Rozdział 22: Apogeum

102 8 0
                                    

Mimo wcześniejszych ostrzeżeń ze strony Mikkela, Łucja wróciła do mieszkania, do którego sprowadził ją Harrison. Podczas tego felernego poranka, gdy to wszyscy musieli w popłochu opuścić dom Jørgena, Łucja zbywająco powiedziała Mikkelowi i Joan, że wróci do hotelu, w rzeczywistości nie biorąc tego nawet pod uwagę. Uważała, że przeprowadzka jest teraz ostatnią rzeczą, której potrzebuję. Łucja nie chciała być również od kogoś zależna albo nadużywać cudzej gościnności, z czym wiązałby się jej pobyt u Joan i Mikkela. Najbliższe dni, po świętach Bożego Narodzenia spędziła w samotności, a nawet w pewnego rodzaju izolacji. Próbowała poukładać sobie wszystko w głowie, stale zbywając przychodzące połączenia od Joan. Łucja wciąż nie była pewna co myśleć, ale miała nadal liczne koszmary senne i płakała do poduszki co wieczór. Ostatni raz Łucja była w takim stanie, kiedy jej ojciec próbował odebrać sobie życie, więc nie potrafiła sobie poradzić z bólem, który odczuwała. Jednak po tych kilku dniach postanowiła wcielić w życie jedną z rad Mikkela, którą było zablokowanie numeru Harrisona, czy innego Paula, jakkolwiek on naprawdę się nazywał. Poczuła pewnego rodzaju ulgę, ale mimo wszystko, nadal była załamana i przestraszona tym wszystkim. Nie sądziła, że ktoś kogo pokocha może wyrządzić jej taką krzywdę.

Przytłoczona całą sytuacją Łucja po kilku dniach ignorowania swojej komórki nareszcie postanowiła odebrać telefon od Joan. Wcale jej nie zdziwiło, gdy już w pierwszych sekundach rozmowy usłyszała jej pogadankę o tym, że powinna odbierać, zwłaszcza w zasiniałych okolicznościach. Jednak już po chwili, Joan wylała swoje emocje, a ton jej głosu się uspokoił i zaczęła wypytywać o samopoczucie Łucji, która nie ukrywała, że dawno nie czuła się tak beznadziejnie jak teraz.

Po zakończeniu rozmowy i po udzieleniu odpowiedzi na zdającą się, nieskończoną liczbę pytań Joan, uwagę Łucji przykuł jeden z internetowych artykułów. Lokalne strony huczały o anonimowo ujawnionej tożsamości jednego z norweskich pisarzy. W miarę czytania najnowszych wiadomości, na jej twarzy malował się ogromny szok, a wszystko jakby zaczęło układać się w jedną, spójną całość. Niezwłocznie po tym Łucja próbowała skontaktować się z Jørgenem, niestety bezskutecznie. Po kolejnych nieudanych próbach zadzwoniła ponownie do Joan, żeby dowiedzieć się czegoś więcej. Jak się okazało Jørgen również od kilku dni nie dawał znaku życia. Łucja czuła, że sytuacja musiała być poważa, a co najgorsze domyślała się, że to mogła być sprawka Harrisona. Skoro już wcześniej posunął się do takich rzeczy, to i teraz mógł zaatakować, przez co Łucja czuła się współwinna temu wszystkiemu, bo przecież gdyby nie ona to Harrison by nie uderzył w czuły punkt Jørgena. Łucja już trochę znała Jørgena i skoro przez ten cały czas trzymał to w tajemnicy, to była to dla niego rzecz święta. Dopiero teraz zaczynała rozumieć niektóre jego dziwne zachowania i różne sytuacje, w których chorobliwie próbował ukryć swoje prawdziwe zainteresowanie.

Jej dyskusję z Joan przerwało głośne łomotanie do drzwi.

- Oddzwonię do ciebie - powiedziała, szybko się rozłączając.

Łucja w mgnieniu oka znalazła się przy drzwiach, wcześniej sprawdzając przez wizjer, kto tak uporczywie się do nich dobija. Jednak to spojrzenie niewiele jej dało oprócz tego, że to był jakiś obcy, otyły mężczyzna. Gdy wychyliła się zza futryny dostrzegła, że ma on na sobie granatowy uniform. Łącząc fakty zrozumiała, że to może być jakiś pracownik bloku, albo dozorca.

- Zastałem Lance 'a Frosta? - zapytał zirytowany.

Zdziwiona, otworzyła szerzej drzwi. - Jakiego Lance 'a?

- Właściciela mieszkania - warknął. - Może pani nie robić ze mnie głupiego?

- Przysięgam, że nie wiem o czym pan mówi - odpowiedziała przestraszona Łucja. - To mieszkanie należy do mnie, a we wszelkich formalnościach pomagał mi Harrison Dunn.

From bad to worse. The search of better lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz