POV.NORA
Taki dzień, jak dziś nie zdarzał się często. Na niebie nie widziałam ani jednej ciemnej chmurki. Świeciło ciepłe słoneczko, ptaszki ćwierkały, a smoki były niebywale spokojne. Naprawdę wydawałoby się, że szczęście samo pukało nam do drzwi i chciało zamieszkać między nami przez cały rok, a może nawet dużo dłużej.
- Cześć, Mags! - zawołałam, kiedy weszłam do Administracji, gdzie urzędował już kolega z pracy.
Wyglądał dziś jakoś inaczej. Widziałam na jego twarzy malujący się szeroki uśmiech, a w jego oczach widniały iskierki radości. I jego trzymał się dziś dobry humor.
- Miło cię widzieć, Noro. - puścił mi oczko, po czym udał się w kierunku małej kuchni, a ja poszłam tam zaraz za nim.
- Piękny dzień, prawda? - oznajmiłam, a w tym czasie Magnus wyciągał trzy kubki z szafki wiszącej.
- Herbaty? - zapytał wesoło, sięgając po jeden woreczek tej wiśniowej, którą tak uwielbiał.
- Zieloną z nutką pomarańczy. - mrugnęłam do niego, nalewając wody do czajnika elektrycznego, który później postawiłam na podstawce i włączyłam przełącznik, żeby woda zaczęła się gotować.
- Dla Evie zrobimy chyba tą truskawkową, którą kupiła ostatnio w markecie? - upewnił się, zerkając na mnie.
- Tak. Ona od zawsze uwielbia truskawki. - zachichotałam, przypominając sobie nasz mały kobiecy wieczorek dwa tygodnie temu, gdzie zjadła prawie wszystkie i to jeszcze z bitą śmietaną.
- Właśnie... Myślisz, że ona ma kogoś? - wypalił lekko speszony. - Znaczy nie to, że coś... - próbował sprostować, jednak ja już oczami wyobraźni widziałam tę dwójkę na randce, w której mógłby nie przeszkodzić żaden natrętny rudzielec z rodziny Weasley.
- Obecnie ona nie ma nikogo, jednak cierpi od kilku lat po swoim poprzednim chłopaku. - wyjaśniłam pokrótce, nie chcąc zdradzić osobistych tajemnic przyjaciółki.
- Mam u niej jakieś szanse? - odrzekł po krótkiej ciszy, która mogłaby trwać wiecznie.
- Powinieneś... - chciałam mu odpowiedzieć, jednak w tym momencie do środka wpadła mała burza gradowa z piorunami w postaci naszej Evie, która trzasnęła drzwiami, niemal wyrywając je z zawiasów. - Evie? Co się stało, słoneczko? - zapytałam, szybko podchodząc do przyjaciółki.
Ona bez słowa przytuliła się do mnie mocno, ja również objęłam ją ramionami. Wiedziałam, iż szatynka jest w kompletnej rozsypce i potrzebuje się komuś wygadać. Puściłam ją po chwili i zaprowadziłam na zaplecze, uprzednio posyłając znaczące spojrzenie koledze, gdzie mogłyśmy w spokoju porozmawiać, żeby nikt nam nie przeszkadzał.
- Oni mnie okłamywali przez ten cały czas. Myślałam, że te informacje o wojnach w Anglii... Myślałam, że chodziło o mugoli! - krzyknęła zrozpaczona, łapiąc się nerwowo za włosy. - Oni usunęli mi pamięć!
- Na ogień piekielny! Masz moje wsparcie, kochanie. - próbowałam ją pocieszyć, być z nią w tym bólu i smutku, które odczuwała.
Wydawało mi się, że coś było nie tak, kiedy wróciła rok temu z tego cholernego szpitala, ponieważ był strasznie rozkojarzona, a ona nigdy tak się nie zachowywała. Nie wiedziałam też dlaczego, aż do dziś.
- Muszę się dowiedzieć o czym zapomniałam. - odezwała się stanowczo po dłuższej chwili spędzonej w milczeniu. - Znamy jakiś sposób? - spojrzała na mnie intensywnie.
- Słyszałam niedawno o nowym sposobie od Magnusa. - odpowiedziałam powoli, nie chcąc skłamać przyjaciółce, ani narobić jej złudnych nadziei.
CZYTASZ
Durmstrang podbija HOGWART! (Wolno pisane)
FantasyEvie Veronica Blackwell to wiecznie wesoła i uśmiechnięta dziewczyna. Ma sześcioro rodzeństwa, od najstarszego: Gabriel, Nicholas, Michael i Shane (trojaczki - w tym i Evie), Pauline i Raphael. Posłana do Durmstrangu, przeniesiona do Hogwartu. Co mo...