Zaraz po otwarciu oczu, Łucja już wiedziała, że to nie będzie jej dzień. Starając się stłumić w sobie pasmo nieprzyjemnych myśli, postanowiła wstać z łóżka i zacząć szykować się do pracy. Jednak z każdą chwilą było tylko coraz gorzej. Nawet najprostsze czynności i te, które sprawiały jej przyjemność nie wychodziły tak jak powinny. Wykonanie nieskomplikowanego, szybkiego makijażu trwało znacznie dłużej niż zazwyczaj, ponieważ było chwile przerywane ślepym wgapianiem się we własne, lustrzane odbicie. W momencie, w którym Łucja zorientowała się ile czasu spędziła w łazience na rzeczy, która normalnie zajmowała jej jakieś piętnaście minut, od razu zeszła na dół i pośpiesznie udała się do kuchni. Działając pod presją czasu jej własny mózg postanowił zacząć płatać figle i zamiast odłożyć butelkę mleka do lodówki, a płatki do szafki, nieumyślnie włożyła je w zupełnie przeciwne miejsca. Zdając sobie sprawę z własnej głupoty, szybko naprawiła swój błąd i bez zastanowienia uruchomiła ekspres do kawy. Gdy nareszcie zasiadła do stołu i już miała zacząć jeść śniadanie, ktoś wszedł do domu wraz z głośnym hukiem.
- Czyli nici ze śniadania - powiedziała do siebie.
Biorąc duży łyk kawy do ust, wstała od stołu i udała się do przedpokoju, skąd rozległ się głośny dźwięk. Kiedy tylko wyszła zza futryny drzwi przy wieszaku stała zapłakana Joan.
- Matko, co się stało? - zapytała, podchodząc do Joan.
- Oh, Lucia. - Odwróciła się szybko do niej plecami. - Myślałam, że już pojechałaś do Jørgena.
Gdy Joan otarła swoją twarz z łez, w końcu spojrzała w jej stronę i odwiesiła swój płaszcz.
- Fakt, jestem trochę spóźniona - odpowiedziała, bacznie się jej przyglądając. - To powiesz mi o co chodzi?
- O naszą ostatnią, główną atrakcję. Czyli o tego cholernego psychopatę.
Łucja ze zmartwieniem spojrzała na Joan i po chwili zaczęła kierować się z nią w stronę salonu. Kiedy razem usiadły, Joan co chwilę pociągała nosem, w dalszym ciągu trzymając w pogotowiu pogniecioną chusteczkę.
- Byłam na posterunku policji. - Wysmarkała dosyć głośno nos. - Miałam ci przekazać, żebyś zgłosiła się na przesłuchanie, jak znajdziesz chwilę.
Łucja przyjęła do świadomości tę informację i w akcie zgody skinęła głową.
- Dowiedziałaś się czegoś nowego?
- Niestety - odpowiedziała, łamiącym się głosem. - Okazuje się, że to jest jeszcze poważniejsze od tego, co powiedział nam Mikkel w święta.
- To znaczy?
- On już czaił się na mnie w Wielkiej Brytanii. Nawet to, że znalazł się tego samego dnia, co ja w samolocie do Oslo wcale nie musiało być przypadkiem.
Na chwilę zapanowała cisza. Łucja próbowała poukładać to sobie w głowie, ale im więcej analizowała słowa Joan, to dochodziła do coraz gorszych wniosków.
- Czy myślisz, że gdybym na niego nie wpadła tego dnia...
- Nie wiem - przerwała jej - i chyba wolę nie wiedzieć. Ale to i tak nie koniec złych wieści. - Joan zadarła głowę do góry, zanim łzy zdążyły wypłynąć z jej oczu. - Jednak mój samochód nie poszedł na złom, tylko był przeszukiwany w razie, jakby ktoś próbował przy nim majstrować... no wiesz...
- Myślisz, że on mógłby...? - zapytała niepewnie Łucja.
- Nie pamiętam wszystkiego, ale... ale ja chyba nagrałam ci wiadomość na poczcie głosowej. - Zamyśliła się na chwilę. - Tak. Pamiętam, że to zrobiłam zaraz po tym jak wyruszałam w trasę do Oslo.
CZYTASZ
From bad to worse. The search of better life
RomansaKiedy dwudziestopięcioletnia Łucja jest zmuszona do wyjazdu ze swojego rodzinnego kraju i rozpoczęcia zupełnie nowego życia w Norwegii, wszystko wywraca się do góry nogami. Czy ta młoda dziewczyna zdoła uciec przed swoją przeszłością i czy da radę s...