— Polej im — nakazał Kakashi do barmanki, która znajdowała się po drugiej stronie stołu. Diana, bo tak miała na imię wspomniana kobieta, natychmiast skinęła głową, zaprzestając polerowania blatu.
— Jasne, szefie — rzuciła, salutując. Potem ruszyła w stronę nowo przyuważonych klientów. Wspomniana grupka przyjaciół wydawała się podchmielona już na tym etapie, pomimo tego, że dopiero weszli do środka. Jednakże Diana nie wyglądała nawet na zirytowaną ich stanem i bez mrugnięcia okiem przeszła do obsługiwania przybyłych. Takie widoki nie robiły na niej wrażenia, ponieważ była wprawiona w radzeniu sobie z pijanymi gośćmi. Zresztą, należało to do jej nocnej rutyny.
Z kolei w tym samym czasie, kiedy Diana odeszła na drugi kraniec, Hatake, stający naprzeciwko Naruto, polewał jemu oraz sobie. Uzumaki nie miał pojęcia z czego robił te drinki, dojrzał tylko zbyt dużą ilość wódki i to naprawdę go zaniepokoiło.
— Nie wiem, czy to jest dobry pomysł — zaczął niepewnie, mimo że jego ręka już chwyciła trunek w dłoń. Spojrzał na niego nieufnie. Kakashi, co dziwne, wcale nie ściągnął chusty, która owlekała jego twarz, dlatego Naruto mógł sobie jedynie wyobrazić zwodniczy uśmiech. — Jutro powinienem stawić się w pracy.
— Nic ci nie będzie po jednym — zapewnił go Hatake, chociaż Naruto i tak temu nie ufał. — A tak w ogóle to gdzie pracujesz?
No tak — pomyślał — Kakashi wspomniał, że nie oglądał wiadomości.
— Poniekąd... jestem sekretarką. Tymczasową, że tak powiem — mruknął, biorąc po chwili łyka alkoholu. Solidnego łyka. Jednak ta rozmowa go przerastała na trzeźwo. Szczególnie, że we własnych ustach brzmiało to co najmniej perwersyjnie. Jak z marnej jakości pornola. „Jestem twoją sekretarką", wyraził sobie, że mówi to, klęcząc na podłodze w gabinecie Sasuke, a potem zaczyna dobierać się do jego fiuta. W innym wypadku ta aranżacja zapewne przypadłaby mu do gustu, ale w tym wyobrażeniu stała się tak samo kiczowata, jak w co niektórych, znanych mu filmikach amatorskich. Sasuke, według tego scenariusza, powinien rozpiąć ponadto swoją koszulę, by pokazać napakowane, wysmarowane olejkami ciało, a Naruto jęczałby obscenicznie na widok mężczyzny przynajmniej co dwie sekundy. Albo trzy.
Aż się wzdrygnął na ten obraz.
W każdym razie Kakashi nie wyglądał na aż tak zaskoczonego, jak wcześniej przypuszczał, że będzie. Przyjął to na spokojnie do wiadomości.
— Tymczasową? — powtórzył jedynie, nie bardzo rozumiejąc.
— To skomplikowane — przyznał Naruto z cichym westchnieniem. Odłożył szklankę z powrotem na blat, a potem zamieszał słomką lód na dnie. — Właściwie jestem zaręczony...
— O tak, zauważyłem — rzucił starszy mężczyzna, wskazując na palec Naruto, gdzie lśniła błyskotka w postaci pierścionka. — Takiego czegoś nie idzie przeoczyć, młody. Świeci się jak psu jajca.
— Tak, to przecież prezent od Uchihy — dodał, nurkując z powrotem w drinku. Kakashi nagle drgnął, ale coś w tym geście sprawiło, że Naruto odruchowo zmarszczył brwi, przyglądając się mu wnikliwiej. Niemniej, zignorował kolejny sygnał, że coś było nie tak. Naprawdę był aż tak zaskoczony? Jako przyjaciel Uchihy?
— Sasuke? — zapytał z jawnym, aż za bardzo jawnym szokiem. A potem jego wyraz twarzy stał się niezaprzeczalnie poważny, co mógł stwierdzić po samych oczach. Pochylił się ponadto do niego, opierając łokciami o stół barmański. Jakby zamierzał mu właśnie wyjawić sekret na miarę złota. Ale nie to było jego celem, o czym Naruto szybko się przekonał. — Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł. Wycofaj się z tego, Sasuke nie jest kandydatem na męża.
CZYTASZ
Ukąszenie Węża || SasuNaru ✔
FanfictionDruga część Trylogii Piekielnych Rozkoszy! Oddech, palący usta. Zęby, wgryzające się w skórę. I ciemność, która mnie pragnie... Ich ponowne spotkanie wcale nie jest zaplanowane. To zrządzenie cholernego losu, którego Naruto nienawidzi całym sobą. Bo...