rozdział XVIII

850 27 19
                                    

Ostatni tydzień chłopców spędzony w internacie minął im bardzo szybko. Głównie przejęci byli odliczaniem do tak długo wyczekiwanej wycieczki. Kiedy piątkowe lekcje dobiegły końca, Jimin nawet nie uległ propozycji Yoongiego, aby iść na spacer, a za to od razu udał się do domu i zajął się pakowaniem walizki. Oboje spędzili weekend na rozmowach przez telefon i wspólnym okazywaniu sobie wzajemnego podekscytowania tym, jak bardzo nie mogą się doczekać wspólnego wyjazdu.

Chłodny wiatr otulał twarze chłopców, powiewając delikatnie kosmykami ich włosów, kiedy zmierzali w stronę samolotu. Biuro podróżowe, któremu zlecone było zorganizowanie wycieczki do Londynu bez problemu zajęło się wykupieniem bezpośredniego lotu z Korei, bez zbędnych przesiadek i dodatkowego stresu. Po kilku minutach duża grupa nastolatków wraz z opiekunami siedziała już na pokładzie samolotu. Yoongi i Jimin zajęli swoje miejsca obok Taehyunga i Jungkooka. Po przeprowadzeniu wszystkich procedur, dokładnym sprawdzeniu wszystkiego i przywitaniu osób w samolocie, maszyna wzbiła się w powietrze, a to łączyło się z początkiem długiej, wyczerpującej, aż ponad dwunastogodzinnej podróży.

— Nie wiem jak wy, ale ja zamierzam przespać cały lot — stwierdził stanowczo Yoongi i ułożył się, opierając swoją głowę o ramię Jimina, który cicho zaśmiał się na ten gest.

— Nawet nie próbuj, Jimin się zanudzi na śmierć, a ja nie będę go zabawiał cały czas — powiedział nagle Jungkook, odrywając wzrok od swojego telefonu.

— Jiminie, chodź spać ze mną w takim razie — odparł najstarszy. — Jest jakaś piąta rano, na pewno jesteś zmęczony — dodał, a z ust Parka uciekło westchnienie sygnalizujące poddanie się.

— Jestem zbyt podekscytowany, więc nie zasnę szybko, ale widzę, że nie dasz mi spokoju, więc postaram się iść spać chociaż na chwilkę — odpowiedział w końcu, łapiąc Yoongiego za rękę i okrywając ich kocem.

Pierwsze godziny lotu faktycznie mijały im szybko, bo udało im się pogrążyć w słodkim śnie. Co dobre, niestety szybko się kończy, więc po pięciu godzinach odpoczynku, kiedy godzina powoli dobijała do 10:00, Taehyung postanowił obudzić śpiących kolegów. Jimin uległ i zgodził się pograć z nim i Jungkookiem w karty, ale Yoongi był zdecydowanie niezadowolony, że ktoś zakłócał mu sen, więc odmówił wzięcia udziału w rozgrywce.

— Yooni, wstawaj i pograj z nami — powiedział Jimin, ciągnąc chłopaka delikatnie za rękaw bluzy.

— Nie ma opcji, dobranoc — odparł niskim, zachrypniętym głosem i wrócił do leżenia na ramieniu młodszego.

Jimin jeszcze przez chwilę starał się wybudzić chłopaka, ale ostatecznie postanowił się poddać i pozwolił mu spać dalej. Stwierdził, że to może nawet i lepiej, aby ten się wyspał, bo nie będzie taki irytujący kiedy będą już na miejscu. Min miał to do siebie, że kiedy był zmęczony lub niewyspany stawał się często bardzo nieznośny. Jedyne co wtedy potrafił to narzekać i prowadzić monologi o tym jak bardzo jest śpiący i jak bardzo nic mu się nie chce.

— Wiecie może jak to będzie z pokojami w tym hotelu? — odezwał się nagle Jungkook, kiedy siedzieli w ciszy, dosłownie błagając w myślach o koniec wyczerpującego lotu.

— Pan Lee powiedział, że mamy się podzielić na pary, bo pokoje będą dwuosobowe — odpowiedział Jimin.

— Cudownie — oparł Tae i spojrzał na Jungkooka, uśmiechając się i unosząc brwi.

— Błagam, bądźcie tylko cicho, bo chyba nie będę umiał spojrzeć wam w oczy, jeśli usłyszę coś czego nie chcę — stwierdził stanowczo Jimin.

— O tobie i Yoongim mogę powiedzieć to samo. — Jungkook uśmiechnął się szeroko.

— Nie pozwalaj sobie, Jungkook — odparł, a jego twarz zarumieniła się, kiedy spojrzał na śpiącego chłopaka.

Best Beloved || YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz