Rozdział 10

197 8 5
                                    

W drodze do Wielkiej sali gadaliśmy na różne tematy, ze wszystkimi złapałam kontakt, no prawie...ze wszystkimi. Davies i BloodStore zachowują się jak dziwki a Malfoyowi to odpowiada co jest ochydne więc mnie to zraziło a on cały czas patrzył na mnie jak na dziwkę. Wchodząc do Wielkiej Sali kilka osób znowu zemdlało na mów widok więc szyderczo się uśmiechnęłam przez co zemdlało kilka innych osób, ślizgoni widząc omdlałych i moje zachowanie wybuchli głośnym śmiechem a ja im zawtórowała co nie umknęło uwadze MCgonaggal i Snepowi który się do niej uśmiechnął szatańsko a ja przybrałam taki sam uśmieszek tylko wredniejszy przez co ona błądziła wzrokiem pomiędzy mną a tatą. Jej wzrok spoczął na mnie a ja za pomocą magii umysłu sprawiłam że zzieleniała po twarzy do koloru ślizgońskiego domu a potem sprawiłam żeby się upiła winem i zemdlała. Ślizgoni ryknęli potężnym śmiechem a ja tak samo żeby się nie skapli że to ja. Ojcu leciały prawie łzy z oczu bo się powstrzymywał od śmiechu, jednym ruchem ręki kazał za sobą iść więc to zrobiłam, jak tylko przekroczyliśmy próg jego gabinetu i zabezpieczyliśmy go zaklęciem zamykającym i uciszajacym ryknęliśmy śmiechem że zwijaliśmy się ze śmiechu po podłodze.

S- Hahahahahahaahhhh,nie mogę już ze śmiechu hahshs. Ta jej mina i zielona twarz i najebanie się winem genialne hahshah, i dobrze wiem że to Ty zrobiłaś

O- jaaaaaaa? Nieeeeee, no co ty. Nigdy bym nie zrobiła takiego czegoś nauczycielowi

S- Nie zgrywaj niewiniątka wiem że to Ty, sama wspominałaś mi o magii krwi i umysłu

O- ehs, no dobra to ja. Mam przez to problemy?

S- Nie, ale podręcz jeszcze tak gryfonów na mojej lekcji żeby broili cały czas a ja wtedy będę mógł odejmować im punkty cały czas haha

O- ok, haha

S- ta akcja z MCgonaggal była genialna haha. Ciekawe ja będzie się zachowywać jutro

O- niewiem ale jeśli chcesz mogę jeszcze kogoś podręczyć magią umysłu

S- innym razem moja droga, jest już po kolacji więc co to za spray o których chciałaś pogadać

O- a tak, prawie bym zapomniała. Pamiętasz jak wtedy zemdlałam w domu?

S- Tak

O- wtedy podczas upadku stało się coś dziwnego

S- co takiego?

O- słyszałam syczenie węży i dwóch mężczyzn ale żaden z tych głosów nie był twój. Jeden był szorstki i zarazem taki jakby kochający a ten drugi bardzo władczy i jakby z odrobiną mordu jeśli chodzi o ton.

S- niesamowite, hmm, chyba wiem kogo mogłaś słyszeć. Zanim cię adoptowałem przeglądnąłem księgę rodów czarodzieji...i ród Grindellwaldów jest spokrewniony z rodem Riddlów. Słyszałaś o Lordzie Voldemorcie?

O- tak, słyszałam. Jest drugim czarnym Panem, bo pomimo to że słuch po mym dziadku zaginął to dalej jest uważany za pierwszego czarnego pana

S- to prawda, pierwszy głos należał do twojego dziadka Gellerta a ten drogi do Voldemorta który jest twoim kuzynem. Twoja matka a moja bliska przyjaciółka była siostrą ojca Voldemorta. Jego ojciec już nie żyje tak jak i niestety Twoi rodzice ale mniejsza z tym. Ty i Tom jesteście rodziną i gdy powróci będzie chciał cię mieć przy sobie.

O- no tak, przecież dziadek żyje więc mogę się z nim kontaktować przez magię umysłu a co do mojego kuzyna,gdy wróci chcę być blisko niego, w końcu to też moja rodzina.

S- jesteś tego pewna?

O- Na 100%

S- A więc dobrze, teraz kolejna sprawa, o co chodzi z tym tatuażem?

Wnuczka Grindellwalda Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz