Rozdział 30: Pierwszy ostatni taniec

83 8 0
                                    

Już od samego rana w domu Joan i Mikkela panowało istne zamieszanie. Rodzice Ylvy byli na nogach od dobrych kilkunastu godzin, ponieważ ich córka od czwartej nad ranem wymiotowała i wcale nie zanosiło się na poprawę jej stanu zdrowia. Z kolei Łucja biegała jak oparzona, ponieważ mimo licznych prób, albo coś jej przeszkadzało w jej makijażu, albo w wyglądzie. Jakby wszystkie znaki na niebie mówiły, że ten bankiet to zły pomysł. Ale Łucja się tym nie przejmowała. Wiedziała, że to będzie przełomowe wydarzenie i dla niej i dla Jørgena, którego nie chciała zawieść. Odczuwała sprzeczne emocje - z jednej strony ekscytację, ponieważ nigdy w swoim życiu nie była na takim prestiżowym wydarzeniu, a zaś z drugiej z dokładnie tego samego powodu brały ją mdłości ze stresu, ponieważ czuła, że kompletnie nie wpasuje się w towarzystwo i zrobi z siebie pośmiewisko.

Godziny mijały, a Łucja w końcu, jako tako doprowadziła się do porządku. Założyła na siebie białą sukienkę, w której powinna czuć się dziwnie, jednak było wręcz przeciwnie. Wyglądała w niej jak prawdziwa gwiazda. Mimo swojej prostoty kreacja ta była bardzo efektywna. Rozmiar był dobrany idealnie pod Łucję. Zupełnie jakby Jørgen zmierzył ją pod każdym możliwym kątem i dokonał wyboru doskonałego. Biały, miły w dotyku materiał idealnie podkreślał jej smukłą talię i wszystkie kobiece krągłości, które posiadała. Wyglądała pięknie, tak, że sama nie mogła napatrzeć się na swoje lustrzane odbicie. Na jej ramiona opadały długie, jeszcze bardziej pokręcone włosy niż zwykle. Łucja zwinnie posłużyła się lokówką Joan i dodała swojej fryzurze bujnych loków, które jej bardzo pasowały. Czuła się na tyle dobrze, że już tak mogłaby stawić się na bankiecie. Ubrała biżuterię pożyczoną od Joan, która była przysłowiową "kropką nad i". Delikatny, złoty łańcuszek z dwoma połączonymi serduszkami delikatnie opadał na jej dekolt. Łucja nie sądziła nigdy, że złota biżuteria będzie jej tak pasować, ale była pod ogromnym wrażeniem tego jak ten kolor komponuje się z jej jasną cerą i białą sukienką. Dodatkowo złota bransoletka z charmsami i dwa pokaźne pierścionki idealnie dopełniły całą stylizację.

Kiedy Łucja przeglądała się w lustrze, nagle ktoś zadzwonił dzwonkiem do drzwi. Z racji, że była ona jedyną dyspozycyjną osobą w tym domu, od razu podbiegła do futryny i pociągnęła za klamkę. Stanęła jak wryta. Jej oczom ukazała się wysoka kobieta po czterdziestce, która wyglądała co najmniej jak anioł. Przynajmniej w oczach Łucji. Miała rozpuszczone włosy w kolorze bardzo jasnego blondu, który już prawie podchodził pod biel. Jej brwi były delikatnie podkreślone cieniem, ale nadal były bardzo jasne, a jej usta pomalowane na czerwono idealnie kontrastowały z jej bardzo jasną cerą. Łucja nie mogła się na nią napatrzeć. Nagle jej wzrok padł na jej ubranie. Miała biały garnitur, jednak nie miała pod nim żadnej koszuli, więc jej dekolt był mocno widoczny. Kobieta miała ubrane srebrne szpilki i biżuterię w tym samym kolorze.

- Przepraszam, czy ty mi się patrzysz w dekolt? - zapytała jasnowłosa.

- Ja... - Łucja nie mogła wydusić z siebie słowa. - Przepraszam... nie chciałam.

- To wpuścisz mnie?

Łucja bez słowa, gwałtownie usunęła się z drzwi, przepuszczając kobietę.

- Kim ty tak właściwie jesteś?

- Jestem... Łucja.... Łucja Brudner, ale wszyscy mówią na mnie Lucia - wydusiła z siebie.

- No to nic mi nie mówi - odparła, krzyżując ręce na piersi, przez co jej dekolt stał się jeszcze bardziej widoczny.

Łucja przełknęła głośno ślinę.

- To może ja się przedstawię, bo chyba się nie dogadamy. - Westchnęła jasnowłosa. - Isadora Osberg. Jestem agentką Mikkela, słyszałam co się stało z jego córką, więc jadę odebrać za niego nagrodę.

From bad to worse. The search of better lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz