Rozdział 19

109 6 12
                                    

Zaprosiłam Dracona i jego rodzinę na kolację do naszego domu. Pomyślałam, że to dobry pomysł po tylu latach rozłąki. Mama była wniebowzięta do tego stopnia, iż wysłała zaproszenie całej rodzinie Weasley. Wcześniej nie przemyślałam sprawy, ale później dotarł do mnie jeden znaczący fakt. Cała rodzina Weasley, czyli też Charlie. Niedobrze. Ostatnio zaczęliśmy przełamywać "pierwsze lody", lecz nie wiedziałam, że nasze następne spotkanie odbędzie się tak szybko. Nawet nie wiedziałam czy kogoś miał. Nie. Nie obchodziło mnie to kompletnie.

- Evie, podasz mi sól i pieprz z szafki koło ciebie? - spytała mama, zaglądając do piekarnika, gdzie piekła się zapiekanka z makaronem dla naszych gości.

- Jasne, proszę. - wyciągnęłam pojemniki z przyprawami i podałam swojej rodzicielce.

- Zostało mało czasu do przybycia naszych gości, więc może rozłożyłabyś już zastawę na stole? - przytaknęłam cicho na jej słowa i wzięłam talerze z blatu, po czym udałam się do jadalni, gdzie siedzieli moi starsi bracia pogrążeni w rozmowie.

- No, no. Nasza siostrzyczka wzięła się do roboty. - stwierdził jeden z nich, śmiejąc się głośno ze mnie.

- Wiesz, Gabe, ktoś musi, skoro wy się obijacie. - przewróciłam oczami, zerkając na niego "spod byka".

- Ktoś w tym domu musi nadzorować prace. - zachichotał Nicholas, puszczając mi oczko.

- I na pewno tą osobą nie jesteś ty, synku. - krzyknęła mama z kuchni, najwyraźniej słysząc naszą wymianę zdań. - Właściwie to mógłbyś przynieść dwa dodatkowe krzesła z garażu, ponieważ nie mamy ich tyle w jadalni, żeby pomieścić wszystkich. - dodała po krótkiej przerwie.

- Oj, mamo. - wymamrotał pod nosem, podnosząc się z miejsca z głośnym westchnieniem.

- Oj, Nicky. - przedrzeźniła go, wchodząc do pomieszczenia niosąc wazę z parującym barszczem, który ustawiła na środku stołu.

Nagle w całym domu rozległo się pukanie do drzwi, szybko odłożyłam ostatnie sztućce i pobiegłam otworzyć naszym pierwszym gościom. Przetarłam ręce ze zdenerwowania, ponieważ byłam lekko przerażona perspektywą zobaczenia Charliego we własnym domu. Tym razem, jednak mogłam odetchnąć z ulgą, kiedy miałam przed sobą blondwłosego kuzyna. Zamiast przywitać go należycie, od razu wpadłam mu w ramiona, chcąc go przytulić, jakby podświadomie pragnąc nadrobić stracony czas. 

- Ej, ej! Widzieliśmy się zaledwie dziś rano, a ty już zdążyłaś zatęsknić, Evie. - zaśmiał się głośno, jednak odwzajemnił uścisk równie, mocno mnie przytulając do swojego umięśnionego torsu.

- No tak wyszło, Malfoy! - odparowałam, mrugając do niego. 

Kiedy odsunęłam się od niego zobaczyłam również jego żonę, która miała lekko zaokrąglony brzuszek. Podczas lunchu dowiedziałam się od Dracona, że jego partnerka była już w dość zaawansowanej ciąży. 

- Cześć, ty musisz być Astoria. Żona tego półgłówka. - odezwałam się pierwsza, żartując troszkę, żeby przełamać lody.

- Tak, to dokładnie ja. Za to ty, jesteś Evie - najbliższa przyjaciółka i kuzynka mojego męża. - powiedziała z nieśmiałym uśmiechem. Postanowiłam, że i ją powitam przyjacielskim uściskiem, dlatego zbliżyłam się do niej, a ona szybko odwzajemniła mój gest. 

Cieszyłam się, że nie było między nami jakiegoś napięcia, ponieważ chciałam mieć dobre kontakty z młodą panią Malfoy, która zawładnęła sercem blondaska.

- W każdym razie zapraszam was do jadalni, gdzie urzędują już moi bracia i mama, która biega zapewne z kąta w kąt, chcąc się wyrobić ze wszystkim. - stwierdziłam rozbawiona, wskazując dłonią na odpowiednie pomieszczenie. - Swoje odzienie możecie zostawić tutaj. - dodałam jeszcze, przechodząc do salonu, a z niego do jadalni. - Spójrzcie tylko kogo przyprowadziłam. - zawołałam do członków swojej rodziny, obecnych w tej chwili obok.

Durmstrang podbija HOGWART! (Wolno pisane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz