ROZDZIAŁ 31

866 82 101
                                    

Wiecie, co sobie uświadomiłam? Zbliżamy się do końca. I przyznam się, że sama siebie zaskoczyłam, bo nagle takie "czekaj, czekaj, ale przecież te rzeczy dzieją się już przy końcówce Ukąszenia, czy to znaczy, że...?" I mnie olśniło. Tak, moi drodzy, nadchodzące rozdziały będą kluczowymi w całej fabule. Ten rozdział jednak nie jest ostatni, ani przedostatni. Spokojnie. Nie wiem jeszcze w ilu dokładnie się zmieszczę, ale chcę Was po prostu uprzedzić, że wkrótce (w zależności też od weny i czasu) Ukąszenie Węża będzie domknięte.

Chciałam też dodać, że bardzo się cieszę z Waszej aktywności i jestem wdzięczna za każdy przejaw wsparcia, czy to w postaci lajków czy komentarzy. Widząc Wasze przywiązanie do mojej twórczości, tym bardziej chcę mi się pisać. Dziękuję! I życzę miłego czytania!

Minato rozłączył się. Przeczekał chwilę i pozwolił sobie na głęboki wdech i wydech. Potem dojrzał żonę, która przyglądała mu się z daleka, opierając się o framugę drzwi.

— To takie dziwne, co? Nasz syn wychodzi za mąż — skomentowała z uśmiechem.

— Tak... — westchnął Minato. — Nie mogę chyba w to jeszcze uwierzyć. I dodatkowo to sam prezes Uchiha! Wspominał, że zna właściciela Uchiha Company, jak wysyłałem go na rozmowę, ale w życiu bym nie przypuszczał...

— Kochanie. — Kushina przysunęła się i pogładziła go po ramieniu. — Ja wiem. Ciebie też to przytłacza, ale jestem dumna, że tak go wsparłeś! Chociaż to z tym przyjazdem... — zmrużyła oczy, udając groźbę — mogłeś sobie darować. Naprawdę chciałabym, żeby przyjechali.

Minato westchnął.

— Kiedy cały świat na niego patrzy, nie potrzeba mu kolejnych zmartwień.

***

Po rozmowie z ojcem, czekali go jeszcze przyjaciele. Tyle że w tym przypadku nie chciał nikogo zwodzić i mówić, że jest w porządku, gdy tak nie było, ponieważ stanowczo nie zasługiwali na to. Dodatkowo Kiba nie dałby się tak łatwo spławić. Poniekąd dlatego Naruto zdecydował się na spotkanie twarzą w twarz, ale w rzeczywistości wynikało to z czysto egoistycznych pobudek. Musiał się komuś wyżalić i usłyszeć, że nie postradał całkowicie rozumu. Chociaż przypuszczał, że mógł się nieźle rozczarować w tym drugim przypadku.

Ku jego szczęściu, wszyscy akuratnie byli wolni i na grupowym czacie solidarnie rzucili „pospiesz się, nim skopiemy ci dupę". Teraz więc szedł w pośpiechu w kierunku bloku, zamieszkałego przez Kibę i Shino.

Wszedł po schodach na wyższe piętro, a potem zapukał do drzwi. Jednak nie otworzył mu żaden z nich, a zamiast tego w drzwiach zobaczył TenTen, która musiała przybyć nie tak dawno, bo na stopach miała jeszcze buty, a na ramionach szary płaszcz. Włosy zaś trwały rozpuszczone i okalały jej całą rumianą twarz. W innym dniu Naruto stwierdziłby, że wyglądała uroczo, aczkolwiek teraz zdołał tylko dostrzec zmarszczkę między brwiami, którą nie zdołała przysłonić postrzępiona grzywka.

— Liczę, że masz dobrą wymówkę na zapadnięcie się pod ziemię — zagroziła mu, choć w oczach dostrzegł błysk rozbawienia.

— Miałaś mu to powiedzieć z większym przekonaniem — Naruto usłyszał przytłumiony głos przyjaciela, który wydobywał się, jak przypuszczał, z kuchni. — I powiedz mu, że bardzo cieszymy się z jego wielkiej, pieprzonej miłości! Był cholernie przekonywający.

Naruto gorzko jęknął, słysząc to.

— Widzieliście już wywiad — domyślił się, przecierając twarz w zażenowaniu.

— Nawet Shino poleciała łezka! — krzyknął ponownie Kiba, nie kryjąc rosnącego zirytowania.

— Jest dość... — wtrąciła szeptem TenTen, odnosząc się do szatyna. Jej oczy w tym czasie złagodniały. Możliwe, że przez stan, w jakim trwał ostatnio Naruto. Na pewno zmęczenie i siniaki na szyi nie polepszały jego wizerunku. Prawdopodobnie przyjaciółka też dopowiedziała sobie, że odciski palców oraz malinki nie były chciane przez Naruto. Pozostawała jednak w wielkim błędzie.

Ukąszenie Węża || SasuNaru ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz