Rozdział 14: Bardzo ślepa miłość

114 8 0
                                    

Ostatni czas zdecydowanie zwiastował Łucji spokój ducha. Można powiedzieć wręcz, że zaczęła wpadać w pewną rutynę, co bardzo jej odpowiadało, mimo, że jeszcze do niedawna ta rutyna ją męczyła. Czyżby uczucia zaczynały przysłaniać jej zdrowy rozsądek? Jedno było pewne, dopóki nie było żadnych problemów, a Łucja była szczęśliwa, to bardzo lubiła, takie zwykłe, monotonne dni. Dawało jej to poczucie kontroli nad własnym życiem, ale też zajmowało głowę, przez co nie miała czasu na nieproszone, negatywne myśli. Jej przeciętna doba składała się w większości z pracy, a kończyła się na zupełnym braku zajęcia i bezczynnym oglądaniu telewizji. Jednak nie można też zapominać o Joan, którą Łucja tutaj poznała i która od czasu jej przyjazdu była wręcz nieodłącznym elementem jej życia. Łucja widywała się i dzwoniła do niej regularnie, a te rozmowy, skutecznie poprawiały jej humor i sprawiały, że te grudniowe wieczory, wcale były takie ciemne i smutne.

Łucja takim stopniu przywykła już do swojej pracy, że nawet i w jej mieszkaniu zaczął panować nieskazitelny porządek. Bardzo ceniła sobie, jak aktualnie wyglądały jej obowiązki u Jørgena, ponieważ był on na tyle zapracowany, że nie miał czasu na wdawanie się z nią w zbędne dyskusję i Łucja mogła w spokoju wykonywać swoją pracę. Czasami nawet dziwiła się, że znajduje on w ogóle czas, żeby otworzyć jej drzwi. Przeważnie, kiedy to Łucja sprzątała jego dom, miała sporo czasu na przemyślenia i wielokrotnie myślała o znalezieniu jakiegoś bardziej ambitnego zatrudnienia, ale doskonale wiedziała, że to wcale nie będzie takie proste. Norwegia wyróżniała się zdecydowanie innymi standardami niż Polska, a o dobrą pracę niestety nie było tu łatwo. Łucja musiała zadowalać się tym, co miała i mimo wszystko była wdzięczna za te pracę, ponieważ jak na zakres jej obowiązków, pieniędzy na wszystko jej wystarczało, a było ich nawet bardzo dużo. Początkowo Łucję zdziwiła taka obfita wypłata, która na spokojnie starcza na podstawowe potrzeby i znacznie więcej. Łucja nigdy w życiu nie widziała tyle pieniędzy na oczy, ile podczas jednego przelewu na jej konto, ale przecież od przybytku głowa nie boli - a Łucję bardzo zadowalało, że miała dużo pieniędzy, za marną pracę i, że może prowadzić całkiem przyzwoite życie w dosyć drogim kraju, jakim jest Norwegia.

Można również powiedzieć, że Łucja powoli zaczynała się odnajdywać w panującej sytuacji i w miejscu, w którym aktualnie się znajdowała. Zdecydowanie ułatwiała jej to kawalerka, w której mogła zamieszkać dzięki Harrisonowi. Dawała jej ona ogromne poczucie bezpieczeństwa i co najważniejsze czuła, że w końcu ma coś swojego i nie musi ciągle się martwić o przedłużanie pobytu w hotelowym pokoju.

Kwintesencją tych wszystkich pomyślnych zdarzeń, było jedno, niby zwykłe i nudne popołudnie po pracy. Jak zwykle Łucja próbowała w spokoju oglądać telewizję, kiedy ktoś niespodziewanie postanowił ją odwiedzić. Nie miewała zbyt wielu gości, a właściwie miała jednego stałego bywalca, więc i tym razem domyślała się, kto zaszczycił ją swoją obecnością. Mimo tego, całkiem zaskoczona podeszła do drzwi, bo akurat tego popołudnia nie spodziewała się żadnych gości. Ku jej zdziwieniu pierwsze co zobaczyła, po otwarciu drzwi to wielki bukiet czerwonych róż, zza którego dopiero po chwili wyłonił się Harrison.

- Czym sobie na to zasłużyłam? - zapytała Łucja, szczerze zaskoczona tym gestem.

- Powodów jest wiele... - zaczął, opuszczając bukiet i tym samym odsłaniając bardziej swoją twarz. - Pomyślałem, że po ciężkim dniu pracy, dobrze zrobi ci taka niespodzianka.

- Nie wiem co powiedzieć, wcześniej nikt inny nie wręczał mi kwiatów - odpowiedziała nieco zakłopotana.

- Nie musisz nic mówić - powiedział, wręczając jej róże. - Po prostu zgódź się na wspólną kolację, którą dla nas zaplanowałem.

From bad to worse. The search of better lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz