Płuczę usta zimną wodą i przemywam twarz. W duchu dziękuję sobie, że się nie pomalowałam. Wychodzę z łazienki, ale nie schodzę na dół. Zamiast tego podchodzę do dużych, przeszklonych drzwi i wychodzę na balkon. Ogród Malików jest zachwycający, gdy oświetlony jest malutkimi światełkami ukrytymi w trawie. Jestem tak pochłonięta tym pięknem, że nie dostrzegam obecności drugiej osoby. Dopiero, gdy do moich nozdrzy dociera swąd dymu tytoniowego, nieruchomieję. Odwracam niespokojna głowę do źródła zapachu i widzę Zayn'a, niedbale opartego o ścianę, palącego papierosa. Wykrzywiam twarz w grymasie i odwracam twarz.
-Naprawdę uważam, że wydoroślałaś, Charlie.
Słyszę jego ochrypły, niski głos i przechodzą mnie dreszcze. Zaciskam usta w wąską linię i patrzę na niego zniesmaczona.
-Nie nazywaj mnie Charlie, proszę.
Mruczę zirytowana i zaciskam dłonie na barierce. Zayn odpycha się od muru i upuszcza resztę papierosa na ziemię, a następnie go przygniata. Krzywię się na ten niekulturalny gest, ale się nie odzywam.
-Dlaczego? Kiedyś lubiłaś, gdy to robiłem. Byłem jedynym, który cię tak nazywał.
Napływa do mnie niepohamowana złość i piorunuję go wzrokiem. Oddycham niespokojnie i jest mi gorąco, mimo, że panuje przenikliwy chłód.
-Ale potem wyjechałeś bez słowa, zostawiając mnie samą z tym wszystkim.
Warczę i nie mogę powstrzymać gniewu w swoim głosie. Zayn wydaje się być zaskoczony moją reakcją, jednak się nie odzywa.
-Potrzebowałam cię, a ciebie nie było. Tak nie robią przyjaciele.
Dodaję i odwracam od niego głowę. Zaciskam oczy i próbuję wymazać z pamięci wszystkie złe wspomnienia.
-Charlie...
Zaczyna spokojnie, ale uciszam go gestem dłoni.
-Nie nazywaj mnie tak.
Mówię zła i zirytowana. Chce mi się płakać i nie wiem, czy bardziej dlatego, że Zayn wrócił, ale nie jest już moim przyjacielem, czy dlatego, że wstrętne wspomnienia sprzed lat nie chcą odejść.
-Nie miałem innego wyjścia.
Mówi po chwili ciszy. Prycham.
-Więc co takiego zrobiłeś, że musiałeś wyjechać?!
Nie wytrzymuję i podnoszę głos. Zayn patrzy na mnie z kamienną miną. Nie mogę nic odczytać z jego oczu.
-To nie twoja sprawa.
Burczy. Fukam rozzłoszczona i odpycham się od barierki.
-Dokąd idziesz?
-To nie twoja sprawa.
Naśladuję go i wracam do środka.
*
Wchodzę zdenerwowana do domu i zdejmuję buty oraz kurtkę. Jest zimno, pada deszcz, mam miesiączkę, za dwa dni skończę 17 lat i nie zaliczyłam sprawdzianu z biologii, ponieważ byłam zajęta myśleniem o Zayn'ie i o tym, jak jestem na nim zawiedziona.
-Charlotte? To ty?!
Woła z salonu mama. Wzdycham cicho i pochmurnieję jeszcze bardziej. Jestem pewna, że zacznie wypytywać mnie o szkołę, a gdy dowie się o jedynce, rozpęta wojnę.
-Tak mamo, to ja.
Mówię, idąc do salonu. Siedzi w swoim ulubionym skórzanym fotelu i czyta książkę. Spogląda na mnie znad okularów.
![](https://img.wattpad.com/cover/30844682-288-k478326.jpg)
CZYTASZ
Charlie (Zayn Malik fanfiction)
FanfictionByło pomiędzy nimi tak dobrze, A On nagle zniknął. Ona została sama. Po wielu latach On wraca. On próbuje odkryć jej tajemnice. Ona próbuje odkryć Jego.