiąt, posiadając przy tym dosyć szerokie ramiona i raczej dobrze zbudowane ciało. Do tego jego czupryna jest koloru jasnego brązu, w zasadzie bardzo podobna do odcienia moich naturalnych włosów, a piwne oczy wydają się, jakby cały czas skanowały twoje ciało, doszukując się przy tym wszystkich mankamentów.

DreamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz