- Urwijmy się z lekcji.- Szeroko uśmiecham się do blondyna.
- Ale...
- Pobędziemy więcej czasu razem, poznamy się, może zaprzyjaźnimy.- Ten rumieni się i kiwa głową.
Wychodzimy z budynku szkoły, widzę kilka nienawistnych spojrzeń od dziewczyn, które pewnie zazdroszczą mi, że idę z chłopakiem. Nierozumiem ich zachowania, wzdycham i idę dalej, kiedy znajdujemy się za budynkiem szkoły, blondyn łapie mnie za rękę.
- Coś się stało?- Patrzę na niego.
- Pani Jauregui na nas patrzy.- Marszczę brwi i się rozglądam, w końcu spotykam jej wzrok koło sklepu, który znajduje się na przeciwko naszej szkoły.
- Nie przejmuj się, przecież nas nie wyrzucą za kilka godzin nie obecnych. Z resztą sam chciałeś jedną opuścić.- Chichoczę.
- Racja, mam samochód na parkingu.
- Świetnie.- Chłopak puszcza moją dłoń, nawet zapomniałam, że mnie za nią trzymał. Rumienie się i idę za chłopakiem, który kieruje nas do swojego auto.
- Madame.- Otwiera mi drzwi, skłania się i pokazuje gestem ręki żebym wsiadła.
- Dziękuję dżentelmenie.- Siadam na fotel i zapinam pasy, a on zamyka drzwi.
- Gdzie jedziemy?- Mówi, kiedy wsiada do pojazdu i odpala go.
- Możemy pojechać na plażę, ale po drodze zajedźmy do maka.- Ten kiwa głową i rusza. W między czasie zapina pasy jedną ręką.
- Ashton?- Ten patrzy w moim kierunku na kilka chwil.
- Tak?- Trochę unoszę się i poprawiam jego kręcone blond włosy.- Um...
- Lepiej żebyś wszystko widział.- Uśmiecham się i siadam wygodnie.
...
Kiedy docieramy na miejsce, wysiadam z auta i wyciągam telefon, żeby sprawdzić, która godzina. Widzę kilka nieodczytanych wiadomości od nauczycielki.
Lauren: Gdzie z nim jedziesz?
Lauren: Camila odpisz mi.
Lauren: Coś się stało?
Lauren: Martwię się.
Camila: Wszystko okej, nie martw się.
Lauren: Gdzie jesteś?
Camila: Daleko, do jutra Lauren.
- Twój chłopak?- Unoszę wzrok na chłopak i chowam telefon do tylnej kieszeni.
- Nie mam chłopaka.- Śmieję się ruszam w kierunku plaży.
- Jak to?- Dogania mnie.
- Myślałeś że mam?- Unoszę na niego brew.
- Jesteś piękna, więc pomyślałem, że mogłabyś mieć.- Rumienie się przez słowa chłopaka.
- Dziękuję.- Łapie go rękę i zaczynam biec.
- Gdzie mnie zabierasz?- Śmieje się i mocno trzyma mnie za rękę jakby bał się, że go puszczę.
- W moje miejsce! Szybciej!- Śmieję się głośno i oglądam za chłopakiem. Widzę w jego oczach radość i dwie błyszczące iskierki. Uśmiecham się szeroko.
- Gdzie jesteśmy?- Szepcze mi do ucha, a przez moje ciało przechodzi dreszcze.
- Tu nas nikt nie znajdzie.- Ciągnę go ze sobą i przechodzę przez skały po czym siadam na samej górze.
- Wow.- Mówi i patrzy przed siebie.
- Wiem.- Również patrzę tam gdzie chłopak.- A teraz daj jedzenie.- Ashton głośno się śmieje i podaje mi torbę z hamburgerami i frytkami.
- Jesteś piękna.- Mówi chłopak, a ja zaczynam się głośno śmiać, przez co zaktusiłam się kawałkiem jedzenia.- No co?- Widzę w jego policzkach dołeczki.
- Na pewno teraz jestem piękna kiedy jem tego wielkiego hamburgera.
- Przynajmniej jesteś sobą.- Marszczę brwi.
- Nierozumiem.- Odkręcam butelkę z wodą i biorę kilka łyków.
- Chodzi mi o to, że... Um... bo. Inne dziewczyny zachowywały się przy mnie strasznie dziewczęco. Nie mówię, że... że ty nie jesteś dziewczęca, ale po prostu... jesteś inna. Wyjątkowa, większość dziewczyn by chciało, żebym je zabrał do drogiej restauracji, kupił kwiaty i udawał, że jestem ideałem. A ty... ty mnie zabrałaś na twoje ulubione miejsce, pojechaliśmy do maka po jedzenie i teraz po prostu siedzimy tu i cieszymy się naszym towarzystwem.- Kończy monolog i w życiu nie usłyszałam od chłopaka tak szczerych słów. Chyba, że od Louisa, ale to mój przyjaciel, wszystko sobie mówimy, a Ashton. Ashtona poznałam dopiero teraz i już wydaję się szczerym i dobrym chłopakiem.
- Nie ma po co udawać. I tak po kilku latach wszystkie brudy na Ciebie wyjdą. Lepiej pokazać prawdziwego siebie i widzieć, że podobasz się drugiej osobie taki jaki jesteś.- Uśmiecham się i łapię go za rękę.
- Myślisz, że podobam się komuś taki jaki jestem?- Kiwam głową.
- Myślę, że jesteś przeuroczym i przezabawnym chłopakiem o dobrym sercu.- Patrzymy sobie prosto w oczy i przez głowę przechodzi mi myśl, że nie chcę żeby ta chwila szybko znikła.
- A ja myślę, że ty jesteś, przeuroczą i przezabawną dziewczyną o dobrym sercu.- Chichoczę pod nosem.
- Nie powtarzaj!
- Nie powtarzaj!- Śmiejemy się głośno.
- To nie jest śmieszne!
- Jest!- Uderzam go z pięści w ramie.
- Męski bokser!- Śmieję się jeszcze głośniej i przybliżam do chłopaka.
- No nie obrażaj się.- Przedłużam końcówkę i dotykam chłopaka za policzek. Udaję obrażonego i nie patrzy na mnie.- Przepraszam.- Szepcze mu do ucha. Chłopak unosi głowę i wzrok na mnie.
- Mam ochotę Cię pocałować.- Szepcze blondyn do moich ust.
- To to zrób.- Uśmiecham się lekko kiedy jego wargi są przyciśnięte do moich. O tej chwili chyba nigdy nie zapomnę.
Łapię chłopaka za kark i ciągnę w swoim kierunku, po czym siadam mu na kolana, a ten łapie mnie za policzki. Nasz pocałunek przeistacza się w namiętny i długi, przez co nie mogę złapać oddechu, ale nie chcę go przerywać.
- Zostaniesz moją dziewczyną?- Lekko zarumieniony chłopak pyta się, a ja nie jestem w stanie odmówić.
- A gdzie pierwsza randka?- Chichoczę razem z nim.
- To jest nasza pierwsza randka.- Łapie mnie za ręce.
- Chcę mieć tysiąc takich pierwszych randek.- Całuję chłopaka w usta.
- To znaczy tak?- Uśmiecha się.
- Tak.- Znowu przyciągam go do pocałunku.
Ashton robi mi kilka malinek na szyi. Nie jestem mu dłużna i robię to samo na jego. Chłopak cicho jęczy co uważam za urocze.
- Jesteś przesłodki.- Rumieni się i chowa głowę w mojej szyi. Przez myśl przychodzi mi, że to może być za szybko na związek, ale przecież jestem młoda.
—
Lauren się to nie spodoba...
