(18)

492 67 39
                                    

Po kilku dniach Hikari miała dość.

Zachowanie Hitoshiego nie zmieniło się ani o jotę. Nadal jej unikał, wymigiwał się od spotkań po zajęciach, nie odpisywał na wiadomości albo odpisywał zdawkowo, z wyraźną sugestią, że zależy mu na świętym spokoju. Nie chciał z nią rozmawiać ani przed lekcjami, ani w trakcie, ani po, bez przerwy wlepiając spojrzenie w okno.

Dziewczyna siedziała przed nim przez te wszystkie godziny, obracając w dłoni breloczek i zachodząc w głowę, co takiego musiało się stać, że chłopak nagle zapragnął niemal całkowicie zerwać z nią kontakt. Nie wiedziała już w czym szukać winy. Czuła, że zrobiła coś źle, gdzieś popełniła błąd, czymś go uraziła. Nie miała jednak pojęcia jak do niego dotrzeć, jak go przeprosić. Przeprosić? Ale za co tak dokładnie?

Sytuacja była nie do zniesienia. Napięcie między nimi było wręcz wyczuwalne, niemiłosiernie dokuczliwe i choćby nie wiem jak próbowali, nie mogli go zignorować.

Hikari postanowiła działać.

Kiedy Hitoshi ruszył w stronę wyjścia ze szkoły, podążyła za nim, starając się za wszelką cenę dotrzymać mu kroku. Dlaczego do cholery musiał chodzić tak szybko?

Shinsou miał zamiar pożegnać ją jednym słowem, odwrócić się i zniknąć jej z oczu najszybciej jak tylko mógł, jednak dziewczyna zniszczyła jego plany, zaciskając desperacko palce na jego nadgarstku. Hitoshi zerknął na nią z góry, a ból ścisnął mu serce, gdy widział żal i wściekłość, bijące z jej spojrzenia.

— Porozmawiaj ze mną — zażądała. Już nie prosiła. Wszystkie prośby do tej pory spełzły na niczym. — Powiedz mi co takiego zrobiłam, że traktujesz mnie jak powietrze? Nie mam pojęcia gdzie popełniłam błąd, Hitoshi. Wytknij mi go, proszę cię. Przestań się zachowywać jakbym była dla ciebie nikim!

Shinsou rozejrzał się. Dwie dziewczyny obejrzały się na nich, zaalarmowane podniesionym głosem Hikari. Chłopak przełknął ciężko ślinę i spojrzał na błyszczące w jej oczach łzy.

— Jasne — powiedział. — Tylko nie tutaj, okay?

Dziewczyna zacisnęła pięści. Serce waliło jej jak oszalałe, czuła je niemal w gardle.

Oboje skierowali się w stronę wzgórza, na którym jeszcze niedawno oglądali gwiazdy w środku nocy. Wtedy mieli wszystko pod kontrolą, rozumieli się, rozmawiali. Cieszyli się swoją obecnością bez żadnych przeszkód.

W pobliżu nie było nikogo. Z oddali dochodziły odgłosy przejeżdżających aut, szczekanie psa i krzyki dzieci, które właśnie skończyły zajęcia i szczęśliwe wracały do domu w towarzystwie rodziców.

Hikari starła pojedynczą łzę, która wymknęła się spod kontroli i spojrzała na niego. Była wściekła, zmęczona i upokorzona. Martwiła się o niego równie mocno jak chciała dać mu w twarz. Nie widziała, które uczucia w niej dominują, jednak jednego była pewna. Jeżeli zaraz się ich nie pozbędzie, wybuchnie.

HItoshi przeczesał włosy palcami i poprawił plecak, zwisający mu z ramienia. Spiął się cały, kompletnie nieprzygotowany na tę rozmowę. Co miał jej powiedzieć? Prawdę? Właśnie teraz, kiedy wyglądała jakby miała zamiar zamordować go gołymi rękami.

— Co się stało? — spytała, łamiącym się z nerwów głosem. Chłopak westchnął ciężko.

— Jestem ostatnio trochę nerwowy — zaczął. — Może to ze zmęczenia...

— Przestać wciskać mi kit — warknęła. — Jesteś zmęczony odkąd cię poznałam. Przestań... Po prostu powiedz mi co zrobiłam.

Hitoshi westchnął.

— Nic nie zrobiłaś...

— To dlaczego mnie unikasz?

Shinsou zacisnął zęby. Nie mógł tego dłużej ukrywać, nie mógł też nic jej powiedzieć. Był tchórzem i skończonym idiotą. Nie miał na tyle odwagi, by wyznać jej prawdę. Nie mógł ryzykować, że całkiem ją straci.

— Muszę coś przemyśleć — odparł więc wymijająco. W oczach Hikari zapłonął żywy ogień. Przez chwilę wpatrywała się w niego w milczeniu, niezdolna do wypowiedzenia choćby słowa.

— Powiedz mi to — powiedziała w końcu, już nieco łagodniej. — Proszę Hitoshi.

— Przecież ci powiedziałem...

— Powiedz to, wyrzuć to z siebie — przerwała mu z lekko słyszalną paniką w głosie. — Chcę to usłyszeć po prostu...

Hitoshi zrozumiał.

— Nie...

Fala wściekłości zalała jego ciało, kiedy uzmysłowił sobie co się właśnie stało. Hikari zamarła widząc jego spojrzenie. Do niej też dotarła powaga sytuacji.

— Hitoshi, ja...

Chłopak parsknął z niedowierzaniem, wplatając palce we włosy. Szarpnął za nie z frustracją. Ból w jego piersi był nie do zniesienia. Zdrada paliła jego ciało żywym ogniem, a on nie był w stanie uspokoić się na tyle, by jej odpowiedź.

Hikari wyglądała na przerażoną. Wiedziała co zrobiła. Wiedziała, że nie było już szans, żeby to odkręcić.

— Hitoshi, proszę...

— To naprawdę nic dla ciebie nie znaczyło... — powiedział. Dziewczyna dostrzegła łzy w jego oczach, pomimo że z jego spojrzenia biła wyłącznie czysta wściekłość. — Kurwa... Ufałem ci!

Hikari przygryzła wargę, usilnie próbując powstrzymać szloch. Zniszczyła wszystko. W kilka sekund straciła wszystko, na czym najbardziej jej zależało. Zraniła go do żywego. Zdeptała jego zaufanie i to, co ich łączyło. Złamała obietnicę.

— Ja tylko...

— Odebrałaś mi szansę, żeby... — Chłopak wziął głębszy oddech, po czym pokręcił głową. — Zresztą nieważne. Mam nadzieję, że spodobało ci się to, co zobaczyłaś.

Nie zatrzymała go. Patrzyła jak odchodzi, z dłonią przy twarzy, jakby chciał ukryć łzy przed światem wokół niego. Jej ciałem wstrząsnął szloch.

Chciała tylko... To wszystko dlatego, że...

Prawda była taka, że nie miała nic na swoje usprawiedliwienie. Zachowała się w najgorszy możliwy sposób. Zrobiła coś, o czym nie powinna nawet pomyśleć. Przecież to był Hitoshi. Jak mogła go zdradzić? Zerwać przysięgę, tę najważniejszą nić, która ich łączyła. Od niej się to wszystko zaczęło, to ona trzymała ich razem, a teraz kiedy pękła...

Oboje nigdy nie czuli się bardziej samotni. 

✔️Brainstorm || Shinsou Hitoshi x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz