Lauren: Jak się czujesz?
Camila: Bywało gorzej
Lauren: Myślałam, że dzięki mnie o wiele lepiej
Camila: Za marzenia nie karają, co nie?
Lauren: Czemu taka jesteś?
Camila: Jaka?
Lauren: Znowu mnie odpychasz
Camila: Wydaje Ci się, po prostu nie mam humoru
Camila: Tak w ogóle to zerwałam z Ashtonem
Lauren: Cieszę się
Camila: Nie zapytasz jaki był powód zerwania?
Lauren: Jak ja dobrze wiem jaki był
Camila: Hmm
Lauren: Ja byłam tym powodem
Camila: Po ostatniej akcji z tobą bardziej mnie do siebie zniechęciłaś niż zachęciłaś
Lauren: Przeprosiłam
Camila: Yhm
Lauren: Nie lubię takiej ciebie
Camila: Jakiej?
Lauren: Jak z Caroline?
Camila: Szybka zmiana tematu
Camila: Nie ma nic. Caroline to tylko koleżanka
Lauren dzwoni.
Chcesz odebrać połączenie?Tak/ Nie
- Słucham proszę Pani.- Usłyszałam jak kobieta wzdycha. Te dwa zwykłe słowa jakoś dziwnie na nią działają.
- Cześć.- Powiedziała na jednym wdechu. Jej oddech był przyśpieszony, jakby przed chwilą ćwiczyła czy Bóg wie co robiła.
- Jak się masz?- Wzięłam chipsa do buzi. Śmieszne jest to, że dzwoni do mnie, a to ja zaczynam rozmowę.
- Jestem cholernie napalona, Camila.- Tak jak chciałam połknąć przekąskę tak ją szybko wyplułam. Tego akurat się nie spodziewałam.
- Słucham?- Mój głos był podniesiony wręcz piskliwy.
- Potrzebuje Cię obok. Chcę Ciebie.- Zmarszczyłam brwi. Kobieta zawsze była bezpośrednia, ale tylko w pisaniu. Nigdy mi nie mówiła takich rzeczy wprost.
- I co ja mogę z tym faktem zrobić Proszę Pani.- Kobieta krótko jęknęła.- Lubisz to określenie hm?- Uśmiechnęłam się sama do siebie zadziornie. Lubię się z nią pobawić.- Jest Pani tam?
- Tak.- Po moim ciele przeszły ciarki. Jej zachrypnięty głos był wręcz powalający.
- Jak bardzo mnie chcesz?- Wiem, że to nie stosowne rozmawiać o takich rzeczach z nauczycielką, ale jednak to cholernie seksowna nauczycielka.
- Najbardziej. Przyjadę do Ciebie.- Nie chciałam żeby zobaczyła mnie w takim stanie. Wolałabym się jej pokazywać w jak najlepszym moim wydaniu. Zresztą te spotkanie mogłaby się zakończyć aż za bardzo kolorowo.
- Nie musisz. Mam jeszcze okres.- Kobieta wzdycha i milknie, a ja spojrzałam na ekran telewizora w którym leciał jakiś program o zdradach. Czy to jest jakaś sugestia?
- Kurwa.- Z jej ust przeklęństwa są o 100% razy lepsze.
- Dziękuję?- Zaśmiałam się do telefonu.
- Nie! Nie ty. Jak skończy Ci się ten jebany okres.- Nie wiem czemu, ale lubię jak jest wulgarna.
- To co zrobisz?- Bawiłam się sznurkiem od dresów. Ta kobieta na mnie działała jak mało kto. Trochę mnie to przeraża, jest to w końcu moja nauczycielka, która jest po 30.
- Będziesz błagać żebym się tobą zajęła, kochanie.- Kochanie? Ta relacja zdecydowanie za szybko idzie i nie wiem czemu nie potrafię jej powstrzymać. Westchnęłam i włożyłam rękę pod dresy.
- Mów dalej.- Prawie, że szepnęłam.
- Czy ty na pewno masz okres? Bo czuję, że chcesz sobie ulżyć Panienko Cabello.- Spryciula, ma mnie. Nie dam jej za wygraną jednak. Zaśmiałam się i wstałam z kanapy z zamiarem pójścia do lodówki.- Gdybym tylko była obok. Pozwól mi Camila do siebie przyjechać.- Na pewno nie.
- Już mówiłam. Mam okres, Lauren.- Biorę wodę z lodówki i wypijam z niej kilka łyków.
- To chociaż spędzimy ten czas razem.- Uśmiecham się na błagalny ton głosu brunetki.
- I tak zaraz wychodzę.- W sumie nie kłamałam. Przypomniało mi się, że idę z Louisem do jakiegoś baru, gdzie podobno są osoby LGBT. Boję się już tego. Te jego kluby nigdy nie kończą się dobrze.
- Gdzie?- Zapytała natychmiast.
- Z Louisem gdzieś. Nawet nie wiem gdzie.- Ściągam z siebie koszulkę i dresy po czym odkładam telefon na biurko z głośnomówiącym włączonym.
- Mhm.- Jej głos zabrzmiał przez chwilę jak małego dziecka.- A chcesz pogadać przez kamerkę?- Stwierdziłam, że to nie taki głupi pomysł.
- No dobrze.- Gdy włączyłam wgląd na siebie, automatycznie zamarłam. Zapomniałam, że mam na sobie tylko stanik i majtki.
- O Boże.- Usłyszałam, szybko wzięłam koc, którym się owinęłam, ale przed tym musiałam się schylić po niego i przez chwilę stać tyłem wypięta do kobiety.- Camila!- Odwróciłam się natychmiast. Uśmiechnęłam się niewinnie.
- To nie tak miało wyjść!- Wręcz pisnęłam cała czerwona.
- Zrobiłam screena jak byłaś wypięta.- Uśmiechnęła się zadziornie, a ja przewróciłam oczami.
- Co masz pod szlafrokiem?- Zapytałam z nadzieją, że mi odpowie, ale ta tylko chytrze się uśmiechnęła.
- Przyjedź do mnie, a się przekonasz.- Desperatka.
- Jak będę najebana do zgona, to wtedy przyjdę. Rodzice mnie zabiją jak jeszcze raz zobaczą mnie w takim stanie.- Ta szybko pokiwała głową na tak.- Gdzie jest twój syn tak w ogóle?- Naprawdę mnie to zaciekawiło, dawno o nim nie wspominała.
- Pojechał do babci na dwa tygodnie. Nawet do mnie nie dzwoni! Rozumiesz!? Własny syn mnie nie chce.- Zrobiła smutną minkę, uśmiechnęłam się pocieszająco.
- Wiem, co poprawi Ci humor.
- Co takiego?- Zrzuciłam z siebie koc i stanęłam w samej bieliźnie odwrócona tyłem lekko wypięta do Lauren.- O Boże.- Powtórzyła wcześniejsze słowa.
- O Boże.- Słyszę głos mojej matki, więc szybko podchodzę do telefonu i się rozłączam.
- Mamo... to nie tak.- Chciałam zacząć swój monolog, ale ta przerwała mi otwartą dłonią przed moją twarzą.
- Dobrze, że dzieci z tego nie będzie.- Wychodzi, a ja stoję w szoku.
![](https://img.wattpad.com/cover/223230039-288-k259127.jpg)