Rozdział 6 - Strach

73 7 0
                                    

Pov.Mal

Zamknęłam oczy. Chciałam się skupić na czymś innym, czymś innym niż on. Chciałam przestać o nim myśleć, ale to było silniejsze niż ja. Ciągle miałam przed oczami jak ode mnie odchodzi , i jak moje serce wtedy mnie bolało. Poszłam do łazienki . Spojrzałam w lutro . Moje włosy były całe rozwalony na mojej głowie , oczy były przygaszone moja skóra była bledsza a ja byłam chuda . Na moim ciele było pełno blizn . Uśmiechnęłam się do siebie blado, co o dziwo przychodziło mi z trudem, moje kąciki były trochę zapadnięte. Czułam że się zmieniłam przez ten cały czas spędzania czasu w Obozie i z Luke'iem . Nie byłam już, taka sama jak przed dowiedzeniem się kim jestem. Pomyślałam o mojej matce, raczej nie byłaby ze mnie dumna. Pewnie nie byłaby ze mnie dumna. Wyszłam z niej i wróciłam do pokoju. Usiadłam na łóżku, położyłam się na boku.
W tej samej chwili do pokoju wszedł syn Hermesa. Uniosłam głowę, podparałam się i spojrzałam na niego. Jego wzrok był zimny i lodowaty, bezemocjonalny. Roztaczał wokół siebie aurę chłodu i zimna.

- Wstawaj - warknął.

Usiadłam na łóżku. Podszedł do mnie.

- Czemu taki jesteś? - spytałam.

- Nie wiem o co Ci chodzi? - warknął.

- Zachowujesz się inaczej, nie tak jak przed przejęciem przez Kronos. Po prostu z nim walcz żeby wszystko było tak jak przedtem - szepnęłam, głaszcząc go delikatnie po policzku.

- Zostaw mnie - warknął wściekle, odpychając moją rękę od swojego policzka.

Chodź bardzo mnie bolało że mnie odrzucał nie chciałam go odtrącać. Wiedziałam że to nie był on, że nie był sobą.

- Dobra chodź - warknął, łapiąc mnie za nadgarstek i pociągając w swoją stronę.

Wstałam, czułam jak jego paznokcie wbijają się w moją skórę. Spojrzałam na niego, był do mnie tyłem. Milczał, tak samo jak ja.

- Luke co się dzieje? - spytałam, kładąc mu rękę na jego ramieniu.

- Nic - warknął, mocno ruszył ramieniem i ztrząsnął moją rękę z swojego ramienia.

Czego ja się spodziewałam, nie był sobą. Logiczne że nie był sobą. Chciałam porozmawiać z nim, przedtem przed opętaniem go przez Kronosa. Poszliśmy do jego kajuty, popchnął mnie na łóżka i przyłożył mi miecz do szyi.

- Dobra Vatore - warknął Kronos.

Zesztywniałam a moje oczy się zaszkliły. Jego głos wprawiał mnie w przerażenie. Nie mogłam się ruszyć strach mnie sparaliżował.

- Z-Z-Zostaw m-m-mnie - szepnęłam rozpaczliwym głosem a po moich policzkach leciały łzy - błagam Cię - krzyknełam i zacisnełam oczy, a po moich policzkach lały się wodospady łez, jeden lał się po prawej stronie mojego policzkach a drugi wodospad lał się po prawym policzku.

Spojżałam w jego okropne złote ślepia, po chwili znowu je zacisnęłam.

- Jeszcze dam Ci pożyć Vatore, ale  lepiej nie wtrącaj się w nasz plan - warknoł, wstał i wyszedł.

Nie potrafiłam się otrząsnąć, leżała w szoku i łzach.

--------------------------------------------------

Hej, przepraszam za brak rozdziałów, ale był on spowodowany brakiem weny, ale teraz postaram się wstawiać rozdziały.
~ Mal 💙

--------------------------------------------------

𝐍𝐢𝐞𝐧𝐚𝐰𝐢𝐝𝐳𝐞 𝐂𝐢𝐞̨, 𝐕𝐚𝐭𝐨𝐫𝐞 ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz