*Rozdział 12*

226 11 1
                                    

Zszedł do piekarni, licząc, że nie będzie tam nikogo. Usłyszał stukanie blachy i wesoły śpiew należący do mężczyzny. Zaczerwienił się i cofnął o dwa kroki.

- Adrien? Co tu robisz? - zapytała kobieta, która jak się później okazało miała na imię Sabine

Blondyn zawstydził się i zaczął bawić się swoimi palcami.

- Ja... um... przyszedłem... Marinette... szkoły - jąkał, nie wiedząc jak się zachować

Usłyszał delikatny śmiech.

- Przyszedłeś po Marinette, aby iść razem do szkoły? Zgaduję, że ona nie wyjdzie za szybko, więc może idź sam, aby się nie spóźnić kochanie - powiedziała Sabine z miłym głosem

Powiedział ciemnowłosej, że zaczeka na dole, ale nie chce się spóźnić na lekcje. Sięgnął do plecaka i wyciągnąwszy notes i niebieski długopis, napisał dla niej wiadomość.

,,Przepraszam, że poszedłem ale nie chcę się spóźnić. Będę na Ciebie czekać przed klasą. Kocham Cię!
Adrien ♡"

Przykleił kartkę do blatu i ruszył w kierunku drzwii.

- Zaczekaj! - usłyszał nagle

Odwrócił się, nadal trzymając za klamkę. Poczuł czyjąś dłoń na swojej a następnie niewielki pakunek. Pociągnął nosem a do jego nozdrzy dostał się zapach czekolady i świeżo pieczonego chleba. Włożył dłoń do opakowania i poczuł cztery miękkie bułeczki.

- Nie mogę pozwolić abyś w szkole głodował. Skoro jesteś chłopakiem mojej córki, muszę o ciebie dbać. Dobrze, że nie widzisz jaki jesteś chudy. Muszę Cię trochę przytuczyć. A teraz, zmykaj na lekcje - zaśmiał się Tom a na jego twarzy widniały różowe rumieńce

- Dziękuję - zawstydził się niewidomy i podrapał się po karku po czym wyszedł.

* * *
Siedział na ławce przed klasą. Usłyszał kilka głosów blisko niego i dzięki temu wiedział, że zaraz zacznie się lekcja.

- Cześć - usłyszał nagle melodyjny głos
- Cześć - odpowiedział cicho niewidomy

Marinette usiadła obok niego, bo do rozpoczęcia lekcji zostało jeszcze 10 minut. Adrien wyciągnął z torby pięknie pachnący pakunek i położył go między nimi.

- Twój tata przygotował nam czekoladowe bułeczki. Proszę, zjedz - powiedział, po czym wskazał na nie palcami

Ciemnowłosa popatrzyła na wypieki z zaskoczeniem. Cieszyła się, że jej ojciec tak ciepło przyjął blondyna do rodziny. Gdyby tak się nie stało, chyba uciekłaby z niewidomym jak najdalej. Tam, gdzie nikt ich nie znajdzie i będą mieć dwoje... nie...troje dzieci i chomika.

- Nie, dziękuję, nie jestem głodna. Zjedz ile chcesz, A mną się nie przejmuj - uśmiechnęła się fiołkowooka i poprawiła kołnierzyk od swojej marynarki

Blondyn sięgnął po czekoladową bułeczkę i wziął wielki kawałek do ust. Jeszcze nigdy nie jadł czegoś tak dobrego. Oczywiście, w domu ma kucharzy a ich posiłki są naprawdę smaczne, ale to co teraz miał w ustach... poprostu się rozpływało.

- Boże! Marinette... twój tata piecze prawdziwe cuda. Jeszcze nigdy nie jadłem nic tak dobrego - powiedział z ustami pełnymi czekoladowych pyszności

- Przekażę mu. Jeżeli chcesz, załatwię ci korepetycje z gotowania u moich rodziców. Napewno się ucieszą - zaśmiała się Marinette i wytarła chustką jego usta

Usłyszęli dzwonek, który przerwał im rozmowę. Niewidomy pomógł dziewczynie wstać i oboje weszli do klasy, zamykając za sobą drzwii.

Hejka! Kolejny rozdział już za nami. Wiem, że długo nie było rozdziału, ale moja wena gdzieś sobie poszła XD. Mam nadzieję, że zmotywujecie mnie do dalszego pisania gwiazdkami - ⭐ i miłymi komentarzami ❤. Bye!

| I'll never forget you | miraculum| Emi_0505Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz