Rozdział 17

414 42 9
                                    

Gdy noga została wyleczona wróciłam do szkoły i do mojej poprzedniej rutyny. 

Przemierzałam korytarz i usiadłam pod odpowiednią klasą. Westchnęłam ciężko, patrząc pusto przed siebie.

- Co się u ciebie dzieje, hmm? - usłyszałam głos Carmen, na co na nią spojrzałam.

- Nic, a co ma się dziać? - patrzyłam na nią z uwagą.

Gdy drzwi od pokoju nauczycielskiego się otworzyły mój wzrok mimowolnie powędrował w ich stronę. Przez drzwi przeszłaś Ty rozglądając się dookoła. Gdy nasze oczy się spotkały uśmiechnęłaś się lekko, co od razu odwzajemniłam. 

- Właśnie to.. - powróciłam wzrokiem do mojej przyjaciółki, gdy ponownie się odezwała. - Wszystko już rozumiem.

- Nie mów nikomu, proszę... - pokręciłam głową, spuszczając wzrok na ziemię.

- Nie powiem, obiecuję. - zapewniła delikatnie. - Ale powiedz mi.. Jak to wszystko się zaczęło?

- Sama nie wiem. - wzruszyłam ramionami. - Po prostu.. Pewnego dnia moje spojrzenie na Nią się zmieniło.

- To takie..

- ..Dziwne?

- Chciałam powiedzieć, że inne. - odpowiedziała. - Przez cały czas myślałam, że jesteś hetero. Nigdy nie posądzałam cię o osobę o innej orientacji.

- Niespodzianka? - zapytałam, a ta zaśmiała się z moich słów. Podniosłam głowę rozglądając się niepewnie. 

W moje oczy rzuciłaś się Ty. Stałaś przy jednym z parapetów i uważnie przyglądałaś się innym. Dzisiaj była Twoja kolej dyżurowania. Na moją buzię wpłynął lekki uśmiech, gdy przyglądałam się Tobie.

- Naprawdę coś do Niej czujesz, prawda? 

- Naprawdę. - powiedziałam, nie odrywając wzroku od Twojej osoby.

- Masz zamiar coś z tym zrobić? - zapytała ciekawa.

- Co? - skierowałam wzrok na Carmen. - Oszalałaś?

- No co..? O uczucia warto walczyć.

- Ale nie o takie.. - mruknęłam. - Obawiam się, że to nie skończyłoby się happy end'em. Poza tym.. Pewnie nie patrzy na mnie tak samo, jak ja na Nią. 

- Skąd możesz to wiedzieć?

- Po prostu mam takie przeczucie.

- Przeczucia są często mylne.

- Nie to.. - westchnęłam.

Zadzwonił dzwonek oznajmiający rozpoczęcie kolejnej lekcji. Ustawiłam się z resztą po drzwiami, czekając na to aż otworzysz nam drzwi. Po chwili pojawiłaś się, wpuszczając nas do środka. Zajęłam swoje miejsce, a do mnie dosiadła się Carmen. Znając to pewnie jeszcze nie koniec naszej rozmowy. Wyjęłam potrzebne rzeczy i czekałam na rozpoczęcie. 

- Ja nadal uważam, że powinnaś coś zrobić. - wyszeptała w moją stronę.

- Niby co? - spojrzałam na nią. - Jestem zwykłą uczennicą, co ja takiego mogę?

- Właśnie dużo. Myślę, że zwykła szczera rozmowa, by wystarczyła.

- I co mam niby powiedzieć? - warknęłam cicho. - "Dzień dobry, czy mogłybyśmy porozmawiać o moich uczuciach jakimi Panią darzę?". Czy ty słyszysz jak to brzmi?

- Nie ważnie jak to brzmi, ważne byś z Nią porozmawiała.

- Ale..

- Taylor. - podniosłam głowę, patrząc w Twoje oczy. Patrzyłaś na mnie z uwagą, ale także lekką troską. - Może podzielisz się z klasą o czym mówiłyście? Wszyscy chętnie posłuchamy. - spojrzałam gniewnie na przyjaciółkę, która zerkała na mnie przepraszająco.

- Rozmawiałyśmy o uczuciach. - odpowiedziałam już do końca zła na Carmen. - Moja kochana przyjaciółka mi pomaga. - powiedziałam ze sarkazmem. 

- Hmm.. Zakochałaś się? - uśmiechnęłaś się, a w Twoich oczach pojawił się tajemniczy błysk.

- Tak. - to krótkie słowo wypłynęło z moich ust i w tym momencie uświadomiłam sobie, że to prawda.

Jestem niezaprzeczalnie i bezwarunkowo zakochana w Rose McLevis..

Despite my pain and tearsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz