ROZDZIAŁ 34

926 74 43
                                    

Naruto obudził się z samego rana przez nagłe poruszenie. Ciało Sasuke przydusiło go, a ramię oplotło wokół szyi. Poczuł krótkie pocałunki na karku, a potem ciężar zniknął. Uzumaki przekręcił się na bok, patrząc na Sasuke, który nagi zmierzał do łazienki.

— Gdzie idziesz? — mruknął sennie, ponieważ wolałby, żeby brunet jednak pozostał z nim w ciepłym łóżku. Od razu po wyjściu Uchihy chłód oplótł go ze wszystkich stron, mimo że w samym pomieszczeniu temperatura wcale nie była niska.

— Musimy uszykować się do pracy — orzekł starszy, nim zgarnął ciuchy na zmianę. Tym razem nie kłopotał się z szukaniem wczorajszych ubrań i zbieraniem ich do pralki. Sprzątaczka i tak miała zawitać, jak tylko opuszczą posiadłość. Zresztą zrobili spory bałagan i naprawdę Sasuke nie miał głowy, by szukać swojej drugiej, zużytej skarpetki do pary.

— Musimy? — powtórzył Naruto, z powrotem zamykając oczy. Co by nie mówić, wciąż był obolały po wczorajszym i nie zamierzał nigdzie wstawać. Chciał spać. A najlepiej to nadal z Sasuke, który jednak widocznie nie miał w planach wracać do niego. I naprawdę szkoda, bo leżenie z Uchihą należało do wyjątkowo przyjemnych czynności. Jego obecność jakimś sposobem działa kojąco. Poczucie skóry przylegającej do siebie, zapach potu w załamaniu szyi, czy nawet dłoń, która mocno go przyciskała do umięśnionego ciała — to wszystko było całkiem miłe. Do tej pory mu się to jednak nie zdarzyło z byłymi partnerami. Właściwie nawet nie kojarzył, żeby lubił zasypiać z Saiem. Mężczyzna zwykle wbijał łokcie w jego boki i nie było to nic wygodnego. Nic dziwnego, że skrzywił się na samą myśl.

— Ty też wstajesz, Naruto — powiedział Sasuke, rzucając przypadkową koszulkę w śpiącą twarz chłopaka. Uzumaki jednak tylko zmarszczył nos, bardziej wtulając się w zdobytą rzecz.

— Ładnie pachnie — osądził, na wpół mrucząc.

Sasuke zaśmiał się.

— Pachnie moim potem i seksem, kochanie — stwierdził, przystając w progu pomieszczenia z założonymi na klacie rękoma. Już był w połowie ubrany, miał na sobie biały T-shirt, który opinał gładko klatkę piersiową, oraz lniane spodnie. — Niemniej dziękuję.

— A teraz wstawaj — dodał bezczelnie — albo użyję siły.

— Czy naprawdę dzisiaj muszę odebrać swoje rzeczy z biura? — westchnął Naruto, ostatecznie otwierając powieki. Wolał jednak dać za wygraną, ponieważ ataku Sasuke na swoją dupę mógł tego dnia nie przetrwać. Wciąż pozostawał zbyt rozciągnięty i nadwrażliwy w dolnych częściach ciała. Musiał chociaż na chwilę ograniczyć penetrację tyłka, jeśli chciał jakoś funkcjonować.

— Nie o to chodzi — zaprzeczył Sasuke, jego mina z nonszalanckiej stała się w oka mgnieniu poważna. Uważnie przypatrywał się opuchniętej twarzy. Błękitne oczy w końcu przejrzyście spojrzały prosto na niego. — Chciałem z tobą porozmawiać przy śniadaniu.

— Możesz to zrobić przy każdej innej okazji — zauważył Naruto, unosząc wymownie brew. — Ale okej, daj mi chwilę. I się odwrócić, bo chcę wstać.

Teraz to Sasuke wyglądał jakby nie zrozumiał przekazu.

— Widziałem cię nago niezliczoną ilość razy — palnął z niedowierzaniem. — Po co, do cholery, mam się odwracać?

— Żeby twój kutas stał w dole — obwieścił skwapliwie Naruto, marszcząc brwi. — Jestem obolały, Uchiha i dzisiaj mnie nie zaliczysz. A żywe obrazy mojego ciała powodują, że twoje libido staje się niespokojne. Lepiej dmuchać na zimne.

Sasuke uśmiechnął się.

— Nie wiem czy to pomoże. — Wzruszył leniwie ramionami. — Staje mi od samego twojego głosu.

Ukąszenie Węża || SasuNaru ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz