Idąc razem z Peggy na obowiązkowe spotkanie osób z pierwszego roku, mówiąc szczerze nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Wiedziałam jedynie, że ktoś będzie oprowadzać nas po całym tym ogromnym budynku i opowiadać coś o nim, ale tak na prawdę to i tak dużo mi ta widza nie dała.
Schodziłam właśnie metalowymi schodami prosto pod stołówkę, w głowie modląc się, bym nie upadła przypadkowo do przodu lub do tyłu, co z moim szczęściem nie było takie trudne. Do tego bolały mnie strasznie nogi, ponieważ nie oszukujmy się, wiele sportu to ja w życiu nie uprawiałam, ale po części wybrałam ten żywioł, by w końcu się czegoś nauczyć, prawda?
Kogo ty próbujesz okłamać?
Zeszłyśmy w końcu z tych przeklęcie długich stopni, by na nowo pokonywać drogę prosto do jadalni. Naprawdę lekko przeraził mnie fakt, iż codziennie miałam pokonywać tak długi odcinek drogi, jaki zrobiłyśmy teraz. Oby była tu jakaś winda, bo ja już czuję jak się spociłam, uh. Przeszłyśmy przez dosyć ciemny korytarz, po czym Peggy pchnęła drewniane drzwi,a do moich uszu od razu przypłynął dźwięk sztućcy, jak i głośnych rozmów. Nos świrował przez wyczucie słonego jedzenia, mieszającym się ze słodkim, a w przelocie wyczułam też słodkie perfumy należące do Peggy. Zajęłyśmy miejsca przy jednym z mniejszych stolików, gdzie siedziałyśmy też z jakimiś dwoma chłopakami, którzy chyba średnio przejęli się naszą obenością. Jedzenie tutaj nie było wybitnie dobre, ale też nie było okropnie złe, dlatego zjadłam cały swój posiłek, popijając go moją ulubioną, owocową herbatą jaką na szczęście tutaj mieli, za co im serio dziękuję.
Po około godzinie, wszyscy szli w stronę wyjścia ze stołówki, aby zebrać się tuż pod nią. Widziałam co do jednego zestresowane miny osób, które to chyba tak jak ja - nie miały pojęcia co tutaj w ogóle robią. Minęła chwila, nim każdy wyszedł z pokoju jedzeniowego, a troje wysokich mężczyzn stanęło tuż przed nami. Jeden z nich był wysoki, powiedziałabym, że na oko może mieć metr osiemdziesiąt pięć, albo nawet więcej. Do tego miał rude, lekko kręcone włosy, które komponowały się wręcz idealnie z jego czekoladowymi oczami. Szedł w naszą stronę z obojętną miną, po czym oparł się o ścianę kilka metrów od całego tego zgromadzenia. Kolejny szedł szatyn, o naprawdę ciemnych oczach, powiedziałabym, że wręcz czarnych. Nie był aż tak wysoki, jak rudowłosy, jednakże jego Hollywoodzki uśmiech był wręcz piorunujący i robił swoje. Pryskał energią od samego patrzenia, nawet na jego proste i białe zęby. Ostatni szedł zielonooki brunet, którego zdążyłam niestety już poznać. Nie mogę zaprzeczyć, że był niski, wręcz przeciwnie, miał on metr dziewięćdziesiąt, albo przynajmniej metr osiemdziesiąt dziewięć, co czyniło go najwyższym z całej tej grupki. Nie pryskał uśmiechem, tylko skupił się na swoim telefonie, odpisując pewnie na jakieś wiadomości. Kiedy wszyscy w końcu stanęli obok siebie, mogłam dostrzec, że płeć żeńska wręcz rozpływa się na widok tych trzech facetów. Na pierwszy żut oka mogłam stwierdzić, że byli od nas starsi o przynajmniej dwa lata, co pewnie jeszcze bardziej pociągało dziewczyny. Jeżeli miałabym być szczera, to racja, nie mogłam zaprzeczyć, że którykolwiek z nich nie był przystojny, a wręcz przeciwnie, nie dziwiłam się w żadnym stopniu dziewczynom, które wzdychały na ich widok, tylko że o ile znam życie, to dostali oni od matki natury wygląd, jednak czy dostali rozum i charakter? Nie jestem co do tego pewna, bo po prostu ich nie znam i chyba nie zamierzam tego robić, ale tak czy siak trochę dziwi mnie zachowanie tych wszystkich lasek, które swoim zachowaniem mówią tylko o tym jak bardzo puste są, bo umówmy się, ''związek'' między nimi w ten sposób będzie trwał jedną noc, za co i tak mogą przepłacić swoim życiem. Może jestem dziwna, ale chyba za coś takiego nie chciałabym tracić swojego żywotu.
— Zastanawia was pewnie po co w ogóle tu przyszliście i w zasadzie to sam nie wiem, ale z założenia powinieniem wam teraz powiedzieć trochę o całym tym gównie, czyli tej ''szkole przetrwania'', która po prostu was strasznie wymęczy, więc współczuję wam z całego serca, iż wybraliście ten żywioł. — rudowłosy na samym poczatku od razu szczerze "zachęcił" nas do tego typu osobowości. Wiedziałam, że każdy naród jest ciężki, ale teraz jeszcze bardziej utwierdzam się w przekonaniu mojego złego wyboru. — Dobra, na wstepie chyba wypadałoby się przedstwić, więc nazywam się Mason Walsh, ten głupek to Roger Davis — wskazał na szatyna, na co ten parsknął śmiechem. — a ten dupek na samym końcu to Zack Powell. — na te słowa zielonooki brunet przewrócił oczami zirytowany, jednak nie nic nie powiedział, a jedynie dalej miał wlepiony wzrok w swój telefon. — Ogólnie mówiąc, jesteśmy pewnego rodzaju pomocnikami instruktorów, czyli oznacza to, że szkolimy się na to by nimi zostać. Niewiele osób może uczyć danych przedmiotów, nie tylko szkolnych, ale też tych, które są w tym żywiole odmienne od innych, dlatego jesteśmy w pewiem sposób wyjątkowi. — uśmiechnął się szeroko, na co kilka osób się zaśmiało. — Tylko żeby nie było, może jesteśmy tylko kilka lat od was starsi, a dokładniej o dwa czy trzy, ale nie oznacza to, że możecie sobie do nas normalnie podchodzić i gadać jak ze swoimi kolegami. Nie.
![](https://img.wattpad.com/cover/185029746-288-k350073.jpg)
CZYTASZ
Dream
Ficção Adolescente~ To miało być tak proste, jak zwykła gra w karty. Każdy nasz ruch wydawał się być przemyślany, przecież wszyscy razem spokojne mogliśmy wygrać. Jednak wtedy przyszedł on, chaos. I jego as w rękawie zmiótł wszystko, co spotkał na swojej drodze, a w...