| 6 |

802 57 32
                                    

Od razu pojechaliśmy przed siebie. Za nami jeszcze przez ułamek sekundy wybiegła kobieta, ale ja zignorowaliśmy.

— Byłeś niesamowity! — Przyznałem się.

— Należało jej się — Uśmiechnął się.

Przez dłuższą chwilę ja i Yeosang nie rozmawialiśmy ze sobą, jedynie leciały różne piosenki z Kpop'u w radiu.

Nie ukrywam, zaimponował mi. Nawet mój najlepszy przyjaciel Mingi, nie postawił się mojej matce. A Yeosang, nie wachał się ani słowa tylko wyleciał jak petarda.

— Na pewno nie pomyliłeś kierunków? — Spytałem rozbawiony.

— Aż takim dobrym aktorem jestem? — Odwzajemnił śmiech.

— Zgadza się, prawie się w tobie zakochałem.

Po tych słowach zapadła wielka cisza. Po co ja to powiedziałem na głos? Idiota.

— Radę się nie zakochiwać w swojej ofierze — Zaśmiał się po chwili.

— Mówiłem, że nie jesteś ofiarą, a ja nie jestem porywaczem.

— To jak wytłumaczysz zaciągnięcie mnie do auta, a później zabranie do... Nawet nie wiem gdzie.

— Pojedziemy do mojego letniskowego domu, tam nikt cię nie zajdzie. Nawet mój szef o tym nie wie.

— Twój szef?

— Inaczej mój ojciec, miał kiedyś spine z twoim ojczymem. Dlatego też wiemy, gdy coś knuje głupiego, tak jak sprzedanie cię.

— Chwila moment... Ty jesteś Park Seonghwa... Z TYCH Park'ów?! — Rozszerzył szeroko oczy z zaskoczenia.

— Zgadza się.

— Już po mnie — Chwycił mocniej swój pas bezpieczeństwa.

— Dlaczego tak uważasz? — Spojrzałem na jego złamaną twarz — Aż tak jest źle między nimi?

— Kiedyś podsłuchałem rozmowę ojczyma z moim przyrodnim bratem. Za to, że podobno Wooyoung spotkał się z jednym z chłopaków tego gangu... Dostał w twarz od ojca. Ale byliśmy dopiero w podstawówce. Od tamtej pory Woo ostrożnie poznaje ludzi.

— Chory pojeb — Powiedziałem cicho.

— Możesz powtórzyć?

— Nic, tylko tak sobie komentuje, lubisz plaże?

— Nigdy tam nie byłem...

Od razu zacząłem hamować i zjechałem na pobocze.

— Coś się stało? — Zapytał przerażony.

— Nigdy nie byłeś nad morzem?!

— Nigdy...

— Przecież twój ojciec jeździł na delegacje!

— Ale to Woo, ja zostawałem w domu...

— Bezczelny.

— Ale spokojnie, teraz je zobaczę... Prawda?

— No, nie do końca... Bo będziesz cały czas w domku...

Po tych słowach jego twarz lekko posmutniała.

— Ale za to chociaż przejeżdżając je zobaczę — Przerwał pokazując swój wymuszony uśmiech.

— Zgadza się...

Ruszyłem dalej. Podróż nie trwała długo.  Po zaledwie dwóch godzin, byliśmy prawie na miejscu. Robiło się coraz bardziej ciemno. Dlatego też zatrzymałem się przy małej restauracji.

ʙᴇ ғʀᴇᴇ | sᴇᴏɴɢsᴀɴɢ (✓)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz