EPILOG

1K 89 63
                                    

Mam nadzieję, że ten epilog Wam przypadnie do gustu. Trochę mi zajął i sądziłam, że już wcześniej go opublikuję, ale wyszło jak wyszło. Poza tym bardzo się cieszę, że razem odbyliśmy tę podróż i znów mogę powiedzieć: "Cholera, znów skończyłam książkę!". Dziękuję też za Wasze wsparcie, komentarze, bo bez Was wiele z moich opowieści nie miałoby sensu. Kocham Was i do następnego! 

Wszedł do jednej z łazienek na górnym piętrze. Nie zerknął jednak na ogromną wannę z jacuzzi, która umiejscowiona była w rogu pomieszczenia, ani nawet na szklaną szafkę zaraz obok, przez którą dostrzegało się szereg kosmetyków niczym w najdroższej drogerii. Szczerze mówiąc, odkąd spotykał się z Sasuke, przyzwyczaił się do tego typu luksusowych wnętrz, czy drogich udogodnień. I nie robiło to na nim aż takiego wrażenia, jak kiedyś. Szczególnie, że samo mieszkanie Sasuke wyglądało podobnie, albo dość podobnie — mężczyzna nie lubił bowiem zbyt nachalnego wystroju, więc bardziej stawiał na wszechobecny minimalizm.

W każdym razie, Naruto podszedł do umywalki i dopiero drgnął, zerkając na szereg luster. Najpierw przyjrzał się swojej bladej twarzy, którą zawczasu przemył zimną wodą. To nie pomogło ożywić jego surowych rysów, ale przynajmniej poczuł się odrobinie lepiej. Dopiero potem wzdrygnął się na widok oraz dźwięk poruszenia klamki.

O wilku mowa.

Mógł sobie wmawiać, że Sasuke nie miał prawa za nim podążać, czy w ogóle tutaj wchodzić. Jednakże kliknięcie zamka powiadomiło go, że właśnie teraz Sasuke je zamknął. Naruto tego nie zrobił, jakby podświadomie liczył, że Uchiha się zjawi. Nie miał nic na swoje usprawiedliwienie.

Poczuł przyspieszenie bicia serca, kiedy muskularne dłonie objęły go od tyłu. Naruto mocniej zacisnął własne ręce na krańcach umywalki. Odsunął szyję, ponieważ w tej pozycji tylko tyle mógł zrobić, by usta Sasuke nie znalazły się na jego szczęce. Nie, żeby pomogło. Prawa dłoń natychmiast brutalnie naprowadziła jego podbródek z powrotem do siebie, a jeden z palców znalazł się w ustach Naruto, umiejętnie je rozchylając.

Wtedy Sasuke go pocałował. Najpierw na ramieniu, sunąc w górę. Kilka siniaków polizał, a następnie odnalazł wreszcie wargi Uzumakiego. Blondyn gniewnie ugryzł język Uchihy, gdy ten znalazł się w środku. Wyczuł też, że Sasuke uśmiechnął się na ten gest, mimo że zalał ich metaliczny posmak.

— Nadal zły? — wyszeptał ochrypłym głosem straszy, kiedy odsunął się od niego na tyle, by chociaż nikły centymetr dzielił ich usta. Co wcale nie znaczyło, że Naruto nadal nie czuł przyjemnej woni męskich perfum Sasuke oraz ciepłego oddechu, który muskał jego skórę.

— A jak sądzisz? — prychnął. Zaraz potem poczuł jak twardy kutas Uchihy napiera na jego tyłek. Ich oczy odnalazły się w lustrze. Naruto skrzywił się, bo penis wciąż rósł, a on chciałby to poczuć bez materiału pomiędzy nimi, co nie powinno mieć miejsca. Zdecydowanie musiał poćwiczyć asertywność, choćby we własnym umyśle.

Bo oczywiście na głos nie powiedział, że mu się to podoba. Tak jak nie przyznał, że uwielbia zapach perfum Uchihy, uczucia mrowiącego oddechu na szyi i widoku pożądania w ciemnych, diabelskich oczach. Ani tego, jak cholernie dobrze wyglądał w tych wszystkich obcisłych koszulach, które owlekały jego umięśnioną sylwetkę.

— Przepraszam, nie chciałem cię stawiać w niekomfortowe sytuacji — mruknął mu do ucha, przygryzając płatek. Naruto zadrżał. Wiedział też, dlaczego konkretnie padły te przeprosiny. I Sasuke w żadnym razie nie czuł skruchy.

— Powiedziałem, że nie będziemy się tutaj pieprzyć — odparł Naruto, choć głos mu się lekko załamał.

Cholerny Uchiha.

Sasuke, jakby czytając w jego myślach, uśmiechnął się, aczkolwiek potem jeszcze raz tylko cmoknął go za uchem i w końcu się odsunął.

— Twoja strata — osądził z błyskiem w oku. Na dodatek poprawił obscenicznie twardego kutasa w spodniach, na co Naruto przygryzł wargę. — Zaproponowałbym, że ci mogę, ale sam rozumiesz. Mój ojciec zapewne będzie mnie szukał.

Po pierwsze, Naruto się na to wcale nie nabrał. Jakoś przed chwilą miał czas na chęć rżnięcia go w łazience, bez zastanawiania się, czy ktoś ich najdzie. Po drugie, nawet nie był zaskoczony, że Sasuke wie o jego problemie, pomimo tego, że stał przodem do umywalki, której blat chronił przed ujrzeniem uwypuklenia. Biznesman zbyt dobrze wiedział, jak na niego działał.

— Pieprz się, Uchiha — warknął, do oddalających się pleców Sasuke.

— Chciałem pieprzyć ciebie, ale mi nie pozwoliłeś, kochanie — zripostował ze śmiechem, wychodząc.

***

Tym razem to Naruto zamiast Itachiego przystawał na balkonie, patrząc na obraz, który rozgrywał się w dole.

Sasuke jakimś sposobem żegnał samą Kurenai. Kobieta, cholernie przykuwająca uwagę w swojej długiej, zwiewnej sukni o odcieniu błękitu, uśmiechała się subtelnie do niego, przy okazji dłoń trzymając na ramieniu Uchihy. I pomimo tego, że twarz bruneta pozostawała kamienie pusta, to jednak się nie odsuwał. Naruto mógł domyśleć się tylko o czym rozmawiali, bo nawet jak wychylił się poza barierki, nie mógł dosłyszeć ani słowa.

Irytowało to go bardziej, niż w duchu przyznałby, szczególnie że zapamiętał ją jako zimną sukę. Mimo wszystko okazało się, że to była jedynie dobrze wykonana gra aktorska. W rzeczywistości kobieta błyszczała skromnością, a ponadto pozostawała oszczędna w słowach, z tymże, jak już przemówiła, zdawała się być w centrum zainteresowania. Naruto określiłby ją jako charyzmatyczną. Przez to tym bardziej go mdliło, kiedy spoglądał w dół. I, jakby tego było mało, to niewiele kroków od rozmawiających, przystawał niezręcznie Sai, czekając przy taksówce. Od czasu do czasu zadzierał podbródek, a wtedy ich oczy spotkały się w połowie drogi.

Naruto nie miał pojęcia, co ma czuć w tym momencie, albo co czuje sam malarz, jak na niego patrzy. Jego brwi co prawda marszczyły się, ale trudno było rozszyfrować powstały grymas. I to spojrzenie.

— Zapewne nie tego oczekiwałeś, co?

Naruto wzdrygnął się na znajomy głos. Nie musiał się odwracać, by wiedzieć, że dołączył do niego starszy brat Sasuke, Itachi. Po chwili mężczyzna podszedł na tyle blisko, iż Naruto mógł swobodnie patrzeć na niego kątem oka.

Właśnie palił. A sądząc po zapełnionej popielniczce, to nie był pierwszy szlug tego dnia.

— Nie do końca — przyznał kwaśno. — Nigdy nie sądziłem, że kolacja obróci się w teatrzyk rodem z kryminału.

— Cóż — Itachi wzruszył ramionami, wydmuchując dym — taki urok Uchihów. Chyba musisz się po prostu przyzwyczaić. Wiesz... sekrety, manipulacje i intrygi. No i cholernie dużo pieniędzy w tle.

Naruto domyślił się, że Itachi go testował. Sądząc po jego uważnym spojrzeniu, ciekawiła go odpowiedź blondyna, ale też to, czy rzeczywiście pojawiły się w nim właśnie wątpliwości. Czy Naruto się wycofa? Zwątpi?

— Chyba zmieniłem zdanie — rzucił od niechcenia Naruto. Niemal znudzony oderwał się od barierki i całkowicie odwrócił w stronę starszego Uchihy. Ich spojrzenia się skrzyżowały. Naruto uśmiechnął się.

— Zmieniłeś zdanie? — Brew Itachiego uniosła się.

— Tak — potaknął Naruto. — Powiedziałem Sasuke, że nie pragnę w wieku dwudziestu dwóch lat ślubu. Ale teraz zmieniłem zdanie. Chcę tego.

Ukąszenie Węża || SasuNaru ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz