Naruto na pewno nie tego się spodziewał, kiedy wchodził do tej cholernej windy. Właściwie powinien być zadowolony, ponieważ ewidentnie przerwał Sasuke dobre ruchanie, ale oprócz zaskoczenia czuł znacznie mniej przyjemne emocje. Upokorzenie i złość. Mimo że głowa do tej pory pulsowała mu intensywnym bólem, tak teraz kac zdawał się odejść, niczym za pomocą magicznego zaklęcia. I, ku własnej irytacji, wcale nie był z tego powodu uradowany.
Zatrzymał się z szeroko otwartymi oczyma. Otworzył usta, a następnie gwałtownie je zamknął. Jednak otrząsnął się z szoku w następnej chwili, kiedy ta kobieta niemal otarła się o jego ramię, wychodząc. Naruto wzdrygnął się z obrzydzeniem.
To niemniej pomogło, by śmiało odeprzeć ciemny wzrok Uchihy, gdy zapinał rozporek.
— Żałosne — rzucił oschle, pragnąc by jego ton głosu nasiąkał całą niechęcią jaką aktualnie czuł w duchu. Miał cichą nadzieję, że mu się to udało.
Naruto przypuszczał, że kącik ust Sasuke drgnie w geście drwiny, albo sam mężczyzna się bezwstydnie roześmieje. Nie doczekał się tego. Sasuke, gdy na niego spojrzał, miał dziwnie nieciekawą minę. Naruto udało się dostrzec pod tą fasadą nutkę widocznej irytacji. Prawa dłoń Sasuke lekko zadrżała w złości.
Mężczyzna wstał gwałtownie, a potem w trzech, długich krokach znalazł się tuż przed nim.
— Śmierdzisz — orzekł, marszcząc nos. — Naprawdę jesteś tak bezczelny, żeby do mojego gabinetu wchodzić na kacu, Uzumaki?
— A ty tak bezczelny, żeby ruchać na swoim biurku pracownicę, kiedy niedawno wciskałeś fiuta w inny otwór? — warknął Naruto. — Podobno tak bardzo pragnąłeś mnie z powrotem.
Naruto odepchnął Sasuke w gwałtownym geście. Ten niemal znudzony faktycznie przesunął się o krok. Nawet nie ukrywał, iż zrobił to wyraźnie z litości. Faktycznie takie zagranie nie przesunęłoby go nawet o cal, dlatego Naruto pomyślał, że sukinsyn się świetnie właśnie bawi.
— Dobrze powiedziane. Moje biurko i moja pracownica... — szepnął, sugestywnie oblizując wargi. Jego zimny uśmieszek jeszcze bardziej zdenerwował blondyna.
— Pieprz się. — Naruto spróbował pchnąć go jeszcze raz, ale wtedy ręce Sasuke szybko chwyciły go w talii i niemal brutalnie przygwoździły do pobliskiego okna. Zimna szyba znalazła się przy poliku Naruto, lekko go chłodząc. Przy tym niefortunnie z jego ust wymsknęło się ciche sapnięcie, na pogranicza szoku oraz podniecenia. Sasuke stał blisko niego, z rękami wciąż na jego sylwetce i ustami niemal dotykającymi gładkiej szyi. Naruto czuł ciepły oddech, bezczelnie go drażniący. Nie udało mu się ukryć własnego nagle przyspieszonego oddechu oraz drżenia, które bliskość Sasuke powodowała.
— Wiesz mi, że marzę o tym — mruknął Sasuke, nawiązując do wcześniejszych słów młodszego mężczyzny. — Mam ochotę cię zniszczyć, na każdej płaszczyźnie. Pokazać ci, gdzie twoje pieprzone miejsce, Uzumaki.
— Myślisz, że pomiędzy twoimi nogami, co, Sasuke? — Naruto zebrał się w sobie, by odeprzeć ten słowny atak.
— Pasujesz tam. — Sasuke prawie że się zaśmiał. Zdecydowanie odwaga Naruto go zafascynowała. I to, że wciąż, pomimo swojej sytuacji, miał pazurki. — Ale nie o tym chciałem z tobą porozmawiać.
— Naprawdę chciałeś rozmawiać? — zakpił Naruto. — Z kutasem, który wbija się w mój tyłek?
— Naruto — ostrzegł go mrocznie Sasuke, wargami ocierając się o krtań. Dzielił go włos od granicy wytrzymałości. Obaj o tym wiedzieli. I Naruto powinien być przerażony, nie oczekujący. Skarcił się za to, ale jednocześnie nie potrafił oprzeć się pokusie, by chcieć wiedzieć, jak bardzo może wpłynąć na Uchihę. Ile ma nad nim władzy? Samokontrola zapewne sporo go kosztowała. — Nie drażnij mnie.
CZYTASZ
Ukąszenie Węża || SasuNaru ✔
FanfictionDruga część Trylogii Piekielnych Rozkoszy! Oddech, palący usta. Zęby, wgryzające się w skórę. I ciemność, która mnie pragnie... Ich ponowne spotkanie wcale nie jest zaplanowane. To zrządzenie cholernego losu, którego Naruto nienawidzi całym sobą. Bo...