Rozdział 12: Napaść

181 7 0
                                    

W końcu nadszedł dzień napaści. Wszyscy byli gotowi do walki o ziemię. Zdecydowało się więcej dzieciaków, więc mieliśmy 50 ochotników.

"Weźcie wszyscy swoją broń i idźcie za Monty'm. Zaprowadzi nas do wioski". Powiedziałam.

Monty wziął głęboki oddech. "Dobrze, chodźmy". 

Zaczął prowadzić nas przez las.

"Myślisz, że to się uda?" Zapytała mnie Octavia.

Uśmiechnęłam się i uścisnęłam jej dłoń. "Wiem, że się uda".

Przytaknęła i uśmiechnęła się półgębkiem. Była przerażona. Spojrzałam za siebie. Na prawie wszystkich twarzach widziałam strach.

"Bellamy" powiedziałam podchodząc do niego "wszystkie te dzieciaki, nie wyglądają na gotowe".

Obrócił się i zobaczył ich, trzymających kurczowo za swoją broń w obawie przed atakiem.

"To jest wojna (T/I). Wszyscy są przerażeni".

"Boisz się?" Zapytałam.

Nagle wszyscy się zatrzymali "dobrze, to jest wioska" wskazał miejsce, znajdujące się 400 stóp dalej. "Musimy być naprawdę cicho".

"Gotowi?" Zapytał Bellamy.

Kilka dzieciaków skinęło głowami, jakby to go obchodziło.

"Chodźmy!" Krzyknął i pobiegł w stronę wioski.

Byli tam strażnicy, chroniący jej mieszkańców. Podbiegłam do jednego z nich i pchnęłam go moją włócznią. Jasper zajął się pozostałymi.

Bellamy, Finn i kilka innych osób próbowało rozbić bramę. Ostatecznie udało im się.

Cała 50 pędziła przez mieścinę. Zabijając każdego na swojej drodze.

Biegłam, gdy nagle zobaczyłam na swojej drodze dwunastoletnią dziewczynkę.

"Skrzywdzisz mnie?" Powiedziała z wyrazem smutnego szczeniaczka na swojej twarzy.

Zdałam sobie wtedy sprawę, że ta cała napaść była błędem.

Spojrzałam na nią w środku walki. Łzy popłynęły po moich policzkach. Matka tej małej musi gdzieś tutaj być. Muszę ją znaleźć.

Uklękłam "gdzie jest twoja mama?" zapytałam ją delikatnie.

Wskazała na ciało na ziemi. Nie żyła.

Przyłożyłam rękę do ust.

"Zabiłaś moją mamę!" Powiedziała, płacząc.

Jak powinniśmy to zakończyć? Tutaj mieszkają niewinni ludzie.

"Chodź tutaj. Nie martw się, nie skrzywdzę cię". Rzuciła mi się w ramiona, a ja ją przytuliłam.

"PRZESTAŃCIE!" Krzyknęłam.

Wszyscy przestali walczyć z mieszkańcami wioski. Zobaczyli dziecko, trzymające moją rękę.

Jeden z Ziemian odłożył swoja włócznię i podszedł do mnie.

Moi ludzie zamierzali zaatakować.

"Nie, jest w porządku. Nie atakujcie".

Znalazł się dokładnie przede mną.

"Oddaj mi dziecko". Powiedział surowo.

"Ta wojna to nasza wina". Powiedziałam "może zaczęliśmy to, ale to nie znaczy, że nie możemy tego zakończyć".

"Oddaj mi dziecko!" Krzyknął.

"Nie!" krzyknęła dziewczynka. "Ona jest miła!"

"Księżniczko Ajaylo, oni zabili twoja matkę. Teraz my musimy zabić ich!"

Ona była księżniczką! Zbiliśmy królową?! Ten dzień staje się dla nas coraz lepszy.

Ajayla wyskoczyła mi z rąk.

"Nie skrzywdź jej. Jeśli zranisz ją albo któregoś z jej ludzi, ja zranię ciebie".

 Dość trudne jak na dwunastolatkę.

"Księżniczko Ajaylo. Krew za krew".

"Nie! Ona jest dla mnie miła". Spojrzała na mnie "obiecał mi, że już nigdy więcej nas nie skrzywdzisz. My was nigdy nie zaatakujemy".

Uklękłam "obiecuję".

 "Księżniczko Ajaylo, jesteś niepoważna. Oni mogą w każdym momencie złamać obietnicę. Wiesz o tym". Krzyknął Ziemianin.

Nakrzyczała na niego w ich języku. Następnie spojrzała na mnie i powiedziała po angielsku "jeśli zdecydujesz się ją złamać, zabijemy ciebie i twoich przyjaciół".

Ziemianin był niezadowolony z władzy dziewczynki, ale to ona jest księżniczką i ustala zasady.

"Tak, księżniczko Ajaylo". Spojrzałam na swoich ludzi "zabierzcie ich broń i prowiant! Rozstajemy się w pokoju!"

Wszyscy się zobowiązali. Obróciłam się do dziewczynki i przytuliłam ją.

"Dziękuję ci, moja księżniczko". Pochyliłam głowę.

"Musisz opuścić naszą wioskę i nie wracaj!" Krzyknął Ziemianin.

Uśmiechnęłam się i skinęłam głową, gdy moi ludzie wychodzili.

"Do widzenia, księżniczko (T/I)!" Powiedziała Ajayla i pomachała mi.

Odmachałam jej i odeszłam.

Bellamy zachichotał "księżniczko, tak?" Popatrzył na mnie.

Uśmiechnęłam się "zamknij się".

Tylko się roześmiał.

"Byłaś dzisiaj dobra... księżniczko". Powiedział.

"Dzięki Bell".

"Więc mamy pokój z dwunastolatką. To jest coś". Powiedział Finn, odwracając się w moją stronę.

"Tak, chyba tak".

"Jedynym problemem, jaki mieliśmy, było to, że potrzebowaliśmy ich narzędzi, żeby przeżyć. Teraz nie mamy prawie żadnego jedzenia i wody. Możemy umrzeć w ciągu kilku tygodni".

Nie pomyślałam o tym. To był jeden z powodów napaści.

"Musimy coś zrobić. Może 50 z nas na cały jutrzejszy dzień opuści obóz, żeby znaleźć to, czego potrzebujemy?"

"A co jeśli niczego nie znajdziecie?" Dodał Finn.

"To umrzemy, ale teraz musimy racjonować żywność jak nigdy wcześniej.

Finn skinął głową, gdy weszliśmy z powrotem do obozu.

'Powiedzmy wszystkim". Powiedział Bellamy.

"To może się skończyć ich szałem". Powiedział Finn.

Spojrzałam na Finna "jeśli nie chcesz umrzeć w ciągu kilku tygodni, radzę to zrobić".




May We Meet Again | Bellamy Blake x Reader [TŁUMACZENIE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz