Było już ciemno kiedy Marinette wracała do domu. Tylko latarnie, które mijała co jakichś czas, likwidowały mrok. Sięgnęła do torebki po komórkę i sprawdziła godzinę. 18:30. Bal skończył się o 17:30, więc godzinę była na moście z Adrienem. Na ulicy nie było żywej duszy, tylko co jakiś czas minął ją jakiś samochód albo zabłąkany kot. Usłyszała kroki za sobą. Odwróciła się, lecz nikogo nie dostrzegła. Przyspieszyła kroku, kiedy stały się głośniejsze. Pot oblał jej plecy a oddech nie był równomierny. Zatrzymała się aby odpocząć, kiedy ktoś pociągnął ją w jedną z alejek. Zakrył jej usta dłonią i przygwoździł do ceglastej ściany. Postać ubrana była w dresy, a na głowie miała szeroki kaptur od czarnej bluzy. Na twarzy miał maskę, przez co ciemnowłosa nie widziała twarzy. Po sylwetce domyśliła się, że był to mężczyzna, a po głosie stwierdziła, że był w wieku ok. 18 lat. Złapał ją za nadgarstki, kiedy próbowała się wyrwać. Przyłożył jej dłoń do ust, kiedy chciała krzyknąć. Była bezsilna i nie mogła się bronić. Wyjął z kieszeni duży, metalowy nóż i przyłożył jej do twarzy
- Nie wyrywaj się ślicznotko. Czy ktoś Cię kiedyś tak nazwał? Chcę od Ciebie tylko pieniędzy. Nic więcej. Nic Ci się nie stanie, pod warunkiem, że nie będziesz się wiercić - powiedział ochrypłym głosem i przybliżył swoją twarz do niej
Fiołkowooka jednak nie zważała na jego słowa i powróciła do poprzedniej czynności, jaką było wyrywanie się z objęć przerażającego chłopaka. On jednak zezłościł się i mocniej złapał ją za nadgarstki, zostawiając na nich zakrwawiony i siny ślad. Przeciął jej dłoń, a kiedy kopnęła go lekko w udo, złapał ją za włosy.
- Już Ci mówiłem, nie wyrywaj mi się. Chyba że chcesz aby ci się stała krzywda. Chcesz tego?! Chcesz?! - krzyknął, a jego uścisk stawał się coraz bardziej bolesny
- P-proszę p-przestań - jąkała przez łzy, a jej powieki były już całe czarne od tuszu.
Nagle do bandyty podbiegł ktoś, popchnął go na ziemię i zaczął bić. Marinette nie zauważyła kto to, bo jej oczy były zamglone od łez. Złapała się za ranne nadgarstki i rozmasowała obolałe miejsca. Dopiero po chwili, wyraźnie ujrzała jej wybawcę. Był to przecież Adrien. Tak się cieszyła, że to właśnie on ją uratował. Będzie mu wdzięczna do końca życia. Nie chciała nawet myśleć co by mogło się stać, gdyby nie było go w pobliżu. W pewnym momencie, tajemniczy chłopak obalił blondyna na ziemię i zaczął go kopać po nogach, brzuchu, a nawet po twarzy. Uciekł, kiedy kopnął niewidomego, a on stracił przytomność. Ciemnowłosa podbiegła do przyjaciela i potrząsnęła jego ramieniem. Nie zareagował. Odgarnęła jego złociste włosy, które opadały mu na twarz. Z ust i nosa cieknęła mu krew, lewe oko miał podbite, A głowę rozbitą. Przyłożyła ucho do jego ust. Oddychał! Całe szczęście oddychał! Potrząsnęła go jeszcze raz za ramię.
- Adrien! Słyszysz mnie? - zapytała ze łzami w oczach.
Nie zastanawiała się ani minuty dłużej, gdy znów nie dostała odpowiedzi, tylko wyciągnęła komórkę i zadzwoniła na pogotowie.
* * *
Siedziała na poczekalni szpitala z zabandażowanymi nadgarstkami i przygryzała co chwilę wargę. Czekała na jakieś wieści o stanie zdrowia niewidomego. Ujrzała lekarza zmierzającego w jej kierunku, więc wstała gdy był już przy niej.- Pani jest przyjaciółką Adriena Agrest'a? - zapytał lekarz, grubym głosem
- Dziewczyną! - odpowiedziała szybko fiołkowooka
Mężczyzna w fartuchu spojrzał na kartę, którą cały czas trzymał w ręce.
- Pani chłopak ma naprawdę dużo obrażeń. Niestety jego stan jest na tyle poważny, że nadal nie odzyskał przytomności. Nie wiadomo, kiedy się obudzi - powiedział lekarz i odszedł
Jakie to straszne słowa. Marinette usiadła szybko bo z nerwów, zakręciło się jej w głowie. Złapała się za włosy i płakała. Po prostu płakała. Nie wie jak długo tak siedziała, ale w pewnym momencie podeszła do niej uśmiechnięta i starsza pielęgniarka z wiadomością, że można do niego wejść. Ciemnowłosa bez zastanowienia się pobiegła we wskazane miejsce przez pielęgniarkę. Weszła do środka. Na łóżku leżał on. Nie ruszał się. Na głowie i na ramionach miał bandaże a na rozciętą brew miał przylepiony plaster. Do prawej ręki miał podłączoną kroplówkę a urządzenie obok, co chwilę wydawało dźwięki. To był straszny widok. Usiadła na krześle przy jego łóżku i złapała go za rękę. Nie zatrzymywała łez i pozwoliła im swobodnie spływać. Siedziała tak przy nim w ciszy, przerywanej dźwiękiem urządzenia, gdy w końcu postanowiła się odezwać. Pociągnęła nosem.
- Powiedzieli, że jesteś w krytycznym stanie i możesz się już nie obudzić. Ale ja wierzę, że się obudzisz. Musisz - powiedziała i odgarnęła kosmyk włosów za ucho
- To nie może się tak skończyć! Nie pozwolę na to! S-Słyszysz? - ciągnęła A jej łzy nie przestawały płynąć
- Adrien, idioto! Słyszysz?! Mam nadzieję, że się obudzisz i szybko złapią tego bandytę, bo inaczej... - przełknęła ślinę
- Teraz powinieneś powiedzieć ,,Dziękuję Ci za wszystko M-Marinette" -załamał jej się głos i zaczęła jeszcze bardziej szlochać
- Poślubię Cię. Wyjedziemy nawet z Francji. Zrobię wszystko, abyś był już bezpieczny i szczęśliwy - dokończyła i otarła łzy
Złapała mocniej jego dłoń i wtuliła się do jego piersi, po czym zasnęła
Jest rozdział 8! Zdecydowałam, że jeszcze pociągnę tą książkę. WIĘC TO JESZCZE NIE KONIEC! Trochę smutny ten rozdział, ale mimo to bardzo mi się podoba. Mam nadzieję, że wam też. Jeśli tak, to nie zapomnijcie o - ⭐ i komentarzach, proszę ❤
CZYTASZ
| I'll never forget you | miraculum| Emi_0505
Fanfiction✅ Zakończone ✅ -Jesteś niesamowity, wiesz? Nigdy nie spotkałam na swojej drodze kogoś tak niezwykłego - powiedziała Marinette - Ja? Marinette, spójrz na mnie. Jestem nieśmiały, NIEWIDOMY i płaczę o byle co. Na świecie są lepsi mężczyzni - powiedział...