Rozdział 13

237 11 4
                                    

Nie krzyczcie, proszę!

Cztery lata później

To dziś. Dokładnie dwudziestego szóstego listopada minęły równo cztery lata, od kiedy wyprowadziłam się z domu w deszczowej Anglii i jednocześnie ukończyłam przedwcześnie Hogwart z najlepszymi wynikami z OWUTEMów. Od tamtego dnia nigdy więcej nie spotkałam Charliego Weasley'a, który kiedyś tak wiele mnie nauczył i sprawił, że pokochałam swoją wymarzoną pracę ze smokami. Ponad rok temu uzyskałam dyplom, kiedy zdałam egzaminy na Uniwersytecie Smokologii w Sztokholmie i oficjalnie można było mnie nazywać smokologiem, czyli w skrócie - specem od smoków. Oczywiście później nie wróciłam do domu, a zostałam w Szwecji i pracowałam w tutejszym Rezerwacie smoków im. Alvy Carlsson, która stworzyła to miejsce od podstaw przy pomocy kilku przyjaciół. Uwielbiam tu przebywać, choć nie było to moim największym marzeniem. Przebywa tu wiele smoków, ale nie byłam tak do nich przywiązana jak do tych z Rezerwatu w Rumunii. Z perspektywy czasu zrozumiałam też, że bardzo tęskniłam za moją rodziną i przyjaciółmi, którzy nie odwiedzali mnie tu zbyt często, mimo tego, iż bardzo się starali, ja natomiast nie byłam w Anglii od tamtego dnia. Ostatnimi czasy zaczęłam myśleć, że może w końcu czas to zmienić. Przedtem bałam się tam pojechać ze względu na moje niezmienne uczucia do Weasley'a, jednak teraz po prostu obawiałam się tego, co tam bym zastała. Tyle rzeczy musiało się zmienić przez cały ten okres, a ja czułabym się jak mała zagubiona dziewczynka, która nie wiedziałaby co konkretnie tam robiła. 

- Evie! Ogarnęłaś już klatkę Fenicji? - krzyk Eleonory wyrwał mnie z zamyślenia, kiedy wparowała do Administracji*, gdzie obecnie przebywałam, żeby zarejestrować nowo przybyłą smoczycę do Rezerwatu.

- Tak, przed transportem Luki do jej nowego boksu! - okrzyknęłam rozbawiona, zerkając przez ramię na koleżankę z pracy.

- Dzięki Merlinowi! - powiedziała, opadając na kanapę tuż obok mnie. - Mags, możesz zrobić mi herbatę malinową? - zapytała, stojącego mężczyzny przy rejestracji.

- Już się robi, szefowo! - zaśmiał się pod nosem, wykonując prośbę dziewczyny.

- Przypomnij mi, kiedy przyjeżdża do ciebie twój przystojny brat. - zagaiła rozmowę Nora, przyglądając mi się z pozornie niewinnym uśmieszkiem, który był dla niej niezwykle typowy, ponieważ miała ona ogromną słabość do Nicholasa, co swoją drogą było raczej odwzajemnione z jego strony.

- Ajaj, chciałabyś wszystko wiedzieć, Eleonoro! - parsknęłam, kręcąc głową na boki.

- To przecież oczywiste! - krzyknęła ze śmiechem.

- Dla twojej wiadomości ma przyjechać w ten weekend. - oświeciłam jej chętne myśli.

- JEJ! - wyrwał jej się głośny pisk, a zaraz potem usłyszałyśmy odgłos tłuczonego kubka, który upadł Magnusowi, gdy ten przygotowywał napój dla dziewczyny, ale najwidoczniej przestraszył się jej krzyku.

- Mogłabyś ciszej objawiać swoją ekscytację?! - zawołał z ledwo tłumionym śmiechem z małego pomieszczenia, w którym znajduje się kuchnia.

- Wybacz! - odkrzyknęła rozbawiona, a wtedy ja nie mogłam już dłużej się powstrzymywać i również się głośno zaśmiałam.

***

Piątkowy wieczór

- Gdzie jesteś, Nicky?! - fuknęłam zdenerwowana, kiedy chyba tysięczny już raz spojrzałam na godzinę w telefonie.

- Abonent chwilowo niedostępny. - usłyszałam rozbawiony szept osoby, znajdującej się tuż za mną.

- Na Merlina, Nicholas! - krzyknęłam, gwałtownie odwracając się w kierunku brata, który stał wraz z Polly, Ray i moimi bliźniakami, na których twarzach jak zawsze gościł nieodłączny zawadiacki uśmiech.

Durmstrang podbija HOGWART! (Wolno pisane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz