- Dzień dobry, Pani Jauregui.- Uśmiecham się do nauczycielki i wchodzę do klasy jako ostatnia.
- Dzień dobry, Camilo.- Puszcza mi oczko, zamyka za mną drzwi i kieruje się do swojego biurka.- Sprawdziłam wasze sprawdziany!- Cała klasa nagle staje się cicha, gdy Lauren rzuca teczkę prawdopodobnie z naszymi testami.- Zawiodłam się na was.- Wzdycha i siada na biurowe krzesło. Włącza laptopa i sprawdza obecność.
Czuję szturchnięcie w bark, przez co się obracam i marszczę brwi na blondynkę, która mnie zaczepiła.
- To od Caroline.- Unoszę brwi w zdziwieniu, kiedy widzę złożoną karteczkę.- Mnie nie pytaj, ja tylko przekazuje dalej.- Kiwam głową i patrzę na brunetkę z niebieskimi oczami. Ta uśmiecha się do mnie i kiwa głową na papier. Obracam się z powrotem i rozwijam kartkę wyrwaną z zeszytu.
Pogadamy na przerwie?
Przez chwilę zastanawiam się po co mam rozmawiać z Caroline, skoro ona nigdy nie żywiła do mnie przyjaźnią, ale stwierdziłam, że czemu zaryzykować? Może to coś ważnego.
Odwracam się do dziewczyny i kiwam głową na tak. Ta uśmiecha się do mnie szeroko i klaszcze, przez co Lauren zwraca na nas uwagę. Idiotka, oczywiście nie Lauren, chociaż ona też potrafi nią być.
- Co jest powodem twojego klaśnięcia, Panno Bellas?- Odwracam się szybko ze zmieszaną miną. Unosi na nią brew.
- Pani też by klasnęła z takiego powodu jaki ja mam.- Co się stało tej dziewczynie?
- To może powiesz nam wszystkim.- Unosi lewy kącik ust do góry i przekrzywia lekko głowę na prawą stronę.
- Podziękuję.- Chrząka, a Lauren patrzy na mnie, uśmiecham się i delikatnie rumienie przez jej piękne oczy.
- No dobrze, więc kontynuujmy.
...
- Camila!- Słyszę gdy wychodzę z klasy. Zatrzymuję się i odwracam do brunetki.
- Ah tak. O czym chciałaś pogadać?- Ta przegryza wargę. Chyba się stresuje.
- Czy...- Przedłuża ostatnią literę.- pójdziesz ze mną na bal?- Prawie dławię się śliną, kiedy pytanie wylatuje z jej ust.
- Przecież nie przepadasz za mną.- Marszczę brwi w niezrozumieniu.
- Nieprawda, ja po prostu... podobasz mi się okey?- Mrugam kilka razy.
- Nie wiem czy to dobry pomysł.- Szepcze, ale wiem, że dziewczyna to słyszy.
- Czemu?
- Sama nie wiem, tak jakby ktoś inny mi się podoba.- Uśmiecham się pocieszająco.
- Um...- Przykro mi się zrobiło z tego powodu, gdyby podeszła do mnie z tym pytanie kilka tygodni temu, to byłoby inaczej. Sprawa z Lauren wszystko komplikuje.- Szczęściarz z tej osoby, naprawdę. Zasługujesz na kogoś najlepszego.- Zdziwiona słowami Caroline, po prostu ją przytulam.- Wow.- Zaciska swoje ramiona na mojej tali, uśmiecham się do jej szyi. Czasami potrzebuję zwykłego przytulasa.
- Ale chętnie pójdę z tobą na bal.- Ta odchyla się kilka centymetrów od mojego ciała.
- Naprawdę?- Uśmiecha się szeroko.
- Naprawdę.- Śmieję się.
- Dziękuję! Ta osoba nawet nie wie co traci jak nie chciała Cię zaprosić.- Przytula mnie jeszcze raz i odchodzi. To nie tak pewnie, że Lauren nie chciałaby, po prostu nie może i chociaż jest mi trochę przykro z tego powodu, to to rozumiem. Przynajmniej tak mi się wydaję.
Lauren: Nie graj mi na nerwach, Cabello.
Mam przejebane.
