Na prezesie nie zrobiły wrażenia słowa Uzumakiego. Ignorował jego złość, jakby wcale nie dostrzegał iskier gniewu w burzliwym błękicie oczu. Ani jadu w niemal wyplutym zdaniu. Nic dziwnego więc, że odkąd Naruto tutaj wszedł emocje przybierały na sile. Gdy myślał już, że się uspokoił, okazywało się, iż znów wewnętrznie szaleje. Klatka piersiowa unosiła mu się spazmatycznie w akcie zdenerwowania. Szczególnie jak zauważał, że Sasuke zdawał się wszystko przewidywać. Nawet to, co powiedział wcześniej Naruto. Na to wskazywało, że niczego innego od niego nie oczekiwał oprócz złości oraz pogardy.
— Jesteś pewien? — odezwał się, nawiązując do tego, co przed chwilą oświadczył chłopak. Że jego życie stało się piekłem, gdy tylko ponownie się spotkali. Naruto natychmiast się spiął, bowiem Sasuke nie okazywał żadnej skruchy. Raczej dalsze zadowolenie. Możliwe, że już się szykował, by wbić w niego kolejną, ostrą szpilkę. Bez zawahania i z perfidną satysfakcją. — To czemu mam wrażenie, że właśnie tego podświadomie chciałeś?
— A może nie? — zakpił Sasuke, kontynuując. — A może mam uwierzyć, że wchodząc do Uchiha Company liczyłeś, że mi się wymkniesz? Wiedziałem, że jesteś naiwny, ale nie, że aż tak.
Naruto zacisnął pięści z bólem. Jakkolwiek Sasuke zawsze wiedział, gdzie zaatakować, by go zabolało jeszcze mocniej. Niefortunnie blondyn miał przeświadczenie, że Uchiha wcale nie kłamie. Jego wnioski mogły być prawdziwe — to przerażało go najbardziej z tego wszystkiego. Jego własny, popieprzony umysł. Ta cząstka jego osoby, która wciąż była uzależniona od Uchihy w niemal destrukcyjny sposób.
— To dlatego Williams był dla mnie taki miły? — zapytał, dusząc w zarodu gniew. Tym razem nie pozwolił mu się wznieść na wyżyny. Tlił się, choć na dnie jego jaźni. Do tego przybrał neutralny ton głosu.
Oczywiście, że domyślał się odpowiedzi, od momentu, gdy Janet powiadomiła go, że prezes na niego czeka. Aczkolwiek chciał na chwilę ochłonąć i poprowadzić tę wymanię zdań na bezpieczniejszy grunt. Żeby móc bardziej kontrolować swoje reakcje, ponieważ nie było nic gorszego, niż pokazanie prawdziwych emocji przed Sasuke. To było niemal jak całkowite odsłonięcie się przed nim.
— A jak sądzisz?
— Jesteś dupkiem — skwitował Naruto natychmiast.
Sasuke ofiarował mu wzruszenie ramion.
— Zawsze nim byłem, nawet gdy się we mnie zakoch... — Sasuke nie dokończył. Naruto szybko obszedł biurko, by go spoliczkować. Niestety, jego dłoń została przechwycona przez Uchihę. Blondyn bezwolnie wzdrygnął się i wyrwał. Zrobił krok do tyłu.
Ten mocny, na pograniczu bólu, dotyk nadal go palił, mimo że ich skóra już w żadnym miejscu się nie stykała.
— Czyżby wspomnienia nie były zbyt przyjemne? — To było pytanie retoryczne, na które sam Sasuke nie oczekiwał odpowiedzi. Odpowiedź sama się bowiem nasuwała i obaj ją znali.
Naruto w tym momencie nie miał ochoty patrzeć w ten mrok oczu Uchihy, ale jednocześnie wiedział, że nie może spuścić głowy. Jeśli tak zrobi, da jeszcze więcej pola do popisu Sasuke. To będzie tak, jakby ten już wygrał. Dlatego odpierał z determinacją przez cały czas spojrzenie mężczyzny.
— Co mam robić? — spytał z westchnieniem Naruto. — I pytam o pracę.
— Cóż... — Sasuke udał, że się zamyślił. — Nie czytałeś umowy? Jakie masz obowiązki jako mój osobisty asystent?
Sasuke dobrze wiedział, że Naruto papiery przejrzał wyłącznie pobieżnie. Ta gra aktorska była więc nikomu niepotrzebna. Tym bardziej Uzumakiemu.
CZYTASZ
Ukąszenie Węża || SasuNaru ✔
FanficDruga część Trylogii Piekielnych Rozkoszy! Oddech, palący usta. Zęby, wgryzające się w skórę. I ciemność, która mnie pragnie... Ich ponowne spotkanie wcale nie jest zaplanowane. To zrządzenie cholernego losu, którego Naruto nienawidzi całym sobą. Bo...