Rozdział 9: Jedno spotkanie, które zmieniło wszystko

146 12 0
                                    

Po niezręcznym spotkaniu z Jørgenem, Łucja czuła się naprawdę zmieszana. W dodatku miała teraz przed sobą cały weekend, co wiązało się z brakiem pracy. Mimo wczorajszego dnia, którego kobieta by nie zaliczyła do udanych, praca u Jørgena niesamowicie zabijała czas. Łucja z samego rana wsiadała do auta, pukała do starych, drewnianych drzwi, po czym wpadała w niesamowity wir pracy i wracała zmęczona po południu.

Pomijając fakt, że to nie był jej pierwszy weekend w królestwie fiordów, Łucja w dalszym ciągu nie znalazła nic dla siebie, co by mogła tutaj robić poza pracą u Jørgena. Czuła także, że w tej pracy niesamowicie się marnuję, ale nie mogła nic z tym faktem zrobić, bo bez tej, jakże hańbiącej fuchy nie miałaby pieniędzy na cokolwiek. Z pensją Karola życie w Norwegii byłoby całkowicie znośne dla rodzeństwa, jednak Łucja ceniła sobie niezależność i nie chciała żerować na jego zarobkach i stosunkowo radzić sobie sama, bo w końcu ich drogi powinny się rozejść.

Tylko jak Łucja wybierała się do tej wielkiej willi, czuła jak coś w niej umiera. Atmosfera pracy do najprzyjemniejszych nie należała, zwłaszcza po ostatniej sytuacji, po której padły na nią nieuzasadnione oskarżenia. Pewny jest fakt, że nie znała tego człowieka i jest w kraju od niedawna, ale po tym co się stało chciała odejść z tej pracy, a najlepiej w ogóle wrócić do Polski, a trudne początki i tęsknota za ojcem tylko coraz bardziej umacniały ją w tej decyzji.

Odrywając się od tych przemyśleń, Łucja zdecydowała, że siedzenie w hotelowym pokoju wcale jej nie sprzyja, tylko pogłębia jej wieczne niezadowolenie, którym chyba zaraził ją Jørgen. Łucja miała dosyć przebywania w czterech ścianach, więc postanowiła wyjść. Kiedy już chciała zacząć się szykować, nagle jej telefon zabrzęczał dwa razy pod rząd. Lekko zdziwiona Łucja szybko do niego podeszła i nieco skrzywiła się, kiedy zobaczyła, że są to wiadomości od Jørgena.

Przepraszam... to nie była wcale pani wina. Jak bardzo bym nie chciał tego przyznać, ale... miała pani racje. Bardzo się bałem, bo to była moja ostatnia szansa. Mam nadzieję, że pani zrozumie i nie będzie mi miała tego za złe.

Spoglądając na treść SMS-a Łucja postanowiła schować swoją dumę do kieszeni i zakopać topór wojenny. Zwłaszcza, że Jørgen przyznał, że miała ona rację. Spoglądając na treść drugiej wiadomości, która była niczym innym niż obiecaną ".", bez większego zastanowienia, odesłała Jørgenowi to samo, z lekką ulgą, która wynikała z zażegnaniem tego konfliktu, którego Łucja teraz wcale nie potrzebowała.

Po tej krótkiej wymianie wiadomości, wróciła do kompletowania stroju na dzisiejsze wyjście, który był oczywiście, nie w innym kolorze niż czarnym. Już po jakiś dwudziestu minutach była gotowa podbijać centrum Oslo i szybkim krokiem opuściła hotelowy pokój, od razu zamykając za sobą drzwi na klucz. Zaraz po wyjściu z windy Łucja posłała uśmiech znajomej z widzenia ciemnoskórej recepcjonistce z bujnym afro na głowie. Kobieta wydawała się być bardzo przyjaźnie do niej nastawiona, kiedy codziennie rano wymieniały się spojrzeniami podczas jej wyjść. "Muszę kiedyś z nią porozmawiać" - pomyślała, nie odrywając od niej wzroku.

Zatrzymując się w holu, zapięła szczelnie swój czarny płaszcz i otuliła się szalikiem w tym samym kolorze. Chowając ręce do kieszeni znowu wyczuła w jednej z nich chusteczkę nieznajomego biznesmena. Wychodząc zastanawiała się czy jeszcze kiedykolwiek będzie jej dane zwrócić mu jego własność...

Po oddaleniu się od hotelu i po wejściu na krawężnik, Łucja nagle zderzyła się z wysokim mężczyzną, który nadchodził z naprzeciwka. Jej wszystkie wcześniejsze wątpliwości właśnie w tym momencie się wyjaśniły. Mężczyzna około metra dziewięćdziesięciu, był szczupłej budowy, a jego wiek Łucja oszacowała na około czterdzieści lat. Dopiero teraz po dokładnym przyjrzeniu się można było zaobserwować jego bardzo nietypową urodę. Jego prawie czarne włosy przyozdobione były cienkimi pasemkami w kolorze blond, które lekko opadały na jego czoło. Mimo, że jego twarz nie wydawała się być powyżej przeciętnej, a działała wręcz magnetycznie na spojrzenie Łucji. Od lewego kącika nosa, do prawie samego końca brody ciągnęła się dosyć głęboka blizna, która mogła powstać we wczesnym dzieciństwie. Mężczyzna wpatrywał się w Łucję swoimi ciemnobrązowymi, prawie czarnymi oczami, zupełnie jakby wpadł na coś, na co tak bardzo czekał, a czego przy spotkaniu w kawiarni nie dał po sobie poznać.

From bad to worse. The search of better lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz