Rozdział 1: Daleko od domu

244 15 0
                                    

- Norwegia - rzuciła od niechcenia.

Karol spojrzał na nią pytająco.

- Norwegia - powtórzył.

Łucja wzruszyła ramionami, wciąż niezbyt przekonana do tego szalonego pomysłu.

- Dlaczego akurat tam? - zapytał Karol.

- Wydawało mi się to najbardziej rozsądne. - Przypomniała sobie wczorajszy wieczór. - Poza tym moja koleżanka z kierunku pojechała tam na wymianę studencką, więc nie będę chociaż sama jak palec.

"Tylko trzeba jej jakoś powiedzieć, że cudownym trafem znalazłam się nagle w Norwegii" - pomyślała.

- Z resztą, co to za różnica? - westchnęła. - Wiesz, że mi się to nie podoba.

- Dobrze, skoro pozwoliłem ci wybrać, to tam też się udamy. - Uśmiechnął się dosyć sztucznie. - A jak wygląda sprawa z językiem?

- Swoją edukację z językiem norweskim ukończyłam z oceną celującą. Chociaż do języków miałam smykałkę - cicho się zaśmiała.

Przez chwilę Karol przyglądał się Łucji nieobecnym wzrokiem, po czym odpowiedział:

- U mnie było trochę gorzej, ale powinienem się dogadać. Zawsze można posiłkować się angielskim.

Łucja skinęła głową, słabo się uśmiechając. Wciąż biła się z własnymi myślami.

Bez zbędnych komentarzy usiedli wspólnie do kuchennego stołu i zjedli śniadanie. Ciszę i spokój przy kawie przerwał telefon Karola, na który przyszło w jednym momencie kilka wiadomości pod rząd.

- Słuchaj Łucja, musimy się zwijać. On przyjdzie tu w południe. - Był szczerze przerażony. Nie oderwał nawet na chwilę wzroku od ekranu komórki.

Spoglądając na zegar w kuchni, Łucja zauważyła, że było dopiero wpół do ósmej. Wieść o tym mężczyźnie wyprowadziła ją jeszcze bardziej z równowagi i tym samym, zasiała w niej dodatkowe wątpliwości. Nie mogła przestać myśleć o swoim ojcu, ale wiedziała, że chciał, żeby była silna. Przełykając ślinę przez zaciśnięte gardło, wstała z krzesła i zaczęła sprzątać resztki jedzenia ze stołu. Nawet ta zwykła czynność, która ją zawsze uspokajała, teraz zdawała się działać jej na nerwy. Zmywając naczynia, starała się uspokoić, ale jej trzęsące się dłonie, tylko spowalniały cały proces.

- Idę się spakować - rzucił Karol, po czym zniknął za rogiem.

Łucja nawet nie oderwała wzroku od zlewu. Odłożyła sztućce do szuflady i wytarła dłonie o ręcznik zawieszony na wieszaku.

Weszła do swojego pokoju jak przeciąg i od razu wyjęła dużą czarną walizkę zza łóżka. Kładąc ją na podłodze pomyślała, że gdyby zrobiła to wczoraj, to zaoszczędziłaby sobie ogrom czasu. Jednak wczoraj jeszcze nie była przekonana czy porwie się na taką szaloną decyzję, jaką był wyjazd z kraju w pośpiechu.

Podchodząc do szafy, zrzucała po kolei, półka po półce, ubrania na podłogę. Wybrała te najlepsze i te, które były jej niezbędne. Wybrała dosyć chłodne - dosłownie i w przenośni - państwo, dlatego musiała pakować ubrania również pod tym kątem, żeby zaraz po przekroczeniu granicy nie nabawić się przeziębienia. Część ubrań zostawiła w szafie, bez większych sentymentów. Stwierdziła, że jak sytuacja się unormuje, skontaktuje się ze swoją drugą koleżanką z roku, żeby wpadła i wzięła co jej się spodoba.

Łucja w tym momencie wiedziała, że już najprawdopodobniej nigdy tutaj nie wróci. Nawet jeżeli Norwegia potraktuje ją wyjątkowo podle, tak czy tak będzie musiała wybrać inne, najlepiej większe miasto w Polsce. Rodzinne Międzyzdroje zostały spisane na straty. Ta myśl sprawiła, że zatrzymała się na chwilę. "Jakie to jest wszystko niedorzeczne" - pomyślała.

From bad to worse. The search of better lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz