Między nimi panowała cisza. Blądyn dotykał jej twarzy z wyraźnym skupieniem i ostrożnością, jakby była rozgrzanym metalem. Fiołkowooka uśmiechnęła się i zarumieniła na pyzatych policzkach, kiedy u niego również zauważyła uśmiech, pierwszy raz. Marinette położyła jego dłoń na swojej twarzy i manewrowała nią, to na swój nos, to na usta, to na policzki.
- Opowiedz mi coś o sobie. Jaki masz kolor oczu i włosów. Opowiedz wszystko! - przerwał ciszę podekscytowany Adrien
Mari nabrała powietrza w płuca.
- Więc... mam 15 lat i 160 cm wzrostu. Moje włosy, kolorem przypominają niebo nocą. Oczy mam podobno ,,wyjątkowe'' bo są o kolorze fiołków. Bardzo lubię szyć i rysować, no i spędzać czas z przyjaciółmi. I..... Bardzo Cię lubię - powiedziała, a ostatnie zdanie wypowiedziała trochę ciszej.
Niewidomy podszedł bliżej.
- Ja też Cię bardzo lubię... jesteś moim jedynym przyjacielem, a twoja przyjaźń jest dla mnie bezcenna - powiedział blondyn i pocałował ją w policzek po czym odszedł.
Fiołkowooka zarumieniła się jeszcze bardziej i odwróciła się, patrząc jak znikał w głębi miasta. Uśmiechnęła się sama do siebie, odgarniając kosmyk włosów za ucho i odeszła w przeciwnym kierunku.
* * *
Nastał następny dzień, a Marinette nie chętnie wstała z łóżka. Odświeżyła się i w pośpiechu wpakowała do plecaka wszystkie potrzebne książki. Zawsze się zastanawia, dlaczego nie robi tego wieczorami. Zaoszczędziłaby na tym trochę czasu i może nie spóźniałaby się tak często. Ale wątpiła, że to się kiedyś zmieni. Weszła do szkoły. Już na wstępie zauważyła Adriena, ale tym razem nie był sam. Znów kłócił się z Chloé. Rzucali sobie dość ostre wyzwiska, a przyglądający się temu uczniowie, mieli miny jakby wyrósł przed nimi ogromny wulkan. Tak jak wszyscy przypuszczali, doszło do bójki. Blondynka rzuciła się na niewidomego i wyciągnąwszy z torebki metalowy pilniczek do paznokci, zadrapała mu nim policzek. Marinette nie mogła stać obojętnie. Nie myśląc o konsekwencjach, podbiegła do nich i rozpyliła dziewczynie w oczy perfum, który akurat miała pod ręką. Niebieskooka syknęła z bólu i przetarła oczy dłońmi. Mari chwyciła blondyna za rękę i pobiegła z nim do damskiej toalety. Usadowiła chłopaka na umywalce i sięgnęła do apteczki, która zawsze wisi obok lustra i wyjęła z niej plaster, wodę utlenioną i kawałek waty. Zmoczyła substancją watę i przyłożyła do jego rany.3 rozdział! Mam nadzieję że się podoba, bo trochę się przy nim napracowałam. Proszę o - ⭐ i komentarze ❤.
Edit: Następny rozdział za 10 - ⭐ ( MOŻE będzie wcześniej) 😘
CZYTASZ
| I'll never forget you | miraculum| Emi_0505
Fanfic✅ Zakończone ✅ -Jesteś niesamowity, wiesz? Nigdy nie spotkałam na swojej drodze kogoś tak niezwykłego - powiedziała Marinette - Ja? Marinette, spójrz na mnie. Jestem nieśmiały, NIEWIDOMY i płaczę o byle co. Na świecie są lepsi mężczyzni - powiedział...