"Mam wrażenie, że on nie rozumie, dlaczego zabieramy Melody, a jego już nie."

1.3K 142 29
                                    


– Bardzo się o was boję – wyznał Tim, wciskając ręce między nogi. Siedział na oparciu ławki, dotychczas wpatrując się w nowe buty, by w końcu przerwać ciszę szczerym wyznaniem, które wyszeptał, patrząc na ukochanego. Freddie właśnie zastanawiał się jak radzi sobie Noel, czując, że jego serce pękło, gdy zostawił brata za drzwiami ośrodka. Ale o to poprosił go psycholog, chcąc zbadać więzi łączące malucha z Harrym i Louisem. Kobieta potrzebowała jasnego przekazu, że chłopiec naprawdę czuje do nich coś specjalnego, co jest przeciwieństwem strachu i nieufności. – Ja nie mogę pozwolić wam zniknąć z mojego życia. Za bardzo was kocham, by was stracić. – W jego oczach pojawiły się łzy, które nie były nowością przez ostatnie dni czy tygodnie. Nadal nie umiał pogodzić się z sytuacją, która zabijała go od środka, a on zawalał szkołę i przyjaźnie. Wiedział, że robi sobie nieco za dużo zaległości, ale nie był w stanie się skupiać i często urywał się z zajęć, wracając do domu z płaczem. Miał wsparcie ojców, którzy również byli przerażeni i stawali na głowie, by jakoś pomóc.

– Nie stracisz, nawet tak nie myśl. Chodź tu. – Zmusił go do podniesienia się i wsunięcia w ciepłe ramiona, które wywołały jedynie jeszcze większe łzy. – Obiecałem, że nigdy cię nie zostawię i mam jeszcze kilka miejsc na świecie, w których muszę cię pocałować, pamiętasz?

– Przytulić – poprawił Tim mruknięciem, chociaż wspomnienie jego tekstu wywołało uśmiech na jego ustach. Freddie był świetnym słuchaczem, a nastolatek miał pewność, że ten rozumie i pamięta nawet najmniejsze detale.

– Czyżbyś gardził moimi buziakami?

Stęsknione usta złączyły się kolejny raz, by już po chwili ciała znowu splątały się w głębokim przytuleniu. Oboje przymknęli oczy, delektując się chwilą, gdy świat przestawał istnieć.

W tej samej chwili Noel podawał właśnie roześmianej Melodie jedną z kolorowych piłeczek, a dziewczynka rzucała ją przed siebie, wybuchając jeszcze głośniejszym śmiechem. Harry z całych swoich sił próbował zabawiać malucha, zerkając na męża, który był najbardziej zdenerwowany z nich wszystkich. Nieprzespane noce i bóle głowy znowu powróciły, a Hazz kilkukrotnie przyłapał go na płaczu z bezsilności, który kończył ciasnym przytuleniem i zapewnieniem, że uda im się otrzymać zgodę na zostanie rodziną zastępczą. Nie rozmawiali jeszcze z Freddiem, a psycholog poprosiła, by jeszcze tego nie robić, bo chciała surową ocenę, bez wpływu emocji na wieść o decyzji Tomlinson-Stylesów. Nawet Tim obiecał, że nie piśnie słowa, chociaż miał ochotę zadzwonić do ukochanego już wtedy, gdy podczas kolacji Harry wraz z Louisem poważnymi głosami zapytali go czy miałby coś przeciwko, gdyby Freddie i Noel zamieszkali z nim. Nie marzył o niczym innym, a myśl, że miałby chłopaka pod tym samym dachem, napawała go jedynie optymizmem. Oczywiście ojcowie musieli zgasić jego zapał, wspominając, że nic nie jest jeszcze pewne, a oni dopiero wszystkiego się dowiadują, ale na obecną chwilę są jedynymi zainteresowanymi opieką nad chłopakami.

Salon wypełniony był przeraźliwym płaczem, gdy nastoletnia dwójka z dziwnym przeczuciem wracała do domu. Noel zdzierał gardło, szukając Freddiego, gdy przypomniał sobie o nim i domagał się przytulenia od brata. Łapczywie łapał powietrze, znajdując się wreszcie w znajomych ramionach, a dorośli z przerażeniem patrzyli na całą sytuację, która utwierdzała ich w przekonaniu, że nie ma żadnej siły, która zmusiłaby ich do rozdzielenia rodzeństwa. Rozmawiali z psychologiem, stojąc przed domem po długim pożegnaniu, a Tim patrzył na ojców z auta, umawiając się z Aleksem, bo potrzebował obecności przyjaciela. W takich chwilach najbardziej tęsknił za Zoey i wiedział, że połączą się z nią na Skype, zajmując sypialnię Malika. Poprosił Harry'ego o podwózkę i obiecał, że wróci wieczorem, trzaskając za sobą drzwiami, gdy znaleźli się pod odpowiednim domem.

Be my LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz