Yoongi siedział zdenerwowany w taksówce, która stanęła w korku na rogu Broadway Street w drodze do szpitala. Serce czuł w gardle i chociaż niewiele mógł zrobić, pospieszał kierowcę.
Po dotarciu do szpitala, przemieszczał się między oddziałami, szukając tego odpowiedniego. Na jednym z korytarzu, ujrzał sekretarkę Jimina. Przygnębienie na twarzy kobiety było ogromne, na tyle by bać się przekazać mu złe wieści.
– Pan Min – ukłoniła się Katty. – Dyrektor Jeon jest w środku.
Yoongi przytaknął.
– Proszę wracać – powiedział łagodnie, łapiąc za drzwi. – Potrzebuje pani odwózki?
Pokiwała głową, po czym łagodnym dotknięciem, podziękowała Yoongiemu. Odeszła, a echo jej obcasów rozchodziło się po całym korytarzu.
Zaczął drżeć, widząc drzwi do pokoju. Jimin umieszczony został w prywatnym pokoju, pozbawiony gapiów i gości. Wieści o jego próbie szybko rozeszły się po firmie, po tym, jak Katty omal nie zemdlała na korytarzu.
Otworzył drzwi, a po wejściu uderzyła w niego smutna szarość rzeczywistości. Pomimo słońca, panował chłód zarówno w temperaturze, co widać było po Jungkooku, którzy się trząsł, jak również w odcieniach.
Jimin leżał w bezruchu, podpięty do aparatury. Z tego, co już wiedział, zrobiono mu płukanie żołądka i wprowadzono w śpiączkę farmakologiczną ze względu na mierne wyniki badań. Prawda była taka, że zawiedli. Znaleźli Jimina, gdy był już niemal zimny, więc najpewniej przyjął leki kilka godzin wcześniej.
Jungkook nie uniósł głowy z materaca, wciąż przyglądając się piersi Jimina, która powoli się unosiła i opadała, jak płatki śniegu za oknem. Nie puszczał dłoni Jimina.
Podszedł bliżej, dotykając ramienia Jungkooka, ale ten nawet nie drgnął.
– Jak się czuje? – zapytał Yoongi.
– Ledwo z tego wyszedł – odpowiedział Jungkook, a jego głos był bliski załamania, po chwili dodając: – Znowu.
– Obudził się?
– Nie.
Yoongi położył torbę przy łóżku, wzdychając ciężko.
– Jedź do domu, a ja z nim zostanę – zalecił, stając naprzeciwko Jimina. Przyglądał mu się, ale nawet nie drgał.
– Odkąd zrobił to po raz pierwszy, boję się każdego dnia, że moje zachowanie sprowokuje go do następnej próby. Zawsze bałem się podnieść na niego głos. Ograniczałem go, żeby ktoś inny go nie zranił. Tak długo trzymałem go za rękę, że zaczął się mnie bać – powiedział przez łzy Jungkook. – A jeśli się nie obudzi? Prosił mnie o tak wiele, a ja nie umiałem dać mu nawet odrobinę uwagi.
– Bardzo cię kocha – powiedział Yoongi, ignorując słowa Jungkooka.
Jungkook podniósł się, przy okazji ocierając łzy. Spojrzał tęskno na Jimina, milcząc przy tym, a potem przeniósł wzrok na Yoongiego, który jedynie słabo się uśmiechnął.
– Słyszałeś ich – zaczął Yoongi. – Wybudzi się, bo go uratowali.
Przytaknął na jego słowa. Rozejrzał się po pokoju w poszukiwaniu swoich rzeczy. Sięgnął marynarkę z krzesła i jeszcze ostatni raz spojrzał na Jimina. Nie dało się ukryć, że się obwiniał. Nikt tego nie mówił na głos, ale każdy się domyślał.
– Jesteś potrzebny w firmie.
– On mnie potrzebujesz – wyrwał Jungkook, ale nie podniósł głosu.
CZYTASZ
Facet sukcesu || cz.1
FanfictionDwójka przyjaciół wbija się w biznes kosmetyczny, tworząc rekina na amerykańskim rynku. Jimin, jako jeden z prezesów, zmuszony jest żyć w społeczeństwie opartym na kłamstwach, pieniądzach i sławie. Dochodzi do wniosku, że jego życie przestało być re...