Rozdział 11

7.4K 351 10
                                    

Przekręcam się na drugi bok i chowam głowę pod kołdrę. Próbuję ignorować budzik, który od kilku minut nie przestaje dzwonić, a ja jestem zbyt leniwa by sięgnąć po telefon. Ostatecznie wzdycham ciężko i podnoszę się, a następnie wyłączam alarm. Siadam na łóżku, rozglądając się wokół. Powoli zaczynam przypominać sobie wydarzenia z wczorajszego wieczora. Zayn odkrył mój sekret,a potem został na noc. Może nie do końca został, bo miejsce obok mnie jest puste i zimne, co oznacza, że wyszedł kilka godzin temu. W jakiś sposób jest mi smutno, że wyszedł nie zostawiając nawet wiadomości.

-Charlotte! Wstawaj!

Słyszę krzyki mojej matki.

-Boże.

Mamroczę pod nosem i opadam na poduszki. Mimo, że mamy dopiero środę, jestem wykończona tym tygodniem. Ostatecznie zbieram swoje zwłoki i idę do łazienki. Jak zwykle wyciągam wagę i staję na niej. Rano zawsze jestem lżejsza. Próbuję się tym cieszyć, ale do mojej głowy wpada obraz przerażonej miny Zayn'a, gdy mnie zobaczył i czuję obrzydzenie. Brzydzę się swoim ciałem. Chowam wagę i wykonuję poranne czynności, choć moje myśli wciąż krążą wokół wczorajszego wieczora. Czuję wstręt, gdy spoglądam w lustro, więc jak najszybciej się czeszę i wychodzę z łazienki. Ubieram się, a następnie wybiegam z domu. Ignorowałam budzik o 10 minut za długo. Docieram do szkoły spóźniona i gdy wchodzę do klasy, oczy wszystkich skupiają się na mnie. Skanują mnie od dołu do góry i zaczynają szeptać między sobą. Zalewa mnie fala ciepła. Na pewno śmieją się z moich grubych nóg, nie powinnam była zakładać jeansowych rurek. Głupia, głupia, głupia! Siadam na swoje miejsce i wypakowuję książki. Opuszczam głowę tak, że włosy zakrywają moją twarz. Waliyhi nie ma dziś w szkole, co sprawia, że to wszystko staje się cięższe. Po siedmiu godzinach zajęcia się kończą, a wraz z dzwonkiem dostaję sms'a.

Od: Zayn: 

Masz wolne popołudnie?

Do: Zayn: 

Tak, dlaczego pytasz?

Od: Zayn:

Czekam przed szkołą ;)

Wraz z tymi słowami przyspieszam i mijam ludzi, którzy wloką się w stronę wyjścia. Przechodzę przez drzwi i zostaję oślepiona przez zbyt jaskrawe promienie słońca. Od dawna nie było takiej ładnej pogody. Moje oczy przyzwyczają się do światła i odszukuję na szkolnym parkingu Zayn'a. Pali papierosa, chodząc obok swojego auta. Mam motyle w brzuchu i nie mogę zapanować nad drżeniem kącików ust. Gdy podchodzę do niego, uśmiecham się szeroko.

-Cześć.

Mówię, a Zayn odwraca się w moją stronę. Uśmiecha się lekko i wyrzuca papierosa na ziemię, po czym staje na niego butem.

-Cześć, Charlie.

-Co zamierzasz robić?

Pytam. Wtedy Zayn otwiera mi drzwi od strony pasażera i każe wsiąść.

-Chcę ci coś pokazać.

Odpowiada, gdy samochód wyjeżdża na główną drogę. Patrzę na niego skonsternowana. On tylko puszcza mi oczko i zaczyna nucić piosenkę puszczoną w radiu. Chichoczę i odwracam od niego wzrok. Ciepłe powietrze wpada przez opuszczone do połowy szyby, a promienie słoneczne przyjemnie ogrzewają moją skórę na policzkach. Po kilkunastu minutach wjeżdżamy do centrum miasta, w którym stoi kilka wieżowców. Niektóre z nich służą za biura, inne jako mieszkania dla ludzi. My wjeżdżamy na podziemny parking jednego z tych, w którym znajdują się mieszkania.

Charlie (Zayn Malik fanfiction)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz