Epilog: Nauczyciel pierwszego kontaktu

13 2 0
                                    

Zupełnie szczerze mógł powiedzieć, że kocha swoją pracę. Albo nawet i więcej. Że jest jego prawdziwym powołaniem. Był bardzo ceniony i wielokrotnie usłyszał, że urodził się do tej roli. Zdarzało mu się raz, czy dwa... no może kilka... zbytnio zaangażować, ale czymże jest nauczyciel bez pasji? Dla swoich uczniów zawsze był w stanie poświęcić wiele, a dla tych, którzy zasłużyli na jego uznanie, był jak prawdziwy przyjaciel. Mimo, że kochał swoją pracę w liceum ogólnokształcącym, myślał od dawna o awansie kariery... może na profesora akademickiego, kto wie. Jako jeden z nielicznych nauczycieli mógł się już popisać doktoratem, a zrobienie habilitacji wydawało mu się tylko być drobnym wyzwaniem, które mógłby zrobić z przysłowiowo zamkniętymi oczami. Jednak mimo tych poważnych zamiarów, coś w dalszym ciągu trzymało go w tym miejscu, ale sam dokładnie nie wiedział, co to takiego. Wiedział, że już nic nowego go nie spotka w karierze nauczyciela historii w szkole średniej, doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Więc dlaczego nie działał? Zadawał sobie to pytanie codziennie. Może podświadomie czuł, że niebawem wydarzy się coś, co niespodziewanie odmieni jego życie? Coś, czego kompletnie się nie spodziewał...

- Proszę wejść - powiedział, kiedy jego myśli przerwało pukanie do drzwi.

Zmęczony, zdjął okulary i przetarł oczy. Czuł, że coraz bardziej wypala się zawodowo.

Speszony nastolatek wszedł do pokoju nauczycielskiego, rozglądając się po nim. Był tylko on i nieznany mu dotąd nauczyciel. Mężczyzna również widział go pierwszy raz. Musiał to być uczeń pierwszej klasy, z którą akurat jeszcze nie miał przyjemności prowadzić zajęć.

- Co się stało? - zapytał widząc zakłopotanie u chłopaka.

- Pan Lance Frost?

- We własnej osobie. - Delikatnie się uśmiechnął i założył z powrotem okulary. 

- Pani Millgrave chciałaby z panem o czymś porozmawiać.

Mężczyzna cicho westchnął, spoglądając na stosy kartek przed nim. Wypracowania, które zadał trzeciej klasie i, które obiecał na jutro sprawdzić, a był dosłownie w szczerym polu.

- Czy to nie może poczekać...?

- Nalegała. Mówiła, że to bardzo ważne i, że pana zainteresuje.

- No skoro tak powiedziała. - Wzruszył ramionami.

- Powiedziała jeszcze, że chodzi o kogoś, kogo pan dobrze znał.

Mężczyzna zamarł w bezruchu, stojąc wciąż ze zgiętymi nogami, ponieważ powoli zaczął podnosić się z krzesła. 

Kogoś kogo dobrze znał? Na myśl nie przychodził mu jeszcze nikt konkretny, albo podświadomość nie chciała dopuścić do niego wizerunku tej osoby. 

Chrząkając nerwowo, zasunął krzesło i zamknął pokój nauczycielski. Zszedł z chłopakiem po schodach na sam dół szkoły i razem weszli do sali komputerowej, w której, przy jednym z komputerów siedziała Milgret Millgrave, nauczycielka informatyki ze znacznie dłuższym, od niego, stażem. Przez myśl przeszło mu pytanie, kiedy w końcu ta kobieta przejdzie na emeryturę, ale widząc jej poważną minę, szybko odrzucił to od siebie i podszedł do niej niepewnym krokiem.

- Milgret, wyglądasz jakbyś co najmniej zobaczyła ducha. - Nerwowo się zaśmiał.

Kobiecie nie było ani trochę do śmiechu.

- Charles, dziękuję, że przyprowadziłeś pana Frosta, teraz możesz już iść na przerwę.

Nastolatek pożegnał się z nauczycielami i zamknął za sobą drzwi. Milgret odczekała jeszcze chwilę, bacznie wpatrując się w Lance 'a. Dopiero, kiedy kroki na schodach całkowicie umilkły, otworzyła przeglądarkę internetową.

- Radziłabym ci usiąść, albo najlepiej się położyć, jeśli jeszcze stoisz.

- Zaczynasz mnie naprawdę martwić Milgret.

- To nie o mnie powinieneś się martwić - westchnęła.

Kobieta weszła na stronę z wiadomościami. Kliknęła w pierwszy artykuł, który miał najbardziej krzykliwy, zdecydowanie przyciągający i przerażający tytuł. Jeszcze wtedy Lance nie miał zielonego pojęcia co może mieć z tym wspólnego.

- Strzelanina na bankiecie w Norwegii.. bardzo przykre, ale za przeproszeniem, co ja mam z tym wszystkim...?

Słowa zawisły Lancowi w gardle, kiedy Milgret zjechała na dół strony. Zdjęcie podejrzanego. Stare, bo nie mieli aktualnego. 

- O kurwa - zaklął Lance.

Milgret oparła się na krześle i przyjrzała się mężczyźnie.

- Przecież mówiłeś, że już z nim wszystko w porządku.

- Bo tak myślałem... nie sądziłem...

- Czyli wszyscy się co do niego pomyliliśmy. Czyli to z jego matką, to...

- Milgret. 

Mężczyzna widocznie się zdenerwował, co zdziwiło Milgret. 

- Przepraszam... po prostu... nie mogę w to uwierzyć.

- Ja niestety mogę i to jest w tym wszystkim najgorsze.

Lance doskonale znał tego młodego człowieka ze zdjęcia. Pomagał mu, kiedy życie sypało mu się na głowę, oraz był z nim w jego szczęśliwych momentach. Łączyła ich specjalna więź. Zdawałoby się, że aż zbyt specjalna, a ten niepozorny chłopiec widział w swoim biednym nauczycielu do historii kogoś na wzór ojca. Może Lance powinien był w porę to przerwać? Teraz go to zastanawiało, ale wtedy chciał mu po prostu pomóc najlepiej jak potrafił. 

- Rany Nicolas... - Lance schował twarz w dłoniach. - Mój Nick, ścigany listem gończym..

From bad to worse. The search of better lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz