Ja: To nie tak jak myślisz...
Między nami chyba było dobrze, nie chcę tego niszczyć.
Lauren: Widziałam coś innego, ale nie mam ochoty ani czasu teraz o tym pisać.
Nie odpisuje jej i ruszam na kolejne lekcje, na niektóre chodzę z Caroline, więc siada ze mną jak może. To trochę urocze, ale też dziwne, że tak nagle zmieniła o mnie zdanie.
...
Wchodzę do mieszkania, zdejmuję buty i płaszcz po czym udaję pod prysznic. To jedyne miejsce gdzie mogę się zrelaksować. Gorąca woda działa na mnie odprężająco i przy okazji odreaguję stres śpiewając pod prysznicem.
Gdy wykonałam wszystkie potrzebne czynności w toalecie, wychodzę z niej ubrana w zwykle szare dresy i zieloną koszulkę z jakimś dziwnym logiem. Niby to banan, ale może też hot-dog. Nie myślę o tym za długo, tylko udaję się do kuchni zrobić sobie tosty do jedzenia.
Gdy już je przygotowałam siadam na kanapie w małym salonie i puszczam sobie serial na telewizorze.
Dostaję powiadomienie o dostanej wiadomości, więc sięgam po telefon, który wcześniej położyłam na stoliku i odblokowuje telefon.
Lauren: Jesteś w domu?
Ja: Tak
Lauren: Gdzie mieszkasz?
Ja: Gdzieś na pewno
Lauren: Nie rób sobie ze mnie żartów, Camila.
Ja: Po co Ci mój adres?
Lauren: Bo chcę do Ciebie przyjść
Ja: Ja chcę pobyć sama, więc daj mi spokój
Lauren: To chociaż tutaj mi wyjaśnij co to było na korytarzu
Ja: Caroline zaprosiła mnie na bal, a ja się zgodziłam
Lauren: Słucham?!
Widzę na wyświetlaczu jak dzwoni Lauren, więc odbieram.
- Czego chcesz, Lauren?- Rozkładam się wygodniej na kanapie i biorę koc, żeby się nim okryć.
- Czego ja chcę?! Rozmawialiśmy o tym!- Krzyczy mi do ucha.
- Nie drzyj się tak.
- Camila.
- Co?- Marszczę brwi w niezrozumieniu.
- Czemu się zgodziłaś?
- Idiotka.- Szepcze.
- Słyszałam.
- A z kim miałam iść? Z tobą? Szkoda, że jesteś moją nauczycielką, Lauren.- Podnoszę głos.
- Przepraszam.
- Gdzieś mam te przepraszam. To, że się zgodziłam, nie znaczy, że wskoczę tej dziewczynie do łóżka.
- Kochanie...
- Nie chcę kogoś innego...
- Wiem, przepraszam naprawdę. Jestem z natury zazdrośnicą, a zresztą kto by nie był o Ciebie.- Śmieję się.
- Przestań. Teraz jestem w dresach i w za dużej koszulce o 3 rozmiary, więc wątpię, że jestem chociażby ładna.- Przewracam oczami.
- Musisz wyglądać przeuroczo. Wyślesz mi swoje zdjęcie?- Chichoczę na jej głupi pomysł.
- Lauren!- Krzyczę.
- No co? Tylko zapytałam.- Wyobraziłam sobie jak wzrusza ramionami.
- Głupek.- Uśmiecham się szeroko.
- Do jutra, kochanie, śnij o mnie.
- Do jutra.- Rozłączam się i przykładam telefon do klatki piersiowej. Wzdycham i ponownie patrzę na ekran telewizora.
![](https://img.wattpad.com/cover/223230039-288-k259127.jpg)