Rozdział 10

308 15 11
                                    

- Harry, jesteś pewny, że masz wszystko? - zapytałam, a w myślach cały czas szukałam jeszcze rzeczy czy zaklęć, które mogłyby mu się przydać w ukończeniu zadania.

- Mam nadzieję. - odpowiedział z widocznym zdenerwowaniem. 

- Spokojnie, mam nadzieję, że trafisz na Walijskiego. - powiedziałam rzeczowo. - Gorzej jak dostaniesz Rogogona, wtedy już może być bardzo trudno. - stwierdziłam, zaciskając usta. - Nie wiem, dlaczego w ogóle pozwolili ci startować, jesteś jeszcze... - mówiłam do siebie dalej, aż mi przerwał rozbawiony rudzielec, który postanowił właśnie wejść do namiotu. 

- Bez obaw, Evie. - potarł moje ramiona, uśmiechając się pokrzepiająco. 

- Przepraszam, Harry. Pewnie przeze mnie zdenerwowałeś się jeszcze bardziej. - wymamrotałam cicho, łapiąc się za głowę.

- Dam radę. - odparł krótko, przytulając mnie delikatnie.

- Właśnie! Hermiona chciała ci życzyć jeszcze powodzenia, więc powinna zaraz się pojawić. - wtedy przypomniałam sobie o mojej rozmowie z bujnowłosą szatynką.

- Dobrze. 

- To my już idziemy. - Charlie trzymając moją dłoń, poprowadził mnie do wyjścia.

- Nie daj się zrobić w kurczaka, Harry! - zawołałam równo z rudowłosym, po czym parsknęliśmy śmiechem, który sprawił, że rozluźniłam się trochę.

Czarnowłosy tylko pokręcił głową rozbawiony, a potem zniknął nam z pola widzenia. Mój chłopak zaprowadził mnie w kierunku pierwszego smoka, którego trzeba będzie wpuścić na arenę. 

- Na Merlina, przecież to BERCIA! - zawołałam z radością, widząc znajomego smoka. 

Szybko podeszłam bliżej jej klatki i poczułam się też winna, że musi być tu uwięziona. Wyciągnęłam ostrożnie rękę w jej kierunku, ale Charlie złapał mnie za nią i przyciągnął w naszą stronę.

- Uważaj, proszę. Berta dawno cię nie widziała. - spojrzał na mnie z obawą, kiedy ja z politowaniem przekręciłam oczami i znów zwróciłam swój wzrok na piękną smoczycę. 

- Berciu, chodź do mnie kochana. - powiedziałam cicho i znów wysunęłam dłoń bliżej niej. 

Zwierzę przyjrzało mi się i przysunęło ostrożnie głowę w moim kierunku. Berta obwąchała moją dłoń i nagle podskoczyła w klatce i zionęła ogniem w górę. Charlie szybko mnie złapał i odsunął, jednak ja się nie dałam. Bez słowa go odepchnęłam i dalej stałam twardo w miejscu. 

- Nie masz skórzanej kurtki odpornej na ich ogień, Evie! - krzyknął do mnie nerwowo, próbując mnie do siebie przyciągnąć.

- Zostaw. - powiedziałam, ponownie wyrywając rękę.

Nadeszła chwila prawdy. Wóz albo przewóz. Pamięta mnie albo nie pamięta.

Szanuję ją.

Mądrość to podstawa.

Odwagę w sobie mam.

Konsekwencje wszystkie poniosę.

I wtedy Berta nachyliła się ku mnie i przymilnie szturchnęła nosem moją dłoń, a ja uśmiechnęłam się szeroko oraz już bez przeszkód pogłaskałam ją po pyszczku.

- Widzisz? - odwróciłam się do osłupiałego chłopaka i zaśmiałam się cicho, dalej dotykając pięknego smoka.

POV.CHARLIE

- Ty naprawdę jesteś moim ideałem. - wyszeptałem rozanielony pod nosem, wpatrzony w swoją ukochaną jak w ósmy cud świata.

- Jest bardzo podobna do ciebie, wiesz? - zapytał profesor Dumbledore, który jakby znikąd pojawił się tuż obok mnie.

Durmstrang podbija HOGWART! (Wolno pisane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz