ROZDZIAŁ 7

1K 98 38
                                    

Ostatnio szaleję z rozdziałami, bo chyba sobie nadrabiam tę długą przerwę, którą miałam w pisaniu ;P No i wyjątkowo przyjemnie mi się piszę dalsze części Ukąszenia Węża. Miejmy nadzieję, że następne rozdziały przyniosą mi równie wiele frajdy. Tak na koniec chciałam Wam podziękować za aktywność, jestem naprawdę mile zaskoczona, że wciąż ze mną jesteście ;)

Upicie się nie zajęło im długo. Szczególnie, że przyjaciel Naruto wcale nie żartował z popitką, ku ewidentnemu przerażeniu blondyna. Naruto oczywiście chciał odmówić, twierdząc, że to cholernie zły pomysł. Kiba na to zwyzywał go od „cip" oraz „tchórzy", dodając coś jeszcze o tym, że „te studia chyba nic go przydatnego nie nauczyły", co zadziałało na Naruto, jak płachta na byka. Nie minęła minuta, a kawa z mlekiem była mieszana z gorzkim smakiem wódki. I wcale nie uważał tego za przyjemne uczucie. Nawet Shino, który w odróżnieniu od nich nie pił, załamał ręce, gdy zobaczył ich wykrzywione miny.

— Mówiłem, że to zły pomysł — stwierdził Naruto. Kiba w odpowiedzi najpierw się wyszczerzył, ukazując całe uzębienie w tym geście, potem dopiero przechylił raz jeszcze kieliszek. W tym stanie już nie czuł w ogóle smaku alkoholu. Mógł teraz pić wszystko. Poprawka, prawie wszystko.

— No, to jakie to uczucie spotkać go po pięciu latach? — zapytał Inuzuka, poprawiając się na stole. Ten ruch sprawił, że wszystkie szklanki na nim się zatrząsnęły, a Naruto musiał odchylić się na krześle, by nie zostać oblanym przez nieznanego pochodzenia ciecz w miseczce. Shino jednak był na tyle sprawny, iż szybko ją podchwycił i wstawił do zlewu. Po chwili ponownie stanął przy szafkach, metr od nich.

— Upiłeś mnie tylko po to, żebym więcej gadał, co? — przejrzał go Uzumaki. Kiba tylko z rozbawieniem skinął głową. Naruto zdecydowanie znał go zbyt dobrze.

— Jeszcze sklejasz poprawne zdania, co znaczy, że nie jest tak źle — zauważył sprytnie, dziwnym trafem już po raz kolejny polewając. Przy tym trochę rozlał, acz nie wydawał się tym przejęty. — Dlatego musisz pić więcej, stary.

Stuknęli się kieliszkami, a następnie całą zawartość wlali do ust. Przełknęli gładko, co na początku nie było tak proste, jak mogło się wydawać.

— A teraz mów — nakazał Kiba.

— Dziwnie — odparł Naruto, zerkając na ścienny zegarek. Wskazówki pokazywały godzinę osiemnastą, więc było naprawdę wcześnie. Nie, żeby jednak to interesowało Uzumakiego. Był już daleko stąd, odtwarzając w głowie wspólną noc z Uchihą. — Sądziłem, że się wyrwałem z tego szaleństwa. Miałem siedemnaście lat, gdy poznałem Sasuke i byłem żałosnym nastolatkiem, który zakochał się w nim na tyle mocno, iż sięgnął dna. Nabrałem się na czcze słówka, na jego pieniądze oraz dozę władzy. Na to, co ze mną wyprawiał i co mi oferował. Zbyt późno zrozumiałem, że tak naprawdę to kontrakt z diabłem, nie człowiekiem.

— Zdecydowanie zbyt późno — wtrącił gorzko Kiba. — Do dzisiaj mam wyrzuty sumienia, że dowiedziałem się po tym, jak zdążył ci zrobić sieczkę z mózgu.

— Ale w końcu się wyrwałem — z udawanym rozbawieniem dodał Naruto. Mimowolnie się skrzywił, jakby wcale nie było mu do śmiechu. Istotnie, tak naprawdę stare rany na nowo zaczynały się otwierać, czego Naruto nieodparcie się obawiał. Strach przed przeszłością okazał się realny w najmniej odpowiednim momencie. Mógł za to jednak wyłącznie obwiniać siebie samego. — I właściwie naiwnie sądziłem, że wtedy wygrałem. Nim znowu pojawiłem się w mieście, mówiłem sobie, że jestem ponad to. Twierdziłem dogłębnie, że nie muszę już więcej uciekać, że wrócę jako nowa, pewniejsza wersja siebie.

— Myślę — przerwał mu Kiba z dumą — że rzeczywiście to prawda, Naruto. Jesteś zupełnie inny, niż te kilka lat temu.

— To dlaczego czasami czuję się tak słaby? — zakpił Uzumaki, wlewając w siebie jeszcze więcej trunku.

Ukąszenie Węża || SasuNaru ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz