Rozdział 14

470 43 3
                                    

Koniec roku szkolnego i przeniesienie do klasy ósmej







Przez resztę klasy siódmej nic już ciekawego się nie działo, więc nie piszę jej ciągu dalszego. Teraz przenosimy się do mojej klasy ósmej. Klasy... W której wszystko zaczęło się walić.






Jak to zwykle zaczęliśmy ten rok szkolne apelem. Po godzinnym przemówieniu skierowaliśmy się do naszej sali z wychowawczynią, by odebrać nasze plany lekcji. Usiadłam obok kolegi i uśmiechnęłam się do niego.

- Jak ci minęły wakacje? - zagadał, spoglądając na mnie.

- W porządku. Wyspałam się przynajmniej, a teraz... Nie będzie takiej możliwości. - zaśmiałam się, a on mi zawtórował. 

- Witam wszystkich po wakacja.

- Dzień dobry. - odpowiedzieliśmy chórem, jak to mieliśmy w zwyczaju.

Między nami wywiązała się krótka rozmowa o wakacjach i kolejnym trudnym roku szkolnym. Moje myśli kiedyś mnie dobiją. 

- Rozdam wam teraz plany i będziecie mogli wykorzystać ostatni dzień wolnego. - kobieta zaśmiała się i każdemu dała plan lekcji. Wstaliśmy z naszych ławek, a następnie wyszliśmy z klasy. Złożyłam papier i włożyłam do kieszeni w spodniach. Uniosłam głowę od razu napotykając Twój wzrok.

- Mam pieprzone Deja Vu... - mruknęłam pod nosem, zatrzymując się.

- Hej, a ty co?! - wzdrygnęłam się, słysząc głos koleżanek obok siebie. - Ducha zobaczyłaś czy jak? - zapytała Carmen, patrząc na mnie uważnie. 






Cóż.. Zdecydowanie nie był to duch, a Anioł..






- Nie.. Wszystko dobrze.. - pokręciłam głową, a w Twoich oczach zobaczyłam rozbawienie. Przechyliłam lekko głowę na prawą stronę, podnosząc jedną brew, na co się zaśmiałaś i odeszła do pokoju nauczycielskiego. - Chciałyście coś?

- Idziemy na lody, jak to mamy w zwyczaju na zakończenie wakacji. Idziesz z nami?

- Jasne, z wielką chęcią. - ruszyłyśmy w stronę wyjścia z budynku. - Poczekacie? Wezmę tylko rower.

- Spoko.

Skierowałam się w odpowiednie miejsce. Wyprowadziłam rower, a następnie wsiadłam na niego. Gdy już chciałam jechać, zatrzymałam się gwałtownie.

- Jezu! Tak się nie robi. - zaśmiałaś się na moje słowa, jak i z mojej miny. Wzięłam głęboki wdech, patrząc na Ciebie z lekkim uśmiechem.

- Wybacz mi, Taylor.

- Zastanowię się nad tym. - odparłam i również zachichotałam. - Co u Pani słychać?

- Wszystko dobrze. - odpowiedziałaś, intensywnie patrząc w moje oczy. - Chciałam się przywitać, bo dziewczyny szybko cię zabrały. Miałam nadzieję, że jeszcze zdążę cię złapać. Więc.. "dzień dobry". - zaśmiałam się.

- Dzień dobry. - westchnęłam. - Cóż.. To racja. Idziemy na lody, jak co roku z resztą. 

- Rozumiem. - uśmiechnęłaś się, choć dobrze zauważyłam, że nie był to już szczery uśmiech. Dlaczego tak się stało? - Miłej zabawy wam życzę w takim razie.

- Dziękuję bardzo.

- Do zobaczenia jutro na lekcji. - powiedziałaś i odeszłaś ode mnie.

- Do widzenia. - wyszeptałam.

Wyjechałam rowerem i podjechałam do dziewczyn.

- Co tak długo?

- Cóż... Duch mnie zatrzymał.. - powiedziałam, gdy przejechałaś obok nas samochodem i spojrzałaś w moim kierunku.






Więc tak... Rozdziały z klasy ósmej będą bardziej smutne, więc dużo nie oczekujcie. Myślę, że każdy i tak będzie znał zakończenie tej historii, ale i tak skończę ją pisać dla własnego lepszego samopoczucia. 

















———————————————————
Witam w depresyjnej części opowiadania

Do następnego 💙

Despite my pain and tearsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz