"Wujek tak bardzo przeprasza, skarbie."

1.4K 158 62
                                    

– Nie powinieneś opuszczać szkoły na początku, Timmy – powiedział spokojnie Louis, siadając na krawędzi łóżka. Nastolatek przykryty był po szyję, a wokół walały się zmięte chusteczki. Cały pokój wymagał posprzątania, ale Lou nie stać było na moralne rozmowy. Sam spał niewiele, nie mogąc usnąć przez całą sytuację i rozmawiał z Harrym naprawdę długo, a już od szóstej Melody dawała o sobie znać.

– Spałem jakieś dwie godziny, tato, kocham cię, ale daj mi spokój, proszę.

– Nas też to męczy, synku.

– To nie wy nic nie zauważyliście. To ja jestem na tyle zjebany, że nic z tym nie zrobiłem.

– To my powinniśmy zareagować, Timmy. To my jesteśmy dorośli i to my powinniśmy zareagować. Ale już za późno, dzisiaj będziemy dzwonić do kuratora i Harry chce umówić się z prawnikiem.

– I co dalej? Czytałem i co, jeśli wyślą go do innej rodziny? Na przykład nie w Londynie? I oni znikną na zawsze? Nawet Noel za nami tęskni, tato. – Spojrzał na ojca opuchniętymi oczami, które zdradzały godziny płaczu i mało snu. Serce Louisa pękło kolejny raz, a jedyne na co było go stać to przytulenie i pocałowanie w głowę.

Tim faktycznie odpuścił sobie zajęcia, wysyłając Alexowi wiadomość, że będzie nieobecny. Malik wiedział o wszystkim i zapewniał, że jeśli młody Tomlinson będzie czegoś potrzebować, ten zjawi się jak najszybciej. Lou pozwolił mu odespać jeszcze trochę i zdziwił się, gdy ten po ósmej zszedł na dół. Szatyn właśnie przygotowywał śniadanie dziewczynce stojącej przy jego nodze i rozmawiał z matką, przyciskając telefon do ucha.

– Okej, mamo, odezwę się, bo Melody się denerwuje i muszę dać jej śniadanie. Dziękuję i na pewno podzwonimy, odezwę się. Ja ciebie też.

Tim zajął miejsce przy wysepce, bawiąc się cukrem w cukierniczce, którą zapomnieli schować. Grzebał łyżeczką, przesypując białe kryształki, a jego myśli krążyły daleko stąd. Nawet nie zauważył, gdy talerz z omletem stanął przed nim, a Louis podał mu sztućce, mówiąc:

– Wiesz, że ja totalnie nie znam się na tym całym byciu wege czy wega i wiem, że mięso nie, ale to tylko jajka i dodałem twoje tofu chociaż nawet nie wiem, czy jest tu okej.

Tim naprawdę to doceniał, bo i Lou, i Harry starali się szanować jego dietę i już nie komentowali, gdy ten jadł coś innego niż oni. Ba, sami chętnie próbowali nowości i czasami rezygnowali z mięsa na obiad.

– Dzięki, tato.

Grobowa atmosfera panowała przy stole, gdy dołączył do nich Harry, pałaszując omlet. Próba pogawędki spełza na niczym, a oni pozwolili Melody jako jedynej przerywać nieprzyjemną ciszę.

– Zadzwonię do adwokata – powiedział brunet, dziękując za posiłek i całując męża przelotem, wkładając talerz do zmywarki.

– Po co do niego dzwonicie? – Tim skakał wzrokiem z jednego ojca na drugiego, nie rozumiejąc telefonu, ale adwokat kojarzył mu się tylko negatywnie.

– Chcemy dowiedzieć się co powinniśmy zrobić. Freddie się odzywał?

– Wysłałem mu kilka wiadomości, ale milczy. Myślisz, że ukrywa coś jeszcze?

– Myślę, że odsypia, Timmy. Ty też powinieneś jeszcze się położyć.

– Ogarnę pokój, skoro dzisiaj ma przyjść sprzątaczka.

Louis kiwnął głową, gryząc się w język, bo Tim zawsze potrzebował kilkukrotnego upomnienia i podniesionego tonu, by wreszcie zebrał naczynia i wrzucił ubrania do pralni. Teraz posłusznie szedł do siebie, a Lou spojrzał na niemowlaka, który oblizywał łyżkę i śmiał się, widząc, że ma uwagę ojca.

Be my LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz