Rozdział 7

7.5K 384 8
                                    

-Z-zayn.

Zająkuję się z przerażeniem.

-Odwiozę cię.

Mówi niskim i surowym głosem, po czym wychodzi. Opieram się o umywalkę i oddycham głęboko. Jestem wstrząśnięta tym, co się właśnie wydarzyło. Po chwili docierają do mnie jego słowa, więc  przepłukuję szybko usta i wychodzę z łazienki. Moje dłonie się trzęsą, gdy pakuję do torby ubrania. Boję się tego, co może nadejść.

-Co robisz?

Pyta Waliyha, wchodząc do pokoju. Zagryzam wargę.

-Zayn powiedział, że musi coś załatwić i zaproponował, że mnie podwiezie.

Mówię, uśmiechając się niewinnie. Zapinam torbę i zakładam kurtkę.

-Okey, to dziwne.

Mamrocze dziewczyna, siadając przy biurku.

-Zadzwonię wieczorem. Pa!

Całuję ją w policzek i wychodzę. Schodzę na dół, gdzie czeka już na mnie Zayn, ubrany w czarną, skórzaną kurtkę. Gdy mnie widzi, chowa telefon do kieszeni i wychodzi bez słowa, zostawiając za sobą otwarte drzwi. Wypuszczam głośno powietrze i zakładam buty, po czym opuszczam dom. Wsiadam do sportowego samochodu Zayn'a. W środku pachnie jego perfumami, fajkami i odświeżaczem powietrza. Z radia płyną ciche dźwięki jakieś rockowej piosenki, a Zayn wyjeżdża z posesji. Kątem oka zerkam na niego. Palcami prawej dłoni bębni o kierownicę. Jest skupiony na prowadzeniu, aż za bardzo. Jest zły, ponieważ przygryza od wewnątrz dolną wargę. Po kilkunastu minutach dojeżdżamy pod mój dom. Odpinam pas bezpieczeństwa i przygryzam wargę.

-Dziękuję za podwiezienie.

Mamroczę zdenerwowana, bawiąc się paskami torby.

-Czy możesz mi powiedzieć, co ty kurwa robisz?!

Wybucha niespodziewanie. Jego głos i postawa, sprawiają, że kulę się w duchu. Zaciskam wargi i próbuję odegnać łzy.

-Odpowiedz mi!

Uderzył otwartą dłonią  w kierownicę. Podskoczyłam w miejscu na ten gwałtowny ruch i nie ukrywam, przeraziłam się go jeszcze bardziej.

-Nie zrozumiesz.

Mamroczę cicho, odwracając wzrok.

-Więc mi wytłumacz.

Odpowiada spokojnie. Kręcę głową i pociągam nosem. Cóż, obraz mi się trochę zamazał.

-Charlie.

Szepcze, a mnie przechodzą dreszcze. Pragnę go przytulić, ale wewnątrz mnie jest blokada, która nie pozwala mi na żaden ruch.

-Nie.

Burczę i zaciskam powieki, zanim łzy wydostaną się na zewnątrz. Zayn nie może mnie zobaczyć w takim stanie.

-Char...

-Zayn, nie!

Powiedziałam głośno i wściekle. Sama jestem zaskoczona moją reakcją.

-To moja sprawa.

Dodaję ciszej. Jestem zawstydzona samą sobą.

-Nie rób tego.

Mówi niemal błagalnie. Chwyta delikatnie moją dłoń i przechodzą mnie dreszcze.

-Jesteś idealna, taka jaka jesteś.

-Idealna?

Prycham i wyrywam z jego dłoni moją.

-Nie jestem idealna. Jestem niczym.

Charlie (Zayn Malik fanfiction)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz