| 13 |•| +18 |

992 48 52
                                    

Wooyoung obudził się w nie swoim pokoju. Co się dziwić, jak został na noc u swojego przyjaciela. Gdy chciał już wstać, przeszkodziło mu coś. A raczej ktoś, a dokładniej wtulony w jego tors San.

Wyglądał uroczo, niczym małe śpiące dziecko wtulone w swojego ukochanego pluszaka.

Nie chcąc go budzić, Woo tylko rozejrzał się po pokoju w dalszym ciągu leżąc nieruchomo.

Pokój był mały, a do tego skromny. Jasno szare ściany, na których wisiały półki wypełnione małymi, jak i dużym pluszakami. Zwyczajne kawowe biurko, na którym za siedzenie robiła podłoga. Pokój miał jedno okno na przeciwko burka.

Łóżko, a raczej pościel, leżała na podłodze. Znajdowaliśmy się głowami w stronę ściany, a z prawej mojej strony znajdowały się drzwi do pokoju. Moją uwagę zwróciła szafa chłopaka. Ponieważ na jej drzwiach, przyklejone były zdjęcia jego i babci w różnych miejscach.

— Nie śpisz już? — Spytałem widząc jak ten się ode mnie odkleja.

— Już wstaję — Przeciągnął się.

Usiadłem na pościeli i uważnie przyglądałem się jak chłopak walczy ze swoją sennością.

— Jak chcesz możesz jeszcze sobie pospać — Odparłem rozbawiony.

— Dziękuję — Przysunął się do mnie i położył swoją głowę na moich kolanach — Pogłaszczesz mnie po głowie? — Mruknął.

— Jak psa?

— Wolę jak kotka — Uśmiechnął się delikatnie.

— Daje ci tylko godzinkę — Zacząłem go głaskać.

Na początku czułem się lekko skrępowany traktować go jak kota, ale z biegiem minut zaczęło podobać mi się dotykanie jego włosów.

— Wnusiu, wstałeś? — Spytała kobieta zza drzwi — Mogę wejść?!

— Tak, babciu — Powiedział dalej przylepiony do mnie.

Kobieta powoli weszła i spojrzała najpierw na mnie a później na chłopaka. Bojąc się jej reakcji zabrałem ręce i położyłem wzdłuż swojego ciała.

— Dlaczego przestałeś? — Spytał chłopak w pół śnie.

— T-twoja babcia tu jest — Powiedziałem do niego szeptem.

— A było mi tak miło — Odsunął się ode mnie i usiadł opierając się głowa o moje ramię — Coś się stało babciu?

— Chciałam zobaczyć czy się wysłaliście, bo zrobiłam śniadanie...

— Dziękujemy, babciu — Ponownie położył się na moich kolanach, przez co zrobiłem się lekko czerwony na policzkach — Ale daj nam jeszcze pół godzinki...

— Oczywiście — Uśmiechnęła się — Na pieszczoty zawsze jest czas — I wyszła.

Zdumiony tą sytuacją, przyglądałem się w stronę leżącego chłopaka.

— Obiecałeś godzinkę, a minęło dopiero pół — Odwrócił głowę w stronę mojego brzucha — Więc mam jeszcze czas do końca...

San w dalszym ciągu był prawdopodobnie w pół śnie.

— Dobrze Sannie, ale twoja babcia zrobiła nam śniadanie i to z samego rana.

— Zgodziła się na pół godziny — Otworzył oczy — Więc nie trać tego czasu...

— Dobrze tylko zamknij oczy i nie patrz na mnie jak szczeniak.

— Wolę, kociak — Poprawił mnie.

ʙᴇ ғʀᴇᴇ | sᴇᴏɴɢsᴀɴɢ (✓)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz