Rozdział 6

229 8 0
                                    

Wraz z tatą pojawiliśmy się na ulicy pokątnej, on jak zwykle miał swoją obojętną maskę na twarzy więc ja zrobiłam to samo, gdy przechadzaliśmy się po pokątnej każdy czarodziej zrobił wytrzeszcz z oczu co mnie bardzo rozbawiło lecz nie pokazywałam tego.

S-Na początku wstąpimy do banku Gringingotta, masz klucz do skrytki?

O-Nie posiadam żadnego klucza, jedynie co dostałam od rodziców gdy ich widziałam ostatni raz przed śmiercią to tylko ten naszyjnik który jest wiecznie działającym świstoklikiem

S- Pokaż mi ten naszyjnik, może być właśnie kluczem do skrytki tylko że zaczarowanym

O- Dobrze

S- Tak jak myślałem twój naszyjnik jest zarazem świstoklikiem i kluczem do skrytki

O- Czyli 1 problem z głowy więc jeszcze 2

S- Jak to jeszcze 2?

O- Skoro klucz do skrytki mam to zostają jeszcze szaty i różdżka

S- No tak, a więc w drogę

**Skip time**

Oliwia pov

Na pokątnej jest świetnie, tak jak mówił tata każdy patrzył na mnie ze strachem i zaciekawieniem, ale głównie strachem. Byliśmy w banku Gringingotta gdzie było fajnie i miła obsługa. Severus jako mój opiekun poszedł ze mną i goblinem do mojej skrytki więc nie bałam się aż tak ale muszę przyznać że strach dodaje mi sił. Będąc już w skrytce moim oczom ukazały się góry złota i pieniędzy a także rodzinne rzeczy i biżuteria. Zabrałam magiczny woreczek i zapytałam ile mam wziąść więc tata powiedział że tyle ile chcę więc wzięłam 10 garści po czym przeszłam do biżuterii i wybrałam naszyjnik z symbolem insygnii śmierci ponieważ mam taki tatuaż którego nie pokazałam tacie i pierścień z bardzo szlachetnym kamieniem gdzie jest wyryty herb, a dokładniej to herb perłokrwistego rodu Grindellwaldów. Potem zamknęłam skrytkę i goblin oddał mi klucz. Potem poszliśmy po książki gdzie znowu razem z tatą przybraliśmy na twarz maski co nie umknęło różnym ciekawskim i pełnym strachu spojrzeniom. Po tym jak wyszliśny z księgarni ESY I FLORESY poszliśmy do NADAME MALKIN gdzie właścicielka miała problem ze zdjęciem miary ale w końcu jej się udało. Odebrałam zrobione już szaty i poszliśmy do sklepu z różdżkami czyli do OLIVANDERA gdzie stało się coś przez co i pan Olivander jak i tata stali się cali bladzi i byli na skraju zemdlenia.

**Skip time**

S- Ughh, chcę już do domu. Ileż można być na zakupach?!

O- Jak widać długo haha

S- Nie śmiej się!

O- No dobra...pośmieję się w domu haha

S- Ty się chcesz mnie najwyraźniej pozbyć skoro ciągasz mnie tak po sklepach a to ja powinienem ciągać ciebie bo w końcu jesteś tu ze mną a nie ja z tobą

O- Oj nie przesadzaj, złość piękności szkodzi, hahahaah

S- Menda haha

O- Ej!

S- No co? Nie mam racji?

O- Nie! Pff, obraziłam się

S- Trudno

O- No ej!

S- Hshahh, no dobra już dobra nie wściekaj się bo jeszcze przez sen mi się do umysłu wkradniesz i we śnie zawału dostanę

O- Nie miałam tego w planach ale to dobry pomysł na zemstę jak się obrażę albo zdenerwuję na ciebie. (CHŃE CHŃE CHŃE CHŃE CHŃE!), (Sory musiałam to gdzieś wcisnąć hahah)

S- Będę pamiętać żeby z tobą nie zadzierać jak będziesz miała dni i swoje humorki a teraz chodźmy. Co nam jeszcze zostało?

O- Kupić różdżkę i zwierzaka, a swoją drogą jeśli chodzi o zwierzaka to mam już co do niego plan

S- Zaczynam się już ciebie bać a powinno być na odwrót

O- Oj już dobra haha, ruszajmy

S- Ok

Wnuczka Grindellwalda Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz