| 9 |

667 53 25
                                    

Spojrzałem ze zdziwieniem na Seonghwę. Chłopakiem? Ciekawe od kiedy. Klepnąłem chłopaka w ramię z całej mojej siły.

— Ałć! — OD razu chwycił się w bolące miejsce — A źle mówię? 

— Tak! — Ponownie dostał w ramię — Nie jestem twoim chłopakiem! 

— To kim jesteś? — Odezwał się Song — Na ofiarę nie wyglądasz, bo masz lepiej niż nie jeden Koreańczyk.

— Ja jestem... Jestem...

— Nie ważne już — Przerwał mi Hwa — Co cię tu sprowadza, Mingi? 

Min sięgnął po swój plecak i wyciągnął z niego kilka kartek. Wręczył mu je, a on zbladł do tego stopnia, że wyglądał niczym biały śnieg. Przyjrzał się dokładnie zdjęciom umieszczonym na papierze.

— J-jak to  możliwe? — Zająknął się. To był pierwszy raz gdy zobaczyłem go niepewnego, a za razem zakłopotanego — P-przecież nie zrobiłeś tego! 

— Wiem, Park... ale jego ojciec zrobi wszystko by mnie zniszczyć.

— J-jak to z-zniszczyć?! — Chciałem spojrzeć na kartki, lecz Seonghwa szybko je zgniótł w małą kulkę papieru.

— Song, porozmawiajmy w aucie, tam mam jeszcze inne dowody, które mogą ci pomóc — Chłopak wstał energicznie i po chwili spojrzał na mnie — A ty Yeo, zaczekaj tu na mnie.

— D-dobrze...

— Oczywiście, chodźmy, do zobaczenia kiedyś, Yeosang — Ukłonił się lekko na co od razu odpowiedziałem tym samym gestem.

Wychodząc Hwa wyrzucił papierek do kosza. Oboje wyszli z domku, a ja wstałem i podszedłem do wcześniejszego kosza. Po cichu wyciągnąłem kartkę i ją rozwinąłem. To co zobaczyłem, przeraziło mnie. Na kartce znajdowały się zdjęcia z miejsca zbrodni, a dalej... zdjęcia potrąconej ofiary. Zdjęcie było dość dobrej jakości, od razu można się domyśleć, że zdjęcia pochodzą prosto z policji. Przyjrzałem się bliżej, obok krawężnika leżała inna osoba, głowę miała przy chodniku. 

— Nie martw się Mingi, to nie twoja wina — Poklepał go po plecach.

Słysząc ich głosy ponownie pogniotłem kartki i pobiegłem w stronę dużego pokoju, lecz po drodze zawitał mnie Park. Przeraziłem się.

— Coś się stało? — Spytał — Po co jesteś w kuchni? 

— C-chciałem coś... do picia! — Idealna wymówka.

— To dlaczego nic nie wypiłeś? — Spojrzał na moje dłonie — Jeżeli przyszedłeś po coś do picia, to dlaczego nie masz chociaż kubka w ręce? 

— B-bo chciałem zrobić nam herbatę, ale nie wiem gdzie co jest...

— Wybacz... — Przytulił mnie lekko — Chodź pokażę ci co gdzie jest.

Całe szczęście, udało się wybrnąć. Chłopak pokazał mi dokładnie co gdzie jest. Gdy już skończył opowiadać, sam zrobił dwie szklanki herbaty. Dla mnie owocową a dla niego zwykłą. Dokładnie przyjrzałem się chłopakowi. Na jego twarzy widniał lekki niepokój, ale gdy tylko spojrzał na mnie uśmiechnął się od ucha do ucha.

— Chciałem cię przeprosić za Mingi'ego — Zalał jeden kubek — On przez ostatnie dwa lata przechodzi same piekło...

— Mogę wiedzieć co się stało? — Zapytałem ciekawy.

— Na trzeźwo nie dam rady — Uśmiechnął się pod nosem — Opowiem ci dzisiaj wieczorem, ale na razie, szykuj się na wyjście.

— Gdzieś idziemy? — Spojrzałem jak zalewał ostatni kubek — Mówiłeś że nie będą mógł wychodzić.

— Sam nie możesz wychodzić, ale ze mną nic ci nie grozi — Podał mi ciepły kubek — Proszę.

— Dziękuję. Seonghwa?

— Słucham cię — Oparł się o blat kuchenny.

— Nie wiem co się dzieje, ale nie martw się tym. Będzie dobrze.

— Dzięki, Yeo — Poczochrał moje włosy — Jeżeli tak mówisz, tak będzie.

Chłopak przeszedł obok mnie i ruszył prawdopodobnie w stronę salonu. Ze zdumienia powąchałem ciepły napój i podszedłem tuż za nim. 

Park odłożył kubek na stoliczku kawowym i rozłożył się na całej długości sofy. Znowu.

— Zrobisz dla mnie trochę miejsca? — Spytałem cicho.

— Pewnie — Od razu zerwał się robiąc lekkiego brzuszka — Siadaj — Poklepał miejsce za jego plecami.

— Dzięki — Odpowiedziałem uradowany. Ale gdy usiadłem, chłopak ponownie położył się, tylko tym razem oparł głowę o moje kolana — C-co ty...

— Jestem lekko wyczerpany, potrzebuje energii — Spojrzał na mnie — Przeszkadza ci to?

— N-nie, odpocznij — Po tych słowach Hwa zamknął oczy układając się wygodniej.

Ręce zaczęły mi się trząść, odłożyłem kubek obok drugiego. Poprawiłem się i oparłem całymi plecami o oparcie. Przez dłuższą chwilę patrzyłem w wyłączony telewizor. Wzrokiem poszukałem pilota. Nigdzie go nie ma.

— Chcesz oglądać telewizję? — Spytał mnie nagle.

— N-nie! — Odwróciłem wzrok na duże okno.

— Jesteś pewny? Pilot jest na górze w sypialni... Jak chcesz to mogę wstać i ci go przynieść, to nie problem — Chłopak ponownie wziął się za wstawanie, lecz zatrzymałem go chwytając za klatkę piersiową.

— Mówiłem, że nie trzeba — Jego oczy wręcz wyglądały jak dwa kawałki czystego czarnego węgla — Chciałem pomyśleć po prostu nad pewnymi rzeczami.

— Jeżeli tak twierdzisz — Seonghwa przewrócił się na bok, twarzą w stronę mojego brzucha — Obudź mnie za godzinkę, jak się wyśpię to pójdziemy na randkę.

— R-randkę?! — Spojrzałem na niego od razu.

— Nie martw się, to jest kumpelska randka — Uśmiechnął się lekko, przez co jego uszy podniosły się do góry.

Pierwszy raz mogłem dokładnie przyjrzeć się jego rysą twarzy. Jego gładka skóra przypominała tą od niemowlaka. Miał ładny kształt szczęki, a jego usta były niczym wisienka na torcie. Jego włosy delikatnie opadały na oczy chłopaka.

Wyciągnąłem powoli rękę i ogarnąłem niepewnie jego włosy. Całe szczęście chłopak prawdopodobnie już spał, ponieważ nie drgnął ani trochę na dotyk.

Usmiechnąłem się sam do siebie widząc go w takim wydaniu. Nie przypominał mi tego samego Seonghwę, który rozmawiał z Mingi'm. Gdybyśmy poznali się w innych okolicznościach, mógłbym pomyśleć o nim jako... Materiałem na chłopaka.

Przez chwilę się mu przyglądałem, ale po czasie Hwa zaczął się wiercić wtulając się w moją talię. Zawstydzony jak burak powstrzymałem swoje uczucie radości i zacząłem uciekać myślami na to co widziałem na zdjęciach.

To musiało być coś związane z jego przyjacielem. Tylko dlaczego nie pozwolił mi zobaczyć tych zdjęć? Były jego zdaniem za bardzo dla mnie drastyczne? Nie. To musiało być coś totalnie innego. Tylko co... — Pomyślałem.

Już przez dłuższą chwilę Seonghwa zaczął się jeszcze więcej wiercić niż przed tem. Otworzył oczy niczym dziecko wyciągnięte z koszmaru. Spojrzał na mnie, po czym się uśmiechnął i wstał siadając obok mnie.

— Nie potrafiłeś spać? — Spojrzałem na niego, nie wyglądał jakby chciał wstać.

— W sumie to przez chwilę usnąłem, ale jak się możesz domyślić, wstałem.

— Masz problemy ze snem? — Wyglądał na dość zmęczonego.

— Można powiedzieć, że po prostu zanurzyłem sobie godziny spania...

— Może chcesz iść jeszcze się położyć? — Spojrzałem na zegar — Leżała tu dopiero niecała godzinę...

— Dziękuję za troskę, ale wolę spędzić z tobą czas niż spać — Jego uśmiech zawstydził mnie jeszcze bardziej.

ʙᴇ ғʀᴇᴇ | sᴇᴏɴɢsᴀɴɢ (✓)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz