Tego dnia Łucja umówiła się na spotkanie z Harrisonem. Obiecał, że zaplanował dla nich coś specjalnego, jednak Łucja nie miała większej ochoty na jakieś wyjścia, a o wiele chętniej zostałaby u siebie. Zwłaszcza, że jej myśli miały sporo do analizowania, począwszy od dziwnego zachowania Harrisona w szpitalu, później jeszcze ta paczka gum do żucia, a na sam koniec i co najistotniejsze, to stan zdrowia jej przyjaciółki Joan.
Długo nie trzeba było czekać, kiedy w progu drzwi Łucji stanął Harrison Dunn. Mężczyźnie od samego początku towarzyszył szeroki uśmiech na twarzy, jednak nastawienie Łucji nieco się różniło od jego. Zanim doszłoby do czegokolwiek Łucja potrzebowała wyjaśnień.
- Mon amour wszystko dobrze? - zapytał Harrison, czule ją obejmując. - Odkąd przyszedłem ani razu się nie uśmiechnęłaś, a przecież wiesz, jak mi zależy na twoim szczęściu.
Łucja cicho westchnęła, po czym odsunęła się od Harrisona i spojrzała mu prosto w oczy.
- Jesteś jakiś dziwny ostatnio - zaczęła, opierając się o kuchenny blat i krzyżując ręce na piersi. - Nie dosyć, że wczoraj nagle uciekłeś, to mam wrażenie, że chyba nie mówisz mi wszystkiego.
Harrison widocznie zmartwiony podszedł do niej bliżej, uwolnił jej skrzyżowane ramiona i złapał ją za ręce.
- Najdroższa, wczoraj zupełnie na śmierć zapomniałem o pewnym ważnym spotkaniu służbowym. Naprawdę, musisz mi uwierzyć. Ale co masz na myśli z tym, że nie mówię ci wszystkiego. Myślisz, że mógłbym cię okłamać?
Łucja zrezygnowana, spuściła wzrok na podłogę i puściła jego ręce.
- Gdzie byłam trzy dni temu? W domu czy w pracy?
- Przecież byłaś chora. Oczywiście, że w domu - odparł zdumiony Harrison.
Łucja przybrała skwaszoną minę, po czym znowu spojrzała na Harrisona.
- Jørgen mówił, że byłam ledwo przytomna u niego. Powiedział, że już miał mnie wieść na pogotowie. O co tutaj chodzi Harrison? Kto kłamie?
- Przecież sama powiedziałaś, że ten mężczyzna to alkoholik. - Harrison dopiero po chwili namysłu zebrał się na odpowiedź. - Więc czyje słowa są bardziej wiarygodne?
Łucja pokręciła przecząco głową, lekko zdenerwowana.
- On już nie pije, Harrison. Z resztą zaczynam sobie przypominać poszczególne fragmenty tego dnia.
- Słucham? - zapytał zaskoczony. - To znaczy co konkretnie?
- To, że wiozłeś mnie gdzieś samochodem. Tylko dokąd? - dopytywała zdeterminowana.
- Wiozłem cię do najbliższej przychodni - odparł pewny swego Harrison. - Do szpitala było po prostu za daleko, a twój stan się pogarszał. Miałem zostawić cię na pastwę losu Lucia? Ratowałem ci życie a ty jeszcze oskarżasz mnie o kłamstwa?
- Harrison to nie tak...
- Wiesz co? Chciałem żebyśmy spędzili dzisiaj miły dzień - powiedział nieco spokojniej. - Może masz mi jeszcze coś do zarzucenia? Miejmy już to wszystko z głowy.
Zdezorientowana Łucja już sama nie wiedziała, czy powinna ciągnąć te dyskusje, czy może lepiej na tym etapie przestać. Bardzo zależało jej na mężczyźnie i już teraz czuła, że mocno zdenerwował się jej słowami. Mimo wszystko postanowiła wyjąć paczkę gum, którą znalazła pod wersalką.
- Co to robiło u mnie w mieszkaniu? - zapytała, pokazując Harrisonowi opakowanie.
Harrisona prawie zamurowało. Patrzył na paczkę gum z prawdziwym przerażeniem w oczach.
CZYTASZ
From bad to worse. The search of better life
RomansaKiedy dwudziestopięcioletnia Łucja jest zmuszona do wyjazdu ze swojego rodzinnego kraju i rozpoczęcia zupełnie nowego życia w Norwegii, wszystko wywraca się do góry nogami. Czy ta młoda dziewczyna zdoła uciec przed swoją przeszłością i czy da radę s...