*Rozdział 4*

415 12 12
                                    

- Dlaczego to robisz? Dlaczego mi pomagasz? - zapytał Adrien niepewnie.

Dziewczyna opatrzywszy mu ranę, złapała jego dłoń.

- Bo nie mogę patrzeć, jak ona Cię traktuje. Nie zasługujesz na to. Potrzebny ci ktoś, kto zawsze będzie przy tobie - powiedziała drżącym głosem, podnosząc jego podbródek aby jeszcze raz spojrzeć w te jego oczy.

Ktoś by pewnie zapytał, co takiego fascynującego jest w oczach niewidomego. Ale ona nie była jak inni. W jego oczach dostrzegła blask i piękno, jak u nikogo innego. Były poprostu wyjątkowe. Pocałowała jego policzek, który momentalnie pokrył się rumieńcem, a następnie odeszła, zostawiając go w damskiej toalecie.
Nie wyszedł z niej od razu. Jego mózg był zajęty czymś innym. A może - kimś innym. Myślał o fiołkowookiej. Wyszedł ze szkolnej toalety zamyślony i z lekkim uśmiechem na twarzy. Nie zważał na nic, nie witał się z nikim, nie interesowało go teraz zupełnie nic. Nie zatrzymywał się. Myśli o Marinette coraz bardziej zajmowały jego umysł i nie był w stanie skupić się na niczym innym. Podobało mu się to uczucie, lecz nie wiedział jak je nazwać. Zdecydował, że nie pojedzie do domu autobusem. Świeże powietrze dobrze mu zrobi, zwłaszcza, że większość życia spędził zamknięty w czterech ścianach. Szybko jednak zmienił zdanie. Było mu już wszystko obojętne.

Dotarł na przystanek autobusowy. Na ławeczce siedział jakiś mężczyzna, który przyglądał coś w swojej komórce.
Blondyn podszedł do rozkładu jazdy, lecz nie był wstanie nic dojrzeć. Poprosił mężczyznę o przeczytanie dla niego rozkładu autobusów, lecz ten rozglądnął się dookoła i udawał, że go nie słyszy. Adrien powtórzył pytanie. Mężczyzna wstał i niechętnie przeczytał napis na małej tabliczce.

- Dzięku... - zaczął
- Może należy sprawić sobie okulary... - powiedział mężczyzna ze zmarszczonymi brwiami.
- Przepraszam, ale to nic nie pomoże. widzi Pan, jestem niewidomy - wytłumaczył niechętnie

Mężczyzna przez chwilę wydawał się jakby nie wiedział co powiedzieć. Stał przed nim z lekko otwartymi ustami. Odwrócił się do niego plecami.

- Nie widzę przy tobie laski, ani okularów. Każdy tak może powiedzieć. Nie wiem jak twoi rodzice Cię wychowali, że jesteś oszustem i myślisz że w życiu każdy będzie Cię we wszystkim wyręczał - powiedział i odszedł wyżucając po drodze zużytego papierosa.

Niewidomego zamurowało. Nie zaczął płakać. To nie jest tego warte. Po głosie stwierdził, że miał około 19 - 20 lat, a w tym wieku każdy raczej tak się zachowuje, więc wziął to za normalne. Autobus nadjechał. Wsiadł. Podszedł do kasownika i skasował bilet. Usiadł na wolnym miejscu przy oknie i włożył do uszu słuchawki. Pilnował się, aby przypadkiem nie zasnąć. Podeszła do niego mała dziewczynka. Miała długie blond włosy z pięknymi loczkami. Była ubrana w fioletową sukienkę a przez ramię miała zawieszoną małą, różową torebkę. Usiadła na siedzeniu przed nim. Przywitała się z nim słowem ,,Cześć" z wielkim uśmiechem, w którym brakowało kilku zębów. Odmachał również z uśmiechem, ale nie tak wielkim jak jej. Podeszła do nich kobieta. Była wysoką i elegancką osobą. Chciała usiąść obok chłopaka, lecz na tym miejscu stała jego niewielka torba. Stała chwilę, czekając aż przeniesie ją w inne miejsce, aby ta mogła spokojnie usiąść. Nie powiedziała nic, a to mogłoby wiele pomóc.

- Czekam cały czas, kiedy weźmiesz tą torbę z siedzenia - powiedziała wreszcie zdenerwowana kobieta.

- O. Przepraszam Panią bardzo. Nie widziałem Pani. Jestem niewidomy, to dlatego. Już zabieram torbę - powiedział szybko blondyn

Kobieta jednak podeszła do dziewczynki i pociągnęła ją lekko za ramię.

- Chodź kochanie. Nie będziemy siedzieć tutaj. To bardzo zły i niewychowany Pan - powiedziała kobieta a w jej głosie było słychać gniew.

- Jest bardzo miły. Rozmawiałam z nim trochę. A co jeśli naprawdę nie widzi? - zapytała dziewczynka, spoglądając na Adriena

- To już jest jego problem. Nikt nie powiedział, że w życiu będzie łatwo - powiedziała i odeszła razem z dziewczynką

Blondyn westchnął głęboko a w jego oczach znów tego dnia pojawiły się łzy. Nie rozumiał ludzi. Co jest z nim nie tak?

* * *
Wszedł do domu. Był to wielki i piękny dom. Wnętrze było czarno białe z kilkoma posągami w rogach. Podłoga tak wypolerowana, że można się było na niej poślizgnąć. Na środku holu stały ogromne kamienne schody, prowadzące na drugie piętro budynku. Ruszył w ich stronę. Zatrzymał się przed gabinetem ojca, bo usłyszał z tamtąd dochodzące głosy. Jeden należał do niego a drugi do jego asystentki.

- Adrien nie będzie już chodził do szkoły. Znów będzie się uczył z Tobą w domu - powiedział ochrypłym głosem z ani gramem szczęścia

- Ale Gabriel, wydaje mi się że dobrze sobie radzi. Ma naprawdę dobre oceny - powiedziała Nathalie, starając się nie zabrzmieć zbyt ostro

- Może i tak, ale to nie jest najważniejsze. Ważne jest to, co mówią o nim inni. A on jest niewidomy Nathalie, NIEWIDOMY! Dopóki chodzi do szkoły, nie będę się z nim pokazywał publicznie - powiedział Gabriel

Reszty ich rozmowy, nie usłyszał. Nie był w stanie, po tym co usłyszał od własnego ojca. Przeczesał obiema dłońmi swoje złote włosy i wybiegł z dworu w którym i tak czuł się jak intruz. Musi udać się gdzieś, gdzie ochłonie i poukłada myśli. Pierwszym takim miejscem o którym pomyślał była Wieża Eiffla.

* * *

Wjechał windą na samą górę i rozłożył ręce, niczym ptak szykujący się do lotu i posmakował świeżego powietrza. Po chwili do jego uszu dostał się dźwięk głosu, który należał do Marinette. Podszedł bliżej i złapał ją za rękę, która pomimo chłodu wiatru nie utraciła swojego ciepła.

- Co tu robisz o tej porze? - zapytał szeptem, sam nie wiedząc dlaczego

- Często tu przychodzę szkicować. Tutaj przychodzą mi do głowy najlepsze pomysły, jednak dzisiaj moja wyobraźnia zrobiła sobie urlop - zaśmiała się Marinette

Zapanowała cisza w której słychać było tylko szum wiatru i poruszające się samochody.

- A ty, co tu robisz? Raczej nie przyszedłeś tu porysować - zapytała ciemnowłosa, spoglądając na niego

W jednej sekundzie uśmiech zniknął z jego twarzy, co oczywiście zauważyła.

- Przyszedłem tu odpocząć. Odpocząć od tego co dzisiaj usłyszałem od ojca. On się mnie wstydzi Marinette - powiedział niewidomy z kamiennym wyrazem twarzy

Fiołkowooka nie wiedziała co powiedzieć. Przytuliła go tylko, co odwzajemnił

- Ale cieszę się, że jesteś ze mną - uśmiechnął się Adrien i złożył na jej nosie delikatny pocałunek

Koniec rozdziału 4! Jest taki średni, ale pisałam go przy totalnym braku weny. Wybaczcie. Mam nadzieję, że się podoba choć trochę. Proszę o - ⭐ i komentarze dla motywacji ❤

| I'll never forget you | miraculum| Emi_0505Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz