Rozdział 2

13.2K 513 1K
                                    

Pov. Karl

Skończyłem wraz z Quackitym odcinek gdzie robimy pancake. Okropne wyszły. Ale mniejsza z tym. Chłopaki z Dream team ustalili sobie bez nas że jedziemy do Dream'a. Nawet nie wiadomo po co. Tak po prostu. Alex (quackity) się zgodził. Więc super. Trochę nam to zajmie bo jestem aktualnie w Meksyku. Przyjechałem do tego pajaca Alexa. Chyba mieszkamy razem. Bo przyjechałem do niego jakieś 2 miesiące temu i szczerze wracać mi się nie chce do domu. Jest moim drugim przyjacielem zaraz po Sapnapie. Mogę mu się zwierzyć i nie jest takim chujem jak na filmach. Jest uroczy ale nie tak jak Nick. Ostatnio zacząłem coś do niego czuć I powiedziałem o tym Alexowi. On dał mi radę żeby zobaczyć czy jemu na mnie też zależy więc postanowiłem urwać kontakt i żeby trochę poczuł się zazdrosny.

-czy ty mnie słuchasz? - wyrwał mnie z rozmyśleń Quackity

-eee... Nie... Powtórzysz? - zapytałem

-no. Więc jedziemy do Dream'a? Będzie tam Sapnap.. -

-możemy jechać. Mi to nie przeszkadza. Tak dalej coś do niego czuje ale nie przejmuje się tym. - odpowiedziałem

-no ok-dodał po chwili zastanowienia

Pov. Sapnap

5 dni do wyjazdu ~

Szybko czas leci. Już za 5 dni jedziemy. Nawet Ph1LzA powiedział że przyjedzie. I tak poza tym to każdy będzie z opisanych wcześniej.

3 dni do wyjazdu ~

Więc ide dzisiaj na zakupy. Grałem z dream'em, Georgem i techno. Dawno nie grałem z Karlem. Widzę że mnie spławił i zastąpił Alexem. Przyzwyczaiłem się do tego (dop. Aut. Ja też nie jesteś sam :')) no cóż. Powiedziałbym życie. Czy ja aż tak jestem brzydki ze nikt mnie nie lubi I nie chce? OKEJ z tym nie lubi to przesadziłem. Zaczynam ufać Davemu (technoblade) i bardzo go polubiłem. Zaczęliśmy streamować razem. Ludzie się dziwili ze nagła zmiana nastąpiła. Ale mówi się trudno.
Muszę iść na zakupy (JEEEJ PUSTA LODÓWKA KTO NA TO CZEKAŁ?) muszę kupić coś do jedzenia na te 3 dni.

Ubrałem kurtkę i buty, wziąłem klucze od domu i wyszedłem zamykając drzwi. Postanowiłem się przejść gdyż chciałem się przewietrzyc. A tak naprawdę zgubiłem klucze do auta i nwm gdzie są XD. Poszedłem do najbliższego u mnie sklepu.  Jakieś 15 minutek długim spacerkiem. Gdy wybrałem potrzebne rzeczy skierowałem się do kasy w celu zapłacenia. Oczywiście mój pech chce mnie dobić jeszcze więc postawił jakąś staruszkę która się kłóciła z chłopakiem o to że wziął alkohol, a wyglądał na młodszego. Ahh.. Kto zrozumie ludzi? O gówno potrafią się kłócić. Już nie wytrzymałem i musiałem coś powiedzieć.

-przepraszam. Możecie się nie kłócić. Ja chciałbym w spokoju kupić rzeczy i iść do domu a nie stać jeszcze 15 minut bo pani się nie podoba że ten chłopak chce alkohol. Nie powinno panią obchodzić co ten chłopak kupuje bo jak widać po pani zakupach - zaglądnąłem jej w koszyk - to papierosy też nie są zdrowe :). Więc proszę nie dawać przykładu młodszym i ogarnąć dupe bo chce już iść! - ostatnie zdanie już krzyknąłem lekko. No kurwa kto się kłóci o takie gówno? Pani się uspokoiła i po 10 minutach wyszedłem z sklepu. Z tego wkurwienia rozbolała mnie głowa. Mimo iż było grubo po 21 postanowiłem się przejść na spacerek do parku. Bo why not? Ładne gwiazdy świecą. Jest lato za niedługo więc jest ciepło. Usiadłem na najbliższej ławce i wyciągnąłem sobie piwo. Tak kupiłem je bo mogę. Mam 20 lat i jestem pelnoletni. Nikt mi nie zabroni. Wziąłem łyka, drugiego i tak w ciągu kilkunastu minut wypiłem całe dwa piwa. Mam mocna głowę więc się nie upiłem.

Wstałem z tej ławki i poszedłem do domu. Oczywiście ja jak to ja wybrałem se dłuższą drogę i zanim się obejrzałem była 00:00. No pięknie. Wyciągnąłem klucze i próbowałem włożyć do tego zasrane go zamka. Ale niee zawsze musi być nie po mojej myśli i rozjebałem klucz. Zajebiście. Całe szczęście mam zapasowe. Włożyłem klucz i otworzyłem drzwi. Stare klucze wziąłem i rzuciłem na jakiś blat.
Oczywiście mój pech chciał że się potknąłem o dywan i wyjebałem. Zajebiście. Polecam Sapnap. Po chwili usłyszałem dzwonek tefonu. To był Karl. Co on chciał o tej godzinie? Poza tym dawno nie rozmawialiśmy..
-taaak? - zapytałem
-spakowany? co robisz na ziemi? - co on jasnowidz?
-skąd wiesz? - zdziwiony rozglądałem się po pomieszczeniu.
-debilu włączyłeś kamerkę hahahah-zaśmiał się
-Aaaaa aaaa... - powiedziałem po czym wyłączyłem kamerkę
-popatrzyłbym jeszcze ( ͡° ͜ʖ ͡°)
-ogar. Poza tym. Unikasz mnie a teraz od tak se dzwonisz? Jak gdyby nigdy nic się nie stało?! Idź se do Alexa - no wkurzyłem się
-nie mam co robić. Poza tym. Chciałbym cie przeprosić. Nie chcę awantury z moim przyjacielem. Wybaczysz? - zapytał i przypadkowo włączył kamerkę. Widać było jego w piżamie żabce. - co się tak gapisz?-Czekaj co-
-a skąd wiesz ze się gapie? - po chwili obydwoje zobaczyliśmy że mamy włączone kamerki. Wybuchnęliśmy śmiechem. - jesteś uroczy - powiedziałem cicho
-co? - zapytał
-Nie nic. Tak wybaczam. A teraz musze się pakować. Poza tym ty jesteś w Meksyku ja w Ameryce. Mamy dwie różne sfery czasowe. U mnie jest - popatrzyłem się na zegarek - 00.35 a u ciebie... Czekaj - zacząłem liczyć - u ciebie jest 17.35
-woo umiesz liczyć? Ale serio u ciebie tak późno? Dobra ja nie przeszkadzam papa - powiedział
-papa.. - odpowiedziałem po czym rozłączyłem się.

__________________

Rozdział 2 naszego karlnap! 856 słów. Miłego dnia!

karlnapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz