Rozdział 6

598 46 23
                                    

Siedziałam na korytarzu czekając na ostatnią dzisiaj lekcję, czyli fizykę. Nie miałam zbyt dobrego humoru i myśl o kolejnej lekcji z Nią też go nie poprawiała. Westchnęłam ciężko na swoje myśli. Obok mnie siedziała Angela i jak zwykle rozmawiała o czymś ''ważnym'' z naszą przyjaciółką (czytaj : jest nowa torebka, którą muszę mieć). Nawet nie słuchałam dokładnie o czym rozmawiają, bo po prostu to nie dla mnie. Nie interesuję się takimi rzeczami. Zdecydowanie wolę ubrać się bardziej luźno i wygodnie, ale nadal dobrze wyglądając. 

- A ty co o tym myślisz? - spojrzałam pytająco na dziewczyny, gdy zwróciły się w moją stronę. 

- Hmm?

- Nie słuchałaś nas. - zwróciła mi uwagę Angela, choć nadal się uśmiechała w moją stronę.

- Wybaczcie, zamyśliłam się. - powiedziałam i spojrzałam na nie przepraszająco. - O czym mówiłyście?

- O tym, że nasza nauczycielka od fizyki wydaje się smutna dzisiaj. - powiedziała blondynka, a ja natychmiastowo spojrzałam na kobietę. Może to tylko moje wyobrażenia, ale faktycznie z jej oczu emanował smutek. Czemu ja nie zauważyłam tego wcześniej? Spuściłam głowę i zaczęłam się nad tym wszystkim zastanawiać. - Ja twierdzę, że to przez faceta, a Carmen, że po prostu ma kiepski dzień. - spojrzałam na nie ponownie. - A ty jak myślisz?

- Jestem za Angelą. - powiedziałam i zaśmiałam się. - Jeśli kobieta ma zły humor, to wina faceta.

- Dziewczyny.. - jęknęła nasza towarzyszka. - Wiecie, że nie zawsze tak to działa.

- Teraz tak działa. - powiedziałam równocześnie z blondynką, po czym zaśmiałyśmy się.

- Z wami to gadać. - machnęła na nas ręką, a następnie odwróciła się od nas. Zaśmiałam się ponownie wraz z dziewczyną. 

Gdy już choć trochę się uspokoiłyśmy ponownie spojrzałam na Ciebie. Jak zwykle miałam dyżur i chodziłaś po korytarzu, nie patrząc na nikogo. Westchnęłam cicho. Po kilku następnych minutach zadzwonił dzwonek, więc wstałam ze swojego miejsca i zarzuciłam na plecy plecak. Ustawiłam się z resztą i cierpliwie czekałam na Ciebie. Po paru sekundach przyszłaś i otworzyłaś nam drzwi, wpuszczając nas do środka. Zajęłam tym razem miejsce trochę bardziej z tyłu. Usiadłam wraz z Carmen, a Angela dosiadła się do jakiegoś chłopaka. Wyjęłam potrzebną mi książkę i zeszyt oraz piórnik. 

- Dzień dobry.

- Dzień dobry. - powiedzieliśmy chórem. 

- Zapiszcie temat z tablicy. - wykonałam Twoje polecenie, a następnie czekałam aż zaczniesz omawiać dzisiejszy temat. 

Stanęłaś po środku sali, tak jak zwykle to robiłaś i zaczęłaś opowiadać. Słuchałam wszystkiego z uwagą, choć większości nie rozumiałam.


Cóż.. Fizyka nie była dla mnie jakoś prosta. Potrafiłam się jej w miarę nauczyć, ale nie szła mi jakoś super dobrze. 


W pewnym momencie dostałam czymś w głowę. Odwróciłam się zdezorientowana, a moja przyjaciółka pokazała mi na małe zawiniątko, które leżało na moim zeszycie. Podrapałam się nerwowo po karku i spojrzałam na Twoją osobę. Nie patrzyłaś w naszym kierunku, więc rozwinęłam papierek. 

''Na bank to wina faceta, mówię ci. Nie można być aż tak smutnym ot tak.''

Przeczytałam, po czym spojrzałam na Angelę, która wzruszyła do mnie ramionami. Westchnęłam cicho i wzięłam do ręki długopis, po czym zaczęłam pisać. 

''I know I can treat Her better.. Better than he can. (pewnie kojarzysz, twój ulubiony piosenkarz :])''

Napisałam i rzuciłam karteczkę w stronę przyjaciółki. Oczywiście nie mogło być aż tak kolorowo. Zawiniątko nie trafiło w ręce blondynki, lecz Twoje. Złapałaś je za nim wylądowało na biurku dziewczyny. Spojrzałaś na mnie z chytrym uśmieszkiem, przekładając między palcami papier.

- Przeczytać?

- Nie radziłabym. - odpowiedziałam cicho. 

- Dlaczego?  - zapytałaś ponownie, podchodząc do mojej ławki trochę bliżej.

- Bo.. Umm.. Po prostu nie. 

- Coś miłego czy obraźliwego?

- Zależy jak na to spojrzeć..

- W porządku. - powiedziałaś, kładąc kulkę na blacie. - Żeby było mi to ostatni raz. 

- Może. - wzruszyłam ramionami, a Ty zaśmiałaś się. I w tym momencie wiedziała, że to będzie mój ulubiony dźwięk. 

- Mam nadzieję. - odeszłaś z powrotem na swoje miejsce. 

- Ja też... - mruknęłam cicho do siebie. 

Gdy do Jej rąk trafił ten papierek moje serce gwałtownie przyśpieszyło, że myślałam, że mi wypadnie. Przeżyłam wtedy takiego stracha, że w pewnym momencie faktycznie myślałam, że to przeczyta. Ale... Mimo wszystko.. Cieszę się, że choć trochę poprawiłam Jej humor. 
















——————————————————
Cóż... Mini zawał, przynajmniej dla mnie 😅🤭

Do następnego 💙

Despite my pain and tearsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz